Recenzja: „Hill House Comics. Pośród lasu” – Carmen Maria Machado

Witajcie w Shudder-to-Think, gdzieś w Pensylwanii…
Powiedzieć o Shudder-to-Think że jest dziwne, to tak jakby nie powiedzieć o nim nic. Od dawna z tym miejscem jest coś nie tak – chociaż i to za mało powiedziane. Wiele lat temu pod ziemią wybuchł pożar, którego żar tli się po dziś dzień, a trujące opary wciąż zbierają śmiertelne żniwo wśród mieszkańców miasteczka. Kobiety co i rusz tracą pamięć, przebudzając się w najdziwniejszych miejscach… W okolicznych lasach żyją zaś najprawdziwsze potwory – obdarte ze skóry stworzenia, czerwonookie króliki i budząca grozę, przemykająca w mroku… kobieta jeleń. Nikt nie wie, co dało początek tym dziwnym i przerażającym wydarzeniom. Nikt nic nie pamięta, albo też nie chce pamiętać…

„Dzwonków brzęk. Owiec rzeź.”

To właśnie tutaj mieszkają Eldora (w skrócie El) oraz Octavia (Vee) – dwie zbuntowane nastolatki, którym pewnego dnia przydarza się coś… dziwnego. Przebudzają się w kinie i nie pamiętają, o czym był film, ani co się z nimi działo przez ostatnich kilka godzin. Dociekliwa i nieustępliwa El nie zamierza tego jednak tak zostawić i już wkrótce stawia pierwszy krok na drodze, która zaprowadzi obie przyjaciółki nie tylko do odkrycia prawdy na temat ich miasteczka, ale też o samych sobie.

Tak oto rozpoczyna się osadzona w latach 90-tych XX wieku historia opowiedziana na kartach albumu zatytułowanego „Pośród lasu” autorstwa Carmen Marii Machado oraz Danii od wydawnictwa Egmont i w tłumaczeniu Pauliny Braiter, należącego do serii Hill House Comics i objętego patronatem przez mistrza horroru – Joe’go Hilla.

„(…) wiem, jak to jest całe życie tkwić w jednym miejscu, a potem nagle znaleźć się w innym. Czasem to równie skomplikowane jak zrozumienie, że świat nie jest tym, za co go zawsze mieliśmy. Ale czasem tak proste jak przebudzenie.”

Głównymi bohaterkami albumu, jak wspomniałam wcześniej, są dwie młode dziewczyny stojące u progu dorosłości. Choć różnią się pod wieloma względami, od lat łączy je wyjątkowa przyjaźń. El, świadoma swoich ograniczeń, twardo stąpa po ziemi i nie lubi żywić niepotrzebnych nadziei. Z kolei Octavia, o wiele chłodniejsza i bardziej analityczna od przyjaciółki, śmiało patrzy w przyszłość pragnąc dla siebie czegoś więcej niż to, co ma jej do zaoferowania Shudder-to-Think. Autorce w ciekawy sposób udało się przedstawić odmienną energię obu bohaterek oraz trwający pomiędzy nimi konflikt, mimo łączącej je głębokiej więzi. To ich wzajemne starcie najbardziej widoczne jest pod sam koniec opowieści, kiedy przychodzi czas dokonania pewnych wyborów.

Osadzenie historii z jednej strony w latach 90-tych XX wieku (bez komórek i innych technologicznych, współczesnych nowinek), z drugiej zaś w trawionym chorobą i w połowie opuszczonym górniczym miasteczku buduje swoistą, niepowtarzalną atmosferę, którą wyraźnie czuć od pierwszej do ostatniej strony. A gdy do tego dołożymy jeszcze element nadprzyrodzony w postaci stworów czających się w ciemności lasu, otrzymamy klimatyczną, mroczną i budzącą niepokój opowieść grozy, która potrafi wciągnąć i zaintrygować czytelnika.

Jednakże pod tą czysto rozrywkową warstwą kryje się o wiele głębsze dno. Autorka porusza tu bowiem tak ważne tematy jak: kobieca tożsamość i seksualność, czy rola kobiety jako takiej w społeczeństwie, a także męski szowinizm i uprzedmiotowienie. Trzeba przyznać, że z historii tej wyłania się niezbyt przyjemny, dający do myślenia obraz mężczyzny…

„Jak mówiłam, czasami trzeba wysłuchać czyjejś historii. Ale czasem musimy napisać własne jebane zakończenie.”

Jeśli chodzi o samo wydanie tego tytułu, to trzeba oddać wydawnictwu, że po raz kolejny spisało się na medal przekazując w ręce czytelników album dopieszczony pod każdym względem. Twarda oprawa i dobrej jakości papier robią robotę! Wnętrze zaś wypełnione jest pracami Dani – rysowniczki greckiego pochodzenia, która przekuła wizję scenarzystki w przykuwające, choć niezbyt wyszukane pod względem np. oddania szczegółów czy samej kreski, częstokroć psychodeliczne prace, które budują całość tej historii i urzeczywistniają niezwykłe wytworzy wyobraźni Carmen Maria Machado.

Podoba mi się również to, że w polskim tłumaczeniu nie zdecydowano się na to, aby ułagodzić język, jakim posługują się główne bohaterki – z naciskiem na El. To sprawia, że sama historia, jak i jej bohaterowie, zdają się być o wiele prawdziwsi, zaś ich przeżycia i odczucia bardziej przekonujące, niż gdyby zdecydowano się na zgoła inny krok.

Podsumowując – „Pośród lasu” okazał się być interesującym albumem, który polecić mogę miłośnikom gatunku, jak i tym czytelnikom, którzy szukają dla siebie czegoś nowego, odmiennego od tego, po co sięgają zazwyczaj. Mnie nie zawiódł. Dobrze spędziłam przy nim czas, zaś sama historia wzbudziła refleksje. Czego chcieć więcej?


Tytuł: Pośród lasu
Tytuł oryginalny: The Low. The Low Woods
Scenarzysta: Carmen Maria Machado
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2021
Seria/Cykl: HILL HOUSE COMICS
Oprawa: twarda
Format: 17 x 26 cm
Ilustracje: Dani
Kolory: Tamra Bonvillain
Liczba stron: 160
ISBN: 9788328152106


do kupienia na EGMONT.PL

oraz

1Shares