„Witajcie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego!
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie!
Nieszczęśnicy! (…)
Trafiliście tam, gdzie nawet diabeł przestał mówić dobranoc…”
… do miejsca będącego ostatnią deską ratunku dla totalnych nieudaczników, których nigdzie indziej nie chciano i w którym największą miejscową atrakcją jest pobliski cmentarz oraz przydrożny sklepik o wdzięcznej nazwie MarcPol, którego nieodłącznym elementem krajobrazu jest pewien kloszard. I jakby już samo to nie było dość przygnębiające, to teraz na dodatek pojawił się jeszcze trup… I to nie byle jaki, bo samego profesora Ernesta Karasia, który na UKSW był bardzo znaną osobistością – bynajmniej nie ze względu na jego umiejętności dydaktyczne…
Znaleziony w jednej z uczelnianych łazienek stanowił obraz nędzy i rozpaczy. Jak umarł? Czy wskutek wypadku, czy też może ktoś mu dopomógł opuścić ziemski padół? W chwili jego śmierci na terenie uczelni znajdowało się dziesięć osób stanowiących istną plejadę gwiazd – podstarzała sprzątaczka wraz ze swą młodszą pomocnicą marzącą skrycie o byciu pisarką, emerytowany policjant zimą dorabiający sobie dzierganiem czapek i szalików na drutach, Piękny Michał – przez którego nie jedna przedstawicielka płci pięknej (i nie tylko) próbowała się zabić, dziekan z kryminalną przeszłością, rozpuszczony synalek wicepremiera, była gwiazda pisemek dla panów, zbzikowany naukowiec, neonazistowski bojówkarz oraz biznesmen, któremu w pewnym momencie nie wyszło… A, przepraszam! Był jeszcze kot – rozpuszczony rudzielec o imieniu Stefan, prawdziwy uksfordzki patriota! Wszyscy oni nienawidzili Karasia i każdy z nich miał doskonały motyw, aby się go pozbyć – nawet kot!
Tylko czy któreś z nich się do tego posunęło?
Choć „Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin jest dopiero literackim debiutem autorki, to moim skromnym zdaniem ma naprawdę dużą szansę podbić serca wielu czytelników. Dlaczego? Bowiem jest on połączeniem kryminału, komedii, satyry oraz powieści obyczajowej, a przy tym wszystkim okraszony został nutką fantastyki. Słowem – każdy znajdzie tu coś dla siebie 🙂
Czytając opowiedzianą na kartach powieści historię, miałam skojarzenia z dwoma innymi tytułami, doskonale znanymi wielu czytelnikom nie tylko u nas, ale i na całym świecie. W pierwszej chwili na myśl przyszło mi „I nie było już nikogo” Agathy Christie – tam przecież też pojawił się nieboszczyk, a wśród grona podejrzanych znalazło się dokładnie dziesięć osób. Jednak w miarę posuwania się lektury do przodu doszłam do wniosku, że tytuł powieści sam przywodzi na myśl inne dzieło, a mianowicie „Zbrodnię i karę” Fiodora Dostojewskiego. I tam i tutaj wątek zbrodni stanowi punkt wyjścia do pewnych rozważań. O ile jednak Rodion Raskolnikow zastanawiał się nad istotą dobra i zła, podziałem ludzi na dwie kategorie i wolną wolą, o tyle tutaj śmierć Karasia pozwoliła ukazać, jak życie i śmierć jednego człowieka może wpłynąć na losy wielu innych ludzi; jak bardzo jednostka jest w stanie oddziaływać na swoje otoczenie.
Na okładce książki przeczytać można, iż debiutanckie dzieło Rumin jest satyrą na środowisko uniwersyteckie. Nie wiem dlaczego tak bardzo zawężono ten opis, bowiem prawda jest taka, iż autorka nie tylko ośmiesza i piętnuje pewne zachowania, do których dochodzi w murach uczelnianych, ale też idzie o wiele dalej – nawiązuje do świata polityki, kondycji naszej służby zdrowia, czwartej władzy (z mediami społecznościowymi na czele), ludzkiej sprzedajności czy zakłamanych relacji rodzinnych. Wszystko to czyni oczywiście z ogromną dawką humoru i człowiek się śmieje, czytając kolejne linijki tekstu. Potem jednak przychodzi refleksja… jakież to prawdziwe i smutne zarazem, że żyjemy w takim a nie innym kraju… Ogromny więc plus leci do autorki ode mnie za celne sportretowanie otaczającej nas rzeczywistości.
O bohaterach rozpisywać się nie będę, gdyż nie chciałabym odbierać wam przyjemności poznania każdego z nich. A naprawdę są tego warci, wszyscy, bez wyjątku. Nawet kot! Przyznam, że dawno już nie miałam do czynienia z tak szaloną mieszanką charakterów i osobowości. Iście wybuchowa i niezwykle zaskakująca – zwłaszcza kiedy poznacie ich samych oraz ich losy PRZED i PO śmierci Karasia.
Zakończenie? Dla mnie? Kompletnie nieprzewidywalne! Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nie to, żebym się zawiodła! Co to, to nie! Po prostu miałam nadzieję na nieco inne wyjaśnienie całej zagadki 😉 Jak widać i tutaj autorka nie zawiodła – kompletnie wywiodła mnie w pole 😀
Dlatego tak bardzo się cieszę, że „Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin ukaże się pod moim patronatem medialnym <3. Zachęcam więc was do sięgnięcia po ten tytuł, bo naprawdę warto! No, na co jeszcze czekacie? 😀
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: premiera 15.03.2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 300
ISBN: 978-83-62577-90-3