Zapowiedź: „Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron” – Mary Losure / fragmenty

„Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron” Mary Losure w polskim tłumaczeniu Marty Hałabis, to autentyczna historia ostatniego „dzikiego dziecka” znalezionego w Europie – schwytanego we Francji, w Masywie Centralnym w 1800 roku.

Jak to jest dorastać samemu w lesie pośród zwierząt? Gdzie znaleźć schronienie przed deszczem, śniegiem, zimnem? Czy dziecko może w ogóle w takich warunkach przetrwać?
„Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron” to przepięknie zilustrowana, autentyczna opowieść o ostatnim znalezionym w Europie dzikim dziecku.
Co oznacza termin dzikie dziecko? To mały człowiek, który porzucony, żyje sam wśród zwierząt w lesie. Takie dzieci odnajdywano wielokrotnie w indyjskich dżunglach. Okazuje się jednak, że były również europejskie przypadki.

Dzikusa z Aveyron złapano, zbadano i postanowiono przystosować do norm społecznych.

Czy jeżeli ktoś nie umie mówić, nie potrafi zachowywać się w towarzystwie zgodnie z przyjętymi zasadami, odbiega od przyjętej „normy”, to jest chory i powinien przebywać w zamkniętym ośrodku, być leczony? Co oznacza termin człowieczeństwo i czym są normy społeczne? Opowieść Mary Losure zmusza czytelnika do wielu przemyśleń, nie pozwala pozostać obojętnym.

Poznajcie Victora – dzikusa z Aveyron i jego historię, którą zafascynowała się Maria Montessori.

„Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron”, to pięknie napisana powieść dla młodzieży i dorosłych, w której czytelnik zostaje postawiony wobec pytania o istotę człowieczeństwa. Co to znaczy być człowiekiem? Czym jest człowieczeństwo? Co to znaczy być innym, odmiennym?

Premiera: 26.10.2017, wyd. Meandry

Miło mi poinformować, iż „Dzikiemu chłopcu…” patronuję medialnie, zatem już teraz zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł 🙂

Zachęcam też do zapoznania się z fragmentami książki:

„Latem i zimą dziki chłopiec mieszkał w lesie.

Gołymi rękami wykopywał korzenie i szukał orzechów wśród suchych zwiędłych liści leśnego runa. Rosły tam też trujące grzyby, ale chłopiec nauczył się odróżniać to co bezpieczne.
Najpierw obwąchiwał to, co miał zjeść.
Był nagi niczym zwierzę, lecz chodził wyprostowany jak człowiek.

Szlaki zwierząt wiodły chłopca przez knieje niczym zielone tunele, jednak jeśli nimi podążał, zawsze myślał o tym gdzie jest strumień. Kiedy był spragniony musiał przecież znaleźć wodę, a nie miał jak jej przenieść- nie miał ani słoja, ani bukłaka. Nie miał żadnych narzędzi. Nie miał też ognia.

Miał (jak później ustalono) około dziewięciu lat. Pod jego podbródkiem widniała długa prosta blizna, biegnąca ukośnie przez gardło, jak gdyby ktoś próbował go zabić, a potem zostawił martwego w lesie.

Jednak jakimś sposobem dziki chłopiec ocalał. W czasie zimy zostawiał w śniegu ślady bosych stóp, ale zdawało się, że nikt ich nie zauważa. Jeśli napotkał małą polanę i wiejską chatę, nie pokazywał się nikomu. Jeśli wyczuł dym z ognisk drwali, pozostawał w ukryciu. Mijały kolejne pory roku, a nikt nie wiedział o chłopcu, który mieszkał w lesie zupełnie sam.

(…)

Letnie dni mijały, a chłopiec wędrował po okolicy, odwiedzając odosobnione gospodarstwa, kilka razy zatrzymując się w jednym, gdzie ludzie byli dla niego wyjątkowo dobrzy.

Z czasem zaczął wędrować w dół górskich zboczy. Przed nim rozpościerała się długa niska przełęcz. Chłopiec przemierzał ją mijając pola, gdzie wieśniacy uprawiali żyto na swój prosty czarny chleb. Wzdłuż murów i krzewów oddzielających jedno pole od drugiego rosły jeżyny i dzikie śliwki. Być może chłopiec przystawał i obwąchiwał je, zanim zdecydował się zjeść.

Teraz wszędzie wokół niego rozciągały się pola i lasy. Na odległych wzgórzach w niebo wzbijały się wieże wiejskich kościołów. Dalej leżało jeszcze więcej wzgórz: świat rozciągał się w błękitnej dali.

Dziki chłopiec mógł teraz dostrzec, że opuścił las- ale sam też mógł zostać dostrzeżony. Wkrótce mieszkańcy okolicznych wiosek zaczęli opowiadać o dziwnym nowym przybyszu.

Później człowiek z francuskiego rządu, komisarz o nazwisku Guiraud, jeździł konno daleko po okolicy i pytał okolicznych mieszkańców o dzikiego chłopca.

Opowiadali mu historie o tym, jak pływał w strumieniach i wspinał się na drzewa, jak wykopywał z pól pokarm, jak szybko potrafił biegać na czworakach.

Ludzie opowiadali też, że kiedy wiał górski wiatr dziki chłopiec patrzył w niebo, a z jego gardła wydobywały się głębokie dźwięki albo głośny śmiech.

Dni robiły się coraz krótsze. Kiedy skończyła się jesień przyszedł chłód i zima najmroźniejsza od lat.
8 stycznia 1800 roku dziki chłopiec schodził w dół wąskiej stromej doliny, gdy nagle skręcił gwałtownie. Przed nim wśród nagich drzew majaczyła sylwetka wysokiego białego budynku z czerwonymi dachówkami i drewnianymi balkonami. Wokół niego, pośród stromych zboczy doliny, rozciągał się ogród warzywny. Czy pod zmarzniętą ziemią mogły być ziemniaki lub rzepa?

Chłopiec pobiegł przed siebie, przykucnął i zaczął kopać.

Został złapany (mówi się, że za połę swojej podartej koszuli) przez człowieka będącego właścicielem domu, garbarza o nazwisku Vidal.”

11Shares