Recenzja: „Zaraza” – Przemysław Piotrowski

Gdy tak sięgam po kolejne powieści Przemysława Piotrowskiego z cyklu o komisarzu Igorze Brudnym, to dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie trzymać się jak najdalej od Zielonej Góry. Miasto to bowiem jawi się w dziełach autora jako istny magnes na najgorszych zwyrodnialców jacy dotąd chodzili po ziemi. Rzeźnik z Nietkowa… Wilkołak… Zabójca Policjantów… A teraz kolejna sprawa i następny, nietypowy morderca…

Tym razem jednak śledztwo będzie jeszcze bardziej zagmatwane, bo i wątków będzie więcej, jak też nie obejdzie się bez wrażenia, że nic tu do siebie kompletnie nie pasuje. Bo i co wspólnego ze sobą mogą mieć pozbawione krwi zwłoki kobiety odnalezione w lesie, koszmarnie oszpecona kobieta z wypadku samochodowego przebywająca w szpitalu psychiatrycznym oraz zdesperowana dziewiętnastolatka poszukująca swojej zaginionej siostry?

Same śledztwo, a raczej śledztwa również prowadzone będą dwutorowo. Igor po tym, co przeżył podczas konfrontacji z Zabójcą Policjantów, nadal dochodzi do siebie, ucząc się na nowo tego, co zdrowym ludziom nie sprawia najmniejszego kłopotu. Z tego też względu nie może działać oficjalnie, a bardziej jako prywatny detektyw. Z kolei Julia Zawadzka, obecnie pracująca dla zielonogórskiej a nie warszawskiej policji, stara się odnaleźć w zupełnie nowym zespole kierowanym przez nieznanego jej prokuratora.

Choćby już z tego powodu ta część serii o komisarzu Igorze Brudnym jest zupełnie inna niż poprzednie jej tomy. Z jednej strony czytelnik powraca bowiem do tego ciężkiego, mrocznego świata, doskonale znanego mu z kart poprzednich historii, w którym zło czai się tuż za rogiem, stopniowo wykluwając się, aby ostatecznie wybić niczym najgorsze szambo. Z drugiej zaś brak dobrze znanych mu postaci czy zupełnie inny sposób prowadzenia dochodzenia, a także fakt, że Igorowi daleko jednak do bohatera, jakim jawił się podczas dotychczasowych śledztw, sprawiają, że ma się uczucie pewnej obcości i oderwania, przez co odnosi się wrażenie, że to już jednak nie to.

Co mi się jednak najbardziej podoba w tej powieści? Podjęcie i głośne piętnowanie przez autora tematu – trudnego i niezwykle ważnego, ale z wielu powodów (rzecz jasna nie bezinteresownych) zamiatanego pod dywan. Tematu mającego związek z samym tytułem książki – ową zarazą, która na kartach powieści z jednej strony ściśle związana jest z samymi śledztwami – zarówno tym prowadzonym przez Julię, jak również Igora, ale też ma o wiele głębsze dno i wydźwięk, a składa się na nią celne sportretowanie przez autora otaczającej nas rzeczywistości, z szeroko pojętą władzą na różnych jej szczeblach i gałęziach w szczególności.

Zakończenie powieści wyraźnie wskazuje, że Igorowi Brudnemu nie dane będzie długo cieszyć się względnym spokojem, bo oto kolejny psychopata właśnie odmierza czas, aby wyruszyć na długo oczekiwane łowy. Pozostaje zatem wyglądać dnia premiery kolejnej części serii i przekonać się, jakiemu tym razem złu przyjdzie stawić czoła naszemu bohaterowi.


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać 😄


Tytuł: Zaraza
Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 10/11/2021
Gatunek: kryminał, sensacja
Seria/Cykl: Igor Brudny, tom 4
Oprawa: miękka
Liczba stron: 432
ISBN: 9788382520705

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares