Recenzja: „Grzech” – Max Czornyj

Max Czornyj zadebiutował na naszym rynku zaledwie przed czterema laty, a już ma na swoim koncie blisko dwadzieścia wydanych powieści. Można by rzec, iż – na podobieństwo Remigiusza Mroza – idzie niczym burza, szturmem przekonując do swojej twórczości rzesze kolejnych czytelników. Zresztą obu panów łączy nie tylko to – wszak obaj odebrali prawnicze wykształcenie, jak też parają się pisaniem głównie powieści z gatunku kryminału oraz sensacji.

Mówi się, że jak zaczynać, to od początku, zatem chcąc nadrobić zaległości z twórczością Czornyja i przekonać się, skąd tyle szumu wokół jego powieści, postanowiłam sięgnąć po jego debiutanckie dzieło zatytułowane „Grzech” będące zarazem początkiem dłuższego, kryminalnego cyklu powieściowego, którego głównym bohaterem jest komisarz Eryk Deryło.

Historia opowiedziana na kartach powieści swój początek ma na kilka dni przed Bożym Narodzeniem – choć jak się szybko okazuje śledztwo, którego postępy śledzić będzie czytelnik, trwa już od jakiegoś czasu. W mieście dochodzi bowiem do tajemniczych zaginięć kobiet, zaś ich bliscy otrzymują jedynie zagadkowe wiadomości, które w żaden sposób nie pomagają w rozwikłaniu sprawy. Na czele śledztwa stoi dość kontrowersyjny komisarz, a mianowicie Eryk Deryło, którego cechuje wyjątkowo wybuchowy charakter.

Gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, a niedługo po nich kolejne – na dodatek brutalnie okaleczone – do pomocy przy sprawie przydzielony zostaje policyjny profiler – Miłosz Tracz, którego zadanie polegać będzie na przygotowaniu rysu psychologicznego sprawcy – bądź też sprawców mogących stać za ostatnimi zbrodniami. Czy razem z Deryłą uda im się zapobiec kolejnym zaginięciom oraz śmierci niewinnych kobiet?

Po zapoznaniu się z książką, musiałam raz jeszcze zajrzeć na lubimyczytac.pl, aby przekonać się, czy ja aby czytałam tę samą historię, której średnia z blisko 650 opinii dała ocenę 7/10 – co oznacza, że była ona bardzo dobra. Sama uznać ją mogę za… ledwie przeciętną, a jedyny jej plus widzę tylko w tym, iż naprawdę szybko się ją czyta.

Od porządnie napisanego czy to kryminału, sensacji czy też thrilleru oczekuję kilku podstawowych rzeczy – wyrazistego i charyzmatycznego głównego bohatera, intrygującej sprawy do rozwiązania, skrupulatnie prowadzonego śledztwa, możliwości przeniknięcia do umysłu sprawcy, zaskakujących zwrotów akcji, napięcia, które trzymać będzie czytelnika od pierwszej do ostatniej strony i oczywiście satysfakcjonującego zakończenia. Żeby chociaż pojawił się choć jeden z tych elementów w powieści Czornyja… ale niestety tak się nie stało! Dawno już nie czytałam tak źle napisanego kryminału i kompletnie nie rozumiem, jakim cudem zdobył on aż tyle pozytywnych opinii od innych czytelników. Samo epatowanie okrucieństwem – bo tego tu akurat nie brakuje – nie jest wyznacznikiem dobrej książki z tego gatunku i nie sprawi, że nie zauważę braku absolutnie wszystkiego innego, czego oczekuję od tego typu historii.

Policjanci błądzą niczym w malignie, a przy tym wydają się być niezbyt kompetentni (i nie oszukujmy się – inteligentni), aby w ogóle wykonywać ten zawód. Przez 99% książki nie dochodzą do żadnych konkretnych wniosków, aby pod sam jej koniec główny bohater dostał nagłego olśnienia i mógł rozwikłać sprawę. I tu dochodzimy do zakończenia, które nijak wyjaśnia to, co do tej pory się wydarzyło i które sprawia, że nie dość, że czuje się niedosyt, to na dodatek jedno wielkie rozczarowanie i poczucie, że była to tylko aby wielka strata czasu.

I nie można zapomnieć o jednym wielkim krytykanctwie i żartach m.in. z telewizji polskiej, katastrofy w Smoleńsku i przeze wszystkim z instytucji Kościoła. Sama może i nie jestem zagorzałą katoliczką, ani też fanką wspomnianej stacji, niemniej trafiając na fragmenty poświęcone tym tematom, czułam jedynie niesmak. A nie tego się spodziewałam po tej powieści.

„Grzech” jest debiutem i być może stąd wynikają wszelkie jego grzeszki 😉 Niewykluczone, iż kolejne dzieła autora są od niego lepsze. Jednak na ten moment nie mam najmniejszej ochoty sprawdzać, czy tak jest w istocie…


Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2017
Seria/Cykl: Eryk Deryło, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-8075-332-7

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
Książka dostępna jest w szerokiej ofercie Legimi


a jeśli chcesz mieć ją na półce, zawsze możesz ją kupić

1Shares