Recenzja: „Magiczne lata” – Robert McCammon

Niewielkie miasteczko Zephyr w Alabamie, lata 60. XX wieku. Pewnego marcowego ranka jedenastoletni Cory Mackenson oraz jego ojciec są świadkami tajemniczego wypadku: w głąb jeziora stacza się samochód ze zmasakrowanymi zwłokami mężczyzny. Miejscowy szeryf nie potrafi rozwikłać zagadki okrutnej zbrodni, nie znajduje żadnych śladów mordercy, nie wiadomo też, kim jest ofiara. Cory, wstrząśnięty myślą, że w jego mieście żyje zabójca, postanawia sam go znaleźć. Jedyny trop, jakim dysponuje, to małe zielone piórko, które znalazł wtedy nad jeziorem, oraz mgliste wspomnienie skrytej w mroku lasu sylwetki w długim płaszczu. Nie mając innych poszlak, zaczyna uważniej przyglądać się mieszkańcom Zephyr.

Zagadka, którą próbuje rozwikłać, realistyczne sny, jakie go nawiedzają, odkrywanie tajemnic mieszkańców… wszystko to sprawia, że pamiętne lato będzie ostatnim beztroskim okresem jego dzieciństwa.

*opis wydawcy*

Lektura „Magicznych lat” Roberta McCammona nie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora, miałam bowiem okazję sięgnąć również po jego „Zew nocnego ptaka” oraz dylogię „Łabędzi śpiew”. Zapewne nie uczyniłabym tego, gdybym wcześniej, przed niemal dziesięciu laty, nie sięgnęła właśnie po „Magiczne lata”… Tak, tak, dobrze czytacie. Wówczas powieść tę wydało wydawnictwo Papierowy Księżyc (i mam ją do dzisiaj), a lektura opowiedzianej na jej kartach historii oczarowała mnie tak bardzo i trafiła do mego serca, iż nie tylko stała się jedną z moich ulubionych, ale też sprawiła, że zapragnęłam poznać inne książki jej autora. Gdy zauważyłam zapowiedź wznowienia tej powieści na stronie wydawnictwa Vesper, od razu wiedziałam, że nie tylko musi się ono znaleźć w mej biblioteczce, ale że z chęcią raz jeszcze powrócę do Zephyr, by odetchnąć jego powietrzem, poczuć ten małomiasteczkowy klimat ubiegłych lat i przeżyć niezapomnianą przygodę, która na długo zapadnie w mej pamięci. To było dla mnie jak długo wyczekiwany powrót do domu i przyjaciół, z którymi dawno się nie widziałam.

Robert McCammon to prawdziwy gawędziarz, który w bajeczny sposób przenosi czytelnika do świata swych bohaterów. A tych w tej powieści nie brakuje! Niektórzy z nich będą mieli większy wpływ na rozgrywające się wydarzenia, inni zaś stanowić będą jedynie tło dla całej opowieści. Jednakże wszyscy oni, ich głosy oraz historie, nadają książce pewien rytm, dodają barw, wypełniają ją. Bez nich z całą pewnością powieść ta nie byłaby tym, czym jest. Gdyby zabrakło kogokolwiek – zwłaszcza niesamowitej, intrygującej Damy czy ekscentrycznego Vernona Thaxtera, to już nie byłoby to samo.

Cory jest wnikliwym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości. Lata 60-te XX wieku były okresem wielu zmian cywilizacyjnych i politycznych. Świat nieubłaganie się zmieniał. Ludzkość szła do przodu wraz z postępem przemysłowym. Powstawały wielkie firmy oraz supermarkety wypierające z dnia na dzień mniejszych, rodzimych przedsiębiorców. Wielu ludzi nagle traciło pracę i musiało zaczynać od nowa. Tego typu problemy nie ominęły również mieszkańców Zephyr. Wielu z nich musiało porzucić swe dotychczasowe zajęcia, a nawet opuścić miejsce zamieszkania, które nie było w stanie zapewnić im spokojnej przyszłości. W tym okresie również głośno wyrażano swoje zdanie na temat praw czarnoskórych – tego, co im wolno, a czego należy zakazać tym ludziom. Zephyr nie było inne. Dzięki wnikliwej obserwacji mieszkańców miasteczka przez Cory’ego mamy dokładny obraz tego, w jaki sposób traktowano mieszkańców Bruton (dzielnica zamieszkana przez Murzynów). Znajdziemy tu nawet grupę Ku-Klux-Klanu, dzięki czemu jeszcze mocniej odczujemy nienawiść niektórych białych do osób różniących się od nich jedynie kolorem skóry.

„Magiczne lata” to przede wszystkim historia o dojrzewaniu, w powieści ukazana poprzez losy czworga nastoletnich przyjaciół – Cory’ego Mackensona, Johnny’ego Wilsona, Davy’ego Ray’a Callana oraz Bena Searsa. Książka ukazuje siłę łączącej chłopców przyjaźni oraz moc, która z niej płynie. Lata młodości to czas, który nigdy nie powróci. Będąc dziećmi patrzymy na świat zupełnie inaczej niż dorośli. Zauważamy rzeczy i szczegóły, które umykają uwadze osobom starszym. Świat wydaje się nam przepełniony magią i wszelkimi możliwościami. Żyjemy nadzieją, iż w przyszłości możemy być tym, kim tylko zechcemy – choćby nasze marzenia wydawały się innym zupełnie nierealne. Jednakże siła dziecięcej wyobraźni nie zna granic. Wszystko może się zdarzyć, jeśli tylko mocno będziemy tego pragnęli. Z powieści płynie ważne przesłanie – aby nie spieszyć się do dorosłości, a zamiast tego czerpać z dzieciństwa pełnymi garściami i cieszyć się każdą chwilą naszej młodości. Utrzymywać w sobie dziecko tak długo, jak to tylko możliwe, bowiem gdy „raz stracisz moc magii, na zawsze pozostaniesz żebrakiem szukającym jej okruchów.” 

Z lekturą tej powieści się nie spieszyłam… Warto smakować ją po troszeczku, niż pochłonąć na raz. Jest to bowiem jedna z tych książek, którymi trzeba się po prostu delektować ❤️ i która pozostanie ze mną już na zawsze. Dajcie się zatem i wy porwać tej historii. Poczujcie płynącą z niej magię. Bo naprawdę warto!  ❤️


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


Tytuł: Magiczne lata
Autor: Robert McCammon
Tytuł oryginalny: Boy’s life
Tłumaczenie: Maria Grabska-Ryńska
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2022
Oprawa: twarda
Ilustracje: Maciej Kamuda
Liczba stron: 656
ISBN: 9788377314050

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares