Aleksandra Rumin powróciła i to z porządnym przytupem! W dobie pandemii, z którą zmaga się cały świat, zaserwowała swym czytelnikom historię, która nie tylko pozwala obrócić w żart przykre i przygnębiające nas tematy, przede wszystkim jednak daje odetchnąć i zwyczajnie odpocząć od całego tego szaleństwa, które wokół nas się obecnie dzieje.
Była już satyra na środowisko uniwersyteckie („Zbrodnia i Karaś”), turystyczne („Zbrodnia po irlandzku”), a także dziennikarskie („Zbrodnia na blokowisku”). Tym razem przyszła pora na… kręgi policyjne! I tak oto głównym bohaterem powieści staje się prawdziwa legenda jednego z warszawskich wydziałów kryminalnych w osobie Jana Polaka – człowieka cierpiącego na depresję, stany lękowe, zespół stresu pourazowego, okresową impotencję wywołaną stresem oraz bezsenność, prywatnie zaś toczącego zaciekłe boje ze swoją eksmałżonką o opiekę nad ukochaną Jolantą, za to mogącego pochwalić się schwytaniem kilku seryjnych morderców.
I właśnie z uwagi na to ostatnie zostaje przydzielone mu zadanie schwytania mordercy grasującego na ulicach miasta, który za cel obrał sobie młode kobiety. Każda z nich ginie w iście nietypowy i zaskakujący sposób, wprawiając doświadczonych śledczych w nie małe zdumienie i sprawiając, że zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, iż tym razem przyjdzie im zmierzyć się z naprawdę trudnym przeciwnikiem. Dlatego też policja, prokuratura, rzesze ekspertów, a nawet sam Kościół łączą siły, aby schwytać zabójcę i nie dopuścić do śmierci kolejnej kobiety. Jednak czy to wystarczy, aby powstrzymać Prawdziwego Polaka?
„Zbrodnia po polsku” jest czwartą powieścią w dorobku literackim Aleksandry Rumin, autorki, która dała się poznać swym czytelnikom jako baczna obserwatorka społeczeństwa oraz wszystkiego, co wokół niej się dzieje i która wszelkie swe spostrzeżenia w sposób inteligentny oraz zabarwiony humorem, a przy tym wyraźnie piętnujący wszystko to, co jej się nie podoba, wplata w opowiadaną przez siebie historię. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszego dzieła, które na naszym rynku ukazało się niedawno nakładem wydawnictwa Initium.
Wspomniałam wcześniej, iż powieść ta jest satyrą na kręgi policyjne. Jest to jednak jedynie wierzchołek góry lodowej, gdyż tak naprawdę w najnowszym dziele autorki obrywa się wszystkim i wszystkiemu – politykom, medykom, dziennikarzom, muzykom, dyskontom, uczestnikom protestów ulicznych, prywatnym detektywom, operatorom komórkowym, wszechobecnemu nepotyzmowi, RODO, ponglishowi, czerpaniu wiedzy z internetu i udawaniu później ekspertów w danej dziedzinie… Co ważne jednak – dzieje się to w zjadliwy i wspomniany wcześniej inteligentny sposób, dzięki czemu nie odczuwamy podczas lektury niesmaku czy zażenowania, a po prostu świetnie się bawimy.
„Zbrodnia po polsku” to naprawdę świetna komedia, dla której wątek kryminalny stanowi jedynie tło (dlatego też jeśli nastawiacie się na powieść kryminalną… cóż, możecie być nieco rozczarowani). Mam ogromną przyjemność patronować medialnie temu tytułowi, dlatego też gorąco zachęcam was do sięgnięcia po tę książkę. I nie, nie robię tego z obowiązku, gdyż jest to mój patronat, a dlatego, iż jestem święcie przekonana, że powieść ta będzie satysfakcjonującą lekturą dla wielu z was. Zawsze staram się polecać wam książki, które nie rozczarowują i które sprawiają, że nabiera się ochoty na kolejne dzieła danego autora. „Zbrodnia po polsku” jest właśnie tego typu powieścią.
„Spojrzałem w otchłań, a ona pokazała mi środkowy palec.”
„Dzieci (…) Nie można z nimi żyć, nie wypada ich zastrzelić.”
„Tu jest Polska, panie prokuratorze, tu się mówi po polsku.”
„Te morderstwa są takie przesadzone, takie teatralne, takie…
– Polskie (…) I dlatego go złapiemy (…) Kto ma złapać Polaka, jak nie Polak.”
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2020
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 290
ISBN: 978-83-66328-43-3
„Zbrodnia i Karaś” – „Zbrodnia po irlandzku” – „Zbrodnia na blokowisku” – „Zbrodnia po polsku”