Każdy, kto kocha czytać i robi to namiętnie, posiada grono swoich ulubionych autorów, po których kolejne dzieła sięga nie tylko z chęcią, ale również wręcz w ciemno ufając, że ów autor go nie zawiedzie. W moim przypadku odnosi się to do osoby Erici Spindler, amerykańskiej bestsellerowej autorki powieści z gatunku thrillera romantycznego. Co prawda do tej pory przeczytałam zaledwie dwie jej powieści – „Ukarać zbrodnię” oraz „Naśladowcę” (na swoim koncie ma ich już blisko dwadzieścia) – niemniej jednak obie spodobały mi się do tego stopnia, iż upewniłam się w tym, że po kolejne mogę śmiało sięgnąć bez obaw, będąc wręcz pewną, że następna opowiedziana przez nią historia zdoła sprostać moim oczekiwaniom. Czy tak też się stało w przypadku „Stanu zagrożenia”? Oczywiście, że tak! Pisarka ma niezwykły talent, potrafi wciągnąć mnie w swoje historie do tego stopnia, że zapominam o tym, co dzieje się dookoła mnie. Ważne jest jedynie to, co przydarzy się jej bohaterom oraz jak to wszystko się zakończy. A trzeba przyznać, że fabuła omawianej dziś powieści jest niezwykle interesująca, bowiem mamy tu do czynienia nie tylko z okrutnym mordercą (swoją drogą prawdziwym specjalistą w swoim fachu, bowiem płatnym zabójcą na usługach rządu), ale również ze skrywanymi tajemnicami, bolesną przeszłością bohaterów oraz jej wpływem na obecne ich życie.
Kate i Richard Ryan’owie, małżeństwo z wieloletnim stażem, marzą tylko o jednym – dziecku. Mimo usilnych prób kobiecie nie udaje się zajść w ciążę. Dzięki badaniom wychodzi na jaw, iż wina leży po stronie męża Kate. Oboje są załamani z tego powodu, a już zwłaszcza Richard, który nie tylko czuje się winny, ale również uważa, że nie jest prawdziwym mężczyzną skoro nie potrafi spłodzić potomka. Aby uszczęśliwić żonę, zgadza się na adopcję. Kate nie posiada się z radości, a już zwłaszcza wówczas, kiedy otrzymuje informację, że znalazła się matka gotowa oddać im swoje nienarodzone dziecko. Jest nią Julianna, młoda i piękna kobieta, która początkowo pragnęła być matką, jednakże zrozumiała, że popełniła błąd i tak naprawdę nie może go mieć. Przeglądając dokumenty kandydatów na przyszłych rodziców z miejsca zwróciła uwagę na rodzinę Rayan’ów, a zwłaszcza na Richarda. Czytając jego słowa, przyglądając się zdjęciom, zrozumiała, iż jest on mężczyzną jej życia i że zrobi wszystko, aby go zdobyć. Wkracza w życie szczęśliwego dotąd małżeństwa i krok po kroku je niszczy. Jednak prawdziwy koszmar dopiero nadejdzie. Bowiem za młodą kobietą podąża mężczyzna, który uważa ją za swoją własność. W jego mniemaniu Julianna go oszukała i teraz powinna ponieść karę. Ona i wszyscy, którzy mają z nią jakikolwiek związek…
Mocną stroną powieści jest wartka, trzymająca w napięciu akcja oraz wyraziści, barwni bohaterowie. Każdy z nich jest inny, posiada własną osobowość oraz motywy, którymi kieruje się w swoim życiu. Autorka doskonale przedstawiła ich pod względem psychologicznym. Mamy wgląd w myśli każdego z nich – wiemy, czego pragną oraz co ich przeraża. Dzięki temu jesteśmy w stanie bliżej ich poznać, wczuć się w ich sytuację i zrozumieć, dlaczego postępują tak, a nie inaczej.
Początkowo bardzo irytowała mnie postać Julianny. Ot młoda i nierozgarnięta dziewucha, która postanowiła zagiąć parol na męża Kate. Popadła w swoistą paranoję na jego punkcie. Wyobraziła sobie siebie u jego boku oraz całe ich przyszłe życie, choć nawet go jeszcze nie znała. A potem przystąpiła do realizacji swojego planu. I trzeba przyznać jej jedno – determinacji i cierpliwości jej nie brakuje. Kiedy jednak wzięłam poprawkę na jej przeszłość, a zwłaszcza na okrutne dzieciństwo, jakie zgotował jej los, po prostu zrobiło mi się jej strasznie żal. To, co przeżywała od najmłodszych lat, porządnie nadszarpnęło jej psychikę oraz wykrzywiło obraz rzeczywistego życia, a zwłaszcza kwestię relacji damsko-męskich. Stała się dla mnie postacią tragiczną, która niezależnie od przebiegu kolejnych wydarzeń i tak skazana była w moim mniemaniu na przegraną. Czy miałam rację? Musicie przekonać się sami.
Kate to niezwykle silna kobieta o wyrazistej osobowości. Jest niezależna i nie daje sobą pogrywać, co bardzo mi się spodobało. Mimo dobrej sytuacji finansowej, nie wykorzystuje swojej pozycji społecznej i nie zadziera nosa. Jest otwarta i przyjacielska, dzięki czemu w jej otoczeniu znajduje się wiele życzliwych jej osób. Wychodząc za Richarda poświęciła marzenia o karierze artystycznej. Sztuką obecnie zajmuje się jedynie w ramach hobby. Podejmując decyzję o zamążpójściu straciła coś jeszcze – najlepszego przyjaciela, Luka Dallasa, z którym oboje z mężem przyjaźnili się w czasach studenckich. Mimo upływu wielu lat nadal nie może sobie tego wybaczyć i po prostu tęskni za tym, co kiedyś ich łączyło. Do szczęścia brakuje jej również dziecka, a wiadomość o bezpłodności Richarda była dla niej druzgocąca. Adopcja dziecka Julianny pozwoliła jej w końcu spełnić swoje największe marzenie – zostać matką. Na jej przykładzie autorka pokazuje, że macierzyństwo to nie tylko blaski, ale również cienie. Wieczne zmęczenie, brak czasu dla znajomych, a nawet dla własnego męża to niestety brutalna rzeczywistość. Szkoda tylko, że niektórzy tego nie rozumieją… Jednakże pojawienie się w ich życiu Julianny budzi w Kate niezrozumiały niepokój. W obecności pięknej i z całą pewnością ponętnej młodej kobiety czuje się zagrożona, choć jeszcze nie potrafi zrozumieć, skąd się to bierze. Czy uda jej się to, zanim będzie za późno? Zanim dojdzie do prawdziwego nieszczęścia?
Erica Spindler po raz kolejny udowodniła, że potrafi napisać doskonały thriller, trzymający czytelnika w napięciu od samego początku i nie wypuszczający go ze swych ostrych pazurów aż do samego końca. Miłośnicy gatunku z pewnością będą usatysfakcjonowani. Ja już zacieram ręce na myśl o kolejnej książce autorki. Bowiem tego typu historii – mocnych, z ciekawą fabułą oraz godnymi poznania bohaterami nigdy dość.
Moja ocena: 5/6