Recenzja: „Anne z Zielonych Szczytów” – Lucy Maud Montgomery

Seria powieści młodzieżowych o przygodach Ani Shirley, powołanej do życia przez kanadyjską autorkę Lucy Maud Montgomery, od dziesięcioleci zachwyca kolejne pokolenia czytelników. Historia sieroty, która pewnego dnia trafia pod dach rodzeństwa Cuthbertów, nie tylko bowiem porusza najczulsze nuty naszych serc, ale również sprawia, że Ania staje się nam po prostu niezwykle bliska, niczym najprawdziwsza przyjaciółka.

Przez te wszystkie lata w księgarniach natrafić można było na różnorodne wydania w/w serii – różniące się pomiędzy sobą przede wszystkim wydawcą bądź też szatą graficzną. Czym więc na ich tle wyróżniło się to, którego pierwszy tom z początkiem 2022 roku oddało w ręce czytelników wydawnictwo Marginesy, że postanowiłam powrócić do tego świata i jego bohaterów? Otóż tłumaczeniem, którego autorka – Anna Bańkowska – postawiła sobie za cel jak najściślejszą wierność wobec oryginału, jak też realiów życia w wiosce w ówczesnych czasach.

„Oddając Czytelniczkom i Czytelnikom nowy przekład jednej z najbardziej kultowych powieści, jestem świadoma „zdrady” popełnianej wobec pokolenia ich matek i babć, do których zresztą zaliczam też siebie. (…) przyznaję się do winy: zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze i pozbawiłam je pokoiku na facjatce. Proszę jednak o łagodny wymiar kary, zważywszy na to, że ktoś kiedyś musiał się podjąć tego niewdzięcznego zadania.

Tym też sposobem Anne (nie Ania, i – co ważne – przez „e”) Shirley pewnego dnia, w wyniku niespodziewanej pomyłki, trafia na Zielone Szczyty (nie Wzgórza) do domu Marilli oraz Matthew (zamiast Maryli i Mateusza) Cuthbertów, którzy postanowili dać dom kanadyjskiej sierocie, a przy okazji zyskać dodatkową parę rąk do pomocy przy codziennych obowiązkach. Ta obdarzona niezwykłą wyobraźnią, nad wyraz gadatliwa i częstokroć nadużywająca górnolotnych słów mała dziewczynka, choć zaskakująco często pakuje się w kolejne tarapaty, z każdym kolejnym dniem zyskuje kolejnych przyjaciół oraz zaskarbia sobie coraz to większą sympatię u tych, którzy postanowili się nią zaopiekować.

Rozpoczynając lekturę „Anne z Zielonych Szczytów” miałam uczucie, jakbym powróciła do rodzinnego domu oraz z dawna już niewidzianych przyjaciół oraz ukochanych miejsc. Absolutnie nie przeszkadzały mi zmienione na oryginalne nazwy czy też imiona bohaterów – wręcz przeciwnie, wydały mi się one zupełnie naturalne, takie, jakimi być powinny od samego początku. W żadnym więc razie nie odczułam owej zdrady, o której wspomina tłumaczka najnowszego wydania. Jeśli mam być zupełnie szczera, to jestem jej wdzięczna i gratuluję odwagi – nie łatwo jest bowiem sprzeciwiać się czemuś, co zostało z dawien dawna zaakceptowane i przyklepane jako jedyne i właściwe.

Przygody Anne wzbudzają w czytelniku wiele silnych emocji. Z jednej strony niezmiernie żałujemy tego dziecka, gdyż mimo młodego wieku zaznało ono wielu krzywd i niesprawiedliwości losu, a także – nim trafiło na Zielone Szczyty – nigdy tak naprawdę nie odczuło prawdziwej miłości oraz troski ze strony drugiego człowieka. Z drugiej zaś strony jej przygody raz za razem bawią i wywołują uśmiech na twarzy. Bo kogóż nie rozśmieszyłaby pomyłka Anne, która zamiast poczęstować swą przyjaciółkę malinowym sokiem, uraczyła ją winem Marilii i upiła niemal do nieprzytomności? Że nie wspomnę już o sławetnej próbie pozbycia się rudych włosów z pomocą farby, przez którą co prawda zmieniły one kolor, jednakże na obrzydliwie zielony? Chyba właśnie dzięki tym jej wpadkom tak bardzo każdy z nas pokochał tę zwariowaną bohaterkę. Urocza, wrażliwa i dogłębnie prawdziwa postać Anne z łatwością podbije serce nie jednego czytelnika. Moje skradła już przed laty.

„Anne z Zielonych Szczytów” to prawdziwa klasyka. Historia ponadczasowa, która zawsze znajdzie swoich odbiorców. Od ponad stu lat trafia w ręce kolejnych czytelników i z pewnością kolejne będzie równie chętnie czytana. To taka opowieść, po którą sięgnąć można w każdym wieku. Nie ma tu żadnych ograniczeń. Spodoba się zarówno młodszym dzieciom, młodzieży, jak też dorosłym czytelnikom. I to jest właśnie cudowne w tej serii. Pani Montgomery stworzyła historię uniwersalną, która na długo zapada zarówno w pamięci, jak też sercach czytelników na całym świecie. A w nowym tłumaczeniu jest po prostu wyjątkowa ❤️


dotąd w serii ukazały się:
Anne z Zielonych Szczytów ♥ Anne z Avonlea ♥ Anne z Redmondu ♥ Anne z Szumiących Wierzb


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


 

Tytuł: Anne z Zielonych Szczytów
Autor: Lucy Maud Montgomery
Tytuł oryginalny: Anne of Greeen Gables
Tłumaczenie: Anna Bańkowska
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2022
Seria/Cykl:
Oprawa: twarda
Format: 13 x 19,7cm
Liczba stron: 384
ISBN: 978-83-67022-63-7

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść recenzji.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Marginesy

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares