Powieść „Alive. Żywi” Scotta Siglera, amerykańskiego autora z niemałym dorobkiem literackim, otwierająca trylogię pt Generacje, jest książką z gatunku fantastyki, której głównym targetem są tzw young adults, czyli mówiąc po naszemu – młodzież.
Trzeba przyznać, że początek historii jest doprawdy intrygujący. Główna bohaterka budzi się nagle w kompletnej ciemności. Jakby już samo to nie było straszne i dezorientujące, dociera do niej, że nie tylko znajduje się w czymś przypominającym… trumnę, ale na domiar złego jest skrępowana jakimiś obręczami zaciskającymi się na jej ciele. Kiedy w końcu udaje jej się uwolnić, odkrywa, że nie jest sama. Oprócz niej przebudziło się jeszcze kilka innych osób.
„Ci, co przeżyli, zbudzili się ze snu.
Pisklęta wykluły się z jaj.”
Choć się nie znają, łączy ich to, że żadne z nich nie ma pojęcia jak się nazywa, skąd pochodzi i gdzie się znajduje. Nie wiedzą nawet, ile mają lat. Choć wydaje im się, że powinni właśnie obchodzić dwunaste urodziny, ich ciała zadają temu kłam. Należą bowiem do dorosłych ludzi…
W poszukiwaniu odpowiedzi na rodzące się w ich głowach pytania – co się stało z ich rodzicami, domami, życiem? Kto ich tu umieścił i dlaczego? – ruszają jedyną dostępną im drogą – ciemnym korytarzem, którego podłoże usłane jest pyłem i ludzkimi kośćmi…
To, co czeka ich po drodze, w żadnym wypadku nie będzie ani miłe, ani przyjemne. Zmierzyć się będą musieli nie tylko z głodem, zmęczeniem, poczuciem zagubienia, dezorientacji czy zwykłym strachem, ale przede wszystkim z samymi sobą, z drzemiącymi w nich instynktami oraz wewnętrznymi demonami.
„To, że mam ciało kobiety, nie zmienia faktu, że nadal jestem dzieckiem.”
A są przecież jedynie dziećmi… Bo choć wyglądają na dorosłych, to jednak ich mentalność zatrzymała się na poziomie dwunastolatka. Tęsknota za domem, pragnienie odnalezienia Starszych, którzy przyjdą im z pomocą, strach przed Potworami czającymi się w ciemności, dziecięce przepychanki i chęć zaimponowania innym szybko jednak zejdą na dalszy plan w obliczu tego wszystkiego, całego koszmaru, którego świadkami będą w czasie swej wędrówki. Zmuszeni przedwcześnie dorosnąć, będą musieli stawić czoła otaczającej ich rzeczywistości oraz czyhającym na nich na każdym kroku niebezpieczeństwom.
Szybko odkryją też gorzką prawdę, że wszystkie podejmowane przez nich decyzje mają swoje konsekwencje…
Przyznać muszę, że historia opowiedziana przez Siglera naprawdę mnie wciągnęła. I choć początkowo przypominała mi „Przebudzenie labiryntu” Rainera Wekwertha oraz film „Cube”, to szybko okazało się, że autor stworzył coś nowego, odrębnego. Jego styl, lekkość pióra, pomysł na fabułę, tempo akcji, jak i sami bohaterowie (zwłaszcza Bishop) przemawiają do mnie i przekonują do tego, by sięgnąć po kontynuację. Zwłaszcza, że zakończenie historii otwiera naprawdę spore możliwości do popuszczenia wodzy wyobraźni… Aż strach pomyśleć, co też czekać będzie na bohaterów w drugim tomie trylogii.
Podsumowując – Po „Alive. Żywi”, choć skierowane głównie do nastolatków, z powodzeniem sięgnąć mogą również i starsi czytelnicy, amatorzy fantastyki jako takiej. Jest ciekawie. Jest mrocznie. Jest tajemniczo. Momentami… koszmarnie. To historia ukazująca konsekwencje zderzenia niewinności dziecka z brutalnością otaczającej je rzeczywistości. To opowieść o tym, jak człowieka zmienia poczucie władzy i czym jest człowieczeństwo jako takie. To książka, której kontynuację chcę poznać.
Moja ocena: 5/6
Tytuł oryginalny: Alive
Tłumaczenie: Marek Cieślik
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2016
Trylogia: Generacje, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 384
ISBN: 9788372295644