„Zbrodnia na blokowisku” – Aleksandra Rumin

Witajcie na Bielanach…

…tej sławetnej dzielnicy polskiej stolicy, przez którą przejeżdżając samochodem i spoglądając przez szybę podziwiać można zmieniający się za nią krajobraz: „blok, blok, cmentarz, parking, blok, nielegalny parking, blok, salon gier udający pralnię, blok, nielegalny parking, staruszka bijąca parasolką dresa, podpalony przystanek  autobusowy, wyrostek mażący po murze, wyburzany kiosk, blok, blok, blok, blok, blok…”.

To właśnie tutaj, w jednym z blokowisk, mieszka główny bohater powieści – Piotr Kasztelan – „skompromitowany dziennikarz lokalnej gazety, który zasłynął przejechaniem gwiazdy muzyki pop Florelli”.  Życie dotąd go nie oszczędzało, przez cały czas rzucając mu kolejne kłody pod nogi. I kiedy w końcu wydawało mu się, że powoli zaczął wychodzić na prostą, pojawił się on, Dagmar Homoncik… Obudził on drzemiące w głębi jego jestestwa szaleństwo, pod wpływem którego… zabił, wkraczając tym samym na drogę ku spotkaniu ze swoim wrednym i nieznającym litości przeznaczeniem.

Niebawem upada pierwsza kostka domina, a jest nią podesłany do Piotra anonim, zawierający tylko trzy, ale jakże wymowne!, słowa: Wiem, co zrobiłeś…

„Zbrodnia na blokowisku” jest trzecią powieścią (po „Zbrodni i Karasiu” oraz „Zbrodni po irlandzku”) w dorobku literackim Aleksandry Rumin, autorki, która dała się poznać swym czytelnikom jako baczna obserwatorka społeczeństwa oraz wszystkiego, co wokół niej się dzieje i która wszelkie swe spostrzeżenia w sposób inteligentny oraz zabarwiony humorem, a przy tym wyraźnie piętnujący wszystko to, co jej się nie podoba, wplata w opowiadaną przez siebie historię. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszego dzieła, które na naszym rynku ukazało się niedawno nakładem wydawnictwa Initium.

Choć wydarzenia opowiedziane na kartach powieści rozgrywają się w głównej mierze na Bielanach, to jednak nie tylko mentalność mieszkańców dzielnicy została wzięta pod ostrą lupę autorki. Obrywa się tu dosłownie wszystkim – dostawcom, kierowcom, rowerzystom, pieszym, przekupnym urzędnikom, organizatorom konkursów, polskiej reprezentacji piłki nożnej, skarbówce, programom rządowym, polskiej służbie zdrowia, systemowi edukacji, telewizji, firmom pożyczkowym, najwyższym władzom w kraju… Nie jednemu czytelnikowi może się wydać, iż jest tego stanowczo za dużo i że sposób piętnowania został zbyt mocno przerysowany. Jednak jeśli się na chwilę zatrzymać… i zastanowić… to czy faktycznie autorka aż tak bardzo popłynęła w swych opiniach w stosunku do tego, jak wygląda to w rzeczywistości?

Aleksandra Rumin nawiązała w swej najnowszej historii jeszcze do jednego, a mianowicie do tego, iż – parafrazując słowa piosenki Jonasza Kofty – w dzisiejszych czasach „pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej, ale nie oto chodzi, jak co komu wychodzi. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi”. I nie inaczej jest w „Zbrodni na blokowisku” – przy czym od razu zaznaczono, a co wywołało uśmiech na mej twarzy, jak niebezpieczne bywają same książki 😉

„Dopiero wróciliśmy z Bajana. Przez kilka godzin męczyliśmy się z babką, która w ataku szału zaciukała męża, bo podczas lektury złamał grzbiet jej ulubionej książki i pozaginał rogi okładki (…)”.

A to nie jedyny przykład aktów desperacji, do których posuwają się ludzie kochający czytać bądź sami sięgający po pióro, których spotykamy na kartach powieści 😉

Pojawia się też jeszcze jedna kwestia – czy zabójstwo drugiego człowieka jest czymś, co można w ogóle wybaczyć? Czy zawsze powinno być ono surowo karane, a morderca do końca życia napiętnowany przez społeczeństwo ? A może – jeśli istnieją ku temu poważne powody – można podejść do niego inaczej, a samego sprawcę potraktować ulgowo? Zarówno Piotr, a tym samym czytelnicy, będą mieli okazję poznać różne zdania na ten temat i sami dojść do własnych wniosków.

Podsumowując: trzecie spotkanie z twórczością autorki uważam za całkiem udane. Naprawdę dobrze bawiłam się podczas lektury jej powieści i wierzę, że może ona spodobać się również innym czytelnikom – a przynajmniej takim, którzy będą potrafili podejść do niej z dystansem i którzy poszukiwać będą dla siebie lektury, która po prostu skutecznie poprawi im humor. Bo co jak co, ale przy tej książce można się pośmiać 😉 Pochrumkać ze śmiechu jak Chrumczysław 😉

Jeśli tego szukacie… nie wahajcie się sięgnąć po „Zbrodnię na blokowisku”!

Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2020
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 328
ISBN: 978-83-66328-13-6


1Shares