„Śnieżna siostra” – Maja Lunde

Są takie książki, o których nie sposób zapomnieć.
Historie, które już na zawsze pozostają w naszych sercach i pamięci.
Jedną z nich jest ta opowiedziana na kartach „Śnieżnej siostry” autorstwa Maji Lunde…

Jest to opowieść o chłopcu imieniem Julian, którego poznajemy na krótko przed Bożym Narodzeniem. Dotąd święta kojarzyły mu się z zapachem pierników i jodłowych gałązek, widokiem cudownie przystrojonej choinki i zapalonymi świecami w adwentowym świeczniku, z domem wypełnionym szczęściem i radością, a także prezentami i to podwójnymi, gdyż są to również jego urodziny.

Ale nie tym razem… Teraz wydaje się, że świąt w ogóle nie będzie…

A wszystko przez to, że latem zmarła starsza siostra chłopca – Juni. Julian oraz pozostali członkowie jego rodziny nie zdołali jak dotąd pogodzić się z tą jakże dotkliwą dla każdego z nich stratą. I choć święta zbliżają się coraz szybciej, nie potrafią się cieszyć się z tego powodu. Zapomnieli, jak to jest czerpać radość z życia, z tych najdrobniejszych, miłych rzeczy, które spotykają nas każdego dnia.

I właśnie wtedy Julian spotyka Hedvig. Radosną, rudowłosą i niezwykle gadatliwą dziewczynkę, pod wieloma względami przypominającą Anię Shirley z dzieła Lucy Maud Montgmomery, która chciałaby zostać jego przyjaciółką. Choć chłopiec ma przeczucie, iż to spotkanie jest niezwykle ważne, nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, iż Hedvig wkrótce całkowicie odmieni nie tylko jego życie, ale również innych ludzi.

Kim tak naprawdę jest Hedvig? Dlaczego tak bardzo pragnie przyjaźni z Julianem? Jaką tajemnicę skrywa Villa Kvisten, w której mieszka dziewczynka? I czego od niej może chcieć starszy, zagadkowy mężczyzna, o którym Hedvig nie chce rozmawiać z Julianem?

„Śnieżna siostra” pióra Maji Lunde, autorki światowych bestsellerów pt „Historia pszczół” oraz „Błękit”, to niezwykle piękna, wzruszająca, przepełniona magią świąt Bożego Narodzenia historia, która pozostanie ze mną na długo. Choć podzielona została ona na 24 rozdziały – zupełnie jak adwentowy kalendarz, by czytać je po jednym każdego dnia (począwszy od pierwszego grudnia) w oczekiwaniu na nadchodzące święta – wciągnęła mnie tak bardzo, że przeczytałam ją niemal od razu. Z braku czasu jednak zmuszona byłam przerwać lekturę, jednak moje myśli ciągle krążyły wokół Hedvig oraz Juliana – pary bohaterów, która z miejsca podbiła moje serce.

Całkowicie oczarowała mnie ta historia, będąca przepełnioną ogromem emocji opowieścią o smutku, współczuciu, stracie, rodzinie, szczęściu, przyjaźni, miłości oraz magii Bożego Narodzenia. Z kart tej książki płynie wiele życiowych prawd, które warto wziąć sobie głęboko do serca i zapamiętać na przyszłość. Jak chociażby tę, aby nigdy się nie poddawać. Udowadnia, że świat pełen jest niewytłumaczalnych i fantastycznych rzeczy, które – choć nie zawsze je rozumiemy – sprawiają, iż nasze życie jest tak bardzo ekscytujące, a przez to warte przeżycia go.

Przede wszystkim jednak mówi o tym, iż po stracie bliskiej nam osoby warto pamiętać – o wszystkim, nie tylko o szczęśliwych chwilach, które dane nam było wspólnie przeżyć, ale również o tych złych. Bo wcale nie jest tak, że zmarli znikają. Wręcz przeciwnie, nadal są i będą, chociaż nie żyją, częścią naszej rodziny. Dlatego też należy pielęgnować pamięć o nich, ale też iść do przodu, bo życie ma się tylko jedno i dlatego należy przeżyć je najlepiej jak się da. Póki trwa.

Na koniec słów kilka na temat oprawy graficznej tej książki, która jest po prostu… obłędna! Zakochałam się w ilustracjach zamieszczonych wewnątrz tej książki! Są one dziełem niezwykle utalentowanej i uznanej norweskiej ilustratorki Lisy Aisato. Każda z nich jest po prostu przepiękna – i to nie tylko pod względem samego wykonania (przypominają malowidła), ale przede wszystkim bijących z nich emocji. Patrząc na każdą z nich od razu wiadomo, jakie uczucia targają danym bohaterem – czy jest radosny, podekscytowany, czy też przepełnia go smutek i tęsknota. Nie raz i nie drugi powracałam do poszczególnych ilustracji, by móc raz jeszcze na nie spojrzeć i pozachwycać się każdym najdrobniejszym szczegółem oraz przepięknie dobraną paletą barw.

Gorąco polecam Wam tę książkę. Sięgnijcie po „Śnieżną siostrę” Maju Lunde. Obiecuję wam, że nie pożałujecie. A wręcz przeciwnie! Szczerze wierzę, że zakochacie się w tej historii równie mocno jak ja 🙂 Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej 🙂

Tytuł oryginalny:
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2019
Oprawa: twarda
Format: 24 x 27 cm
Ilustracje: Lisa Aisato
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-08-06945-5


1Shares