Recenzja: „Słuchacz” – Robert McCammon

Lektura „Słuchacza” Roberta McCammona nie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora, miałam bowiem okazję sięgnąć wcześniej po jego „Magiczne lata”, „Zew nocnego ptaka” oraz dylogię „Łabędzi śpiew”. Autor zdążył przyzwyczaić mnie do tego, iż jego dzieła są dość pokaźnych rozmiarów (wystarczy, że spojrzycie na zdjęcie, aby móc przekonać się o prawdziwości tych słów). Tymczasem jego „Słuchacz” – ze swoimi zaledwie 370-cioma stronami – na tle poprzednich dzieł wypada dość mizerniutko – jak młodsze, niedożywione dziecko. Tym razem jednak Robert McCammon udowodnił, że nie ilość ma znaczenie, a jakość – bowiem na tych nie całych 400 stronach opowiedział pełną emocji i rozbudzającą wyobraźnię historię, która na długo zapada w pamięci czytelnika.

Zabiera nas ona do Luizjany z początków lat 30-tych XX wieku, kilka lat po tym, jak upadła państwowa gospodarka. Były to rozpaczliwe czasy zdającej się nie mieć końca i od której nie szło w żaden sposób uciec niedoli, podczas której zdesperowani ludzie nierzadko decydowali się na dramatyczne posunięcia.

To właśnie wówczas para oszustów – John „Bielutki” Partlow oraz Ginger LaFrance – postanawia połączyć siły, aby raz na zawsze skończyć ze swoim obecnym życiem polegającym na żerowaniu na naiwności i niewykształceniu innych ludzi. W tym celu zamierzają porwać dzieci bogatego człowieka i zażądać od niego pokaźnego okupu.

Niespodziewanie jednak na ich drodze staje Curtis – czarnoskóry tragarz z dworca Union, który od dziecka posiada niesamowity dar słyszenia i rozmawiania w myślach z innymi ludźmi odznaczającymi się tą samą umiejętnością. Gdy pewnego dnia odbiera rozpaczliwe wołanie o pomoc, nie waha się ani chwili, by na nie odpowiedzieć.

Czy jednak czarnoskóry chłopak w zdominowanym przez białych świecie, w którym już za sam kolor skóry można zostać nie tylko brutalnie pobitym, ale wręcz zamordowanym, będzie w ogóle w stanie przyjść komukolwiek z pomocą nie narażając przy tym samego siebie? I czy będzie on gotów na takie poświęcenie?

Powieść rozpoczyna się od słów: „Diabeł może być mężczyzną lub kobietą.” W trakcie lektury, śledząc poczynania wspomnianej wcześniej dwójki oszustów, szybko przekonujemy się o prawdziwości tych słów. Zarówno John jak i Ginger są bowiem dwojgiem pozbawionych wyższych uczuć oraz skrupułów ludzi, którzy dla własnego zysku oraz zaspokojenia chorych żądz nie cofną się dosłownie przed niczym. Od samego początku wzbudzają negatywne uczucia i nawet próby przybliżenia ich przeszłości, które mogłyby w jakimś stopniu wyjaśnić ich psychiczne skrzywienie, niewiele zmieniają jeśli chodzi o ich odbiór.

Curtis jest ich absolutnym przeciwieństwem. Żyjący w świecie, w którym przez swój kolor skóry od chwili, w którym po raz pierwszy zaczerpnął powietrza, uważany jest za człowieka gorszego sortu, niegodnego nawet patrzeć białym prosto w oczy, nadal potrafi czerpać radość z życia i być dumnym z tego, kim jest i czym na co dzień się zajmuje. Do tego jest ceniony wśród swoich, którzy wiedzą, że zawsze mogą do niego przyjść a on ich nie tylko wysłucha, ale też pomoże złagodzić spory oraz odkręcić nieporozumienia, zanim sprawy przyjmą zgoła gorszy obrót. Fakt, iż dodatkowo posiada niezwykły dar słyszenia rzeczy, których nikt inny nie słyszy, czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym człowiekiem, na którego losie podczas lektury coraz mocniej nam zależy i którego emocje przeżywamy na równi z własnymi.

Kreacja bohaterów to niezaprzeczalny atut tej powieści. Na uwagę zasługuje jednak również doskonale odmalowana rzeczywistość, w której rozgrywa się opowiedziana na jej kartach historia. Blaski i cienie codziennego życia w dobie Wielkiego Kryzysu, podziały klasowe oraz rasowe, trudne relacje międzyludzkie w obliczu różnorodnych barier, zakazów i nakazów. A do tego wszystkiego dochodzą pięknie odmalowane opisy otaczającej bohaterów przyrody, pełnej zapachów roślin oraz odgłosów żyjących w niej zwierząt, które z łatwością można poczuć i sobie je wyobrazić podczas lektury.

„Każdy ma duszę w postaci ptaka, co chce się uwolnić i odlecieć. W całym życiu chodzi o to, by oderwać skrzydła od wszelkiego ziemskiego brzemienia, od wszystkiego, co wiąże cię z tym.” 

Co prawda „Słuchaczowi” daleko do „Magicznych lat”, które uważam za najlepszą spośród powieści Roberta McCammona, które miałam okazję czytać, niemniej z całą pewnością jest on pozycją, której warto przyjrzeć się bliżej. Jest to bowiem chwytająca za serce, pełna barwnych postaci historia, w której nie brak ani akcji, ani też napięcia, ba! a nawet strzelanin!, po którą naprawdę warto sięgnąć i do czego też gorąco was namawiam. Myślę, że nie pożałujecie.

 

inne powieści autora na moim blogu
„Magiczne lata”„Zew nocnego ptaka”„Łabędzi śpiew. Księga I” ♥ „Łabędzi śpiew. Księga II”


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


 

Tytuł: Słuchacz
Autor: Robert McCammon
Tytuł oryginalny: The Listener
Tłumaczenie: Adam Robert Winnicki
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 370
ISBN: 978-83-7731-415-9

 

 

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść recenzji.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Vesper

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares