Życie nastolatki nie jest usłane różami, a już zwłaszcza, jeśli jest się nastoletnią guślnicą. Jeśli dołożyć do tego fakt, iż mieszka ona w Czarcisławiu, czyli miejscu, w którym prawdopodobieństwo tego, iż potrąci cię samochód jest milion razy mniejsze niż to, że coś pożre cię żywcem, to już w ogóle ma ona przechlapane…
…tymczasem Alicja ma na głowie jeszcze odprawienie rytuału, dzięki któremu możliwe będzie usunięcie diabelskiej klątwy ciążącej na niej oraz pozostałych potomkach czworga przyjaciół, którzy przed wiekami dobili targu i zawarli pakt z władcą piekła. Jednak aby to było w ogóle możliwe, Alicja wraz z Nikodemem musi wpierw odnaleźć legendarne naczynie niezbędne do jego przeprowadzenia.
Tymczasem wszystko i wszyscy zdają się stawać na ich drodze. Nie tylko dochodzić zaczyna do tajemniczych morderstw, ale na dodatek w Czarcisławiu zjawia się najprawdziwszy Siepacz niemający sobie równych w polowaniu na istoty magiczne. Jakby tego było mało, nagle okazuje się, iż każdy skrywa jakieś tajemnice, przez co Alicja nie jest w stanie już nikomu ufać. No i pozostaje jeszcze kwestia Borysa… Jeśli Rada Istot Magicznych dowie się o tym, czego się dopuścił, może nie dożyć rytuału…
Niebawem wszyscy oni zrozumieją, jak prawdziwe mogą być słowa znanego każdemu z nas przysłowia, aby nie wywoływać wilka z lasu…
Przyznam, że po przeczytaniu pierwszego tomu serii autorstwa Kariny Bonowicz zatytułowanej „Gdzie diabeł mówi dobranoc”, czyli „Księżyc jest pierwszym umarłym”, ciekawa byłam nie tylko tego, jak też dalej potoczą się losy bohaterów powieści, ale przede wszystkim tego, czy autorce po raz kolejny uda się napisać historię, którą nie tylko czyta się w ekspresowym tempie [mimo dość sporej objętości książki – tutaj ponad 600 stron, uprzednio blisko 580], ale przy której człowiek się nie nudzi. I wiecie co? Dała radę!
Karina Bonowicz w kontynuacji swej fantastycznej serii po raz kolejny wymieszała słowiańskie wierzenia ze współczesnością, całość okraszając humorem oraz licznymi, częstokroć prześmiewczymi nawiązaniami do świata popkultury (m.in „Harry Potter”, „Zmierzch”, obecność Kardashianek), tworząc niepowtarzalną i przemawiającą do wyobraźni czytelnika całość, którą czysta się z prawdziwą przyjemnością. Powracają zatem znane już czytelnikom guślnice, nocnice, wilkodlaki czy strzygi, ale też pojawiają się zupełnie nowi przedstawiciele magicznego, bądź bezpośrednio z nim związanego świata, jak np płanetnicy, łowcy burz czy też zegarmistrz, którego umiejętności, osobiście, nie chciałabym akurat posiadać…
Seria „Gdzie diabeł mówi dobranoc” skierowana jest przede wszystkim do nastoletnich miłośników fantastyki – nie tylko ze względu na wiek głównych bohaterów powieści, ale również język, jakim została ona napisana. Ten jest bowiem prosty, niewyszukany, nie wymagający większych językowych kompetencji i często okraszony nastoletnim slangiem. Osobiście raziło mnie chyba tylko jedno, a mianowicie to, iż prawie że w każdej sytuacji bohaterowie non stop na siebie krzyczą, ryczą bądź syczą… jakby nie można było zastosować w tych miejscach jakiegoś innego zwrotu do określenia sposobu, w jaki akurat się do siebie odezwali. Rozumiem, że bohaterowie żyją w napięciu i częstokroć emocje biorą nad nimi górę, niemniej jednak mnogość tych wszystkich krzyków i ryków zamiast dawać wyraz targającym nimi uczuciom wzbudzała we mnie niechęć i irytację.
Pomijając powyższe sama historia mi się podobała. Nie brakuje w niej wartkiej akcji i ciekawych jej zwrotów. Co i rusz na jaw wychodzą coraz to bardziej interesujące tajemnice rzucające zupełnie nowe światło na kolejnych bohaterów powieści. I do tego to zakończenie… Domyślałam się, iż autorka zapewne zaserwuje swym czytelnikom jakąś „małą” niespodziankę, aby zachęcić ich do lektury kolejnej części swojej serii. Nie sądziłam jednak, iż będzie ona TAKA! Dlatego też liczę na to, iż nie będzie trzeba zbyt długo wyczekiwać na kontynuację 😀
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2020
Seria/Cykl: Gdzie diabeł mówi dobranoc, tom 2
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 624
ISBN: 978-83-66328-11-2