Recenzja: „Chwasty” – Krzysztof Jóźwik

„Jesteś elementem projektu naprawy świata. Chwastem, który trzeba wyrwać.”

Gdy na jednej z warszawskich ulic odnalezione zostają zwłoki pewnego mężczyzny, przy ciele którego technicy znajdują zasuszoną roślinę, nikt jeszcze nie wie, że to dopiero początek serii brutalnych morderstw i że już wkrótce śledczym przyjdzie się zmierzyć z oprawcą, który w coraz bardziej wymyślny i okrutny sposób rozprawiać się będzie ze swoimi ofiarami.

„Mężczyźni i kobiety, osoby w różnym wieku i o różnym stopniu okaleczenia. (…) wszyscy martwi i wszyscy ukarani za swoje występki, błędy i złe uczynki. Chwasty. Kat nikogo nie oszczędzał.”

Kim jest morderca? Psychopatą z nizin społecznych czy wzorowym obywatelem prowadzącym na co dzień normalne życie? Rozpoczyna się wyścig z czasem…

Powieść Krzysztofa Jóźwika już od pierwszej strony wymaga skupienia, a wszystko przez ilość bohaterów w niej występujących. Inżynier, właściciel sklepu, wykładowca, kierowca autobusu, kurier, lekarka… a do tego dochodzą jeszcze osoby zajmujące się śledztwem, na czele z podkomisarzem Kalinowskim oraz panią prokurator Nowicką. Każdy z nich ma własną historię i dręczące go demony. Otrzymujemy tu istny wachlarz ludzkich traum oraz najróżniejszych tragedii. Losy każdego z nich śledzimy osobno i naprzemiennie, by z czasem przekonać się, iż coraz mocniej się one wzajemnie zazębiają i że poszczególni bohaterowie mają ze sobą więcej wspólnego, niż się nam początkowo wydawało. Jednakże bez w/w skupienia można się w tym wszystkim pogubić.

„Chciałem zbadać swoją elastyczność w kształtowaniu brutalnej opowieści, w której morderca jest bezwzględnym człowiekiem posuwającym się do najbardziej zaawansowanych tortur.”

Sceny morderstw są krwawe i opisane w taki sposób, że bez problemu rozbudzają wyobraźnię. Trzeba przyznać mordercy, iż pomysłów na bolesne pozbawianie swoich ofiar życia mu nie brakowało – co jedne to lepsze i bardziej wymyślne. Podejrzewam, że osoby o słabszych nerwach mogą mocno przeżyć niektóre ze scen.

Autor umiejętnie wodzi czytelnika za nos. Każdy z jego bohaterów skrywa jakiś mroczny sekret i nieustannie walczy z dręczącymi go wewnętrznymi demonami. Ich historie zaś przedstawione zostały w taki sposób, że na dobrą sprawę każdy z nich mógłby być mordercą usuwającym ze społeczeństwa tytułowe chwasty.

Powieść tę zarówno czytałam jak i słuchałam na Legimi – przy czym jeśli chodzi o wersję audio to szybko z niej zrezygnowałam z powodu lektora (Rocha Siemianowskiego), którego wykonanie kompletnie do mnie nie przemówiło i sprawiło, że poznawanie tej historii było dla mnie mało przyjemne i męczące.

Czy mając za sobą „Chwasty”, które nota bene stanowią początek kryminalnej serii pt. „Historia warszawska”, sięgnę po kolejne powieści Krzysztofa Jóźwika? Będąc zupełnie szczerą – to nie. Mimo iż książkę tę przeczytałam naprawdę szybko a wszystko tu było dobrze przemyślane i złożyło się w logiczną całość, to jednak historia ta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jakiego spodziewałam się po niej po przeczytaniu opinii innych czytelników. Jak dla mnie była zbyt mocno rozbudowana o pobocznych bohaterów i za bardzo chaotyczna pod względem prowadzenia narracji z punktu widzenia każdego z nich. I choć lubię, gdy powieść jest krwawa, a sceny pozbawiania ofiar życia wymyślne i szczegółowo przedstawione, to nie stanowi to wystarczającego bodźca, bym zechciała sięgnąć po inne powieści autora.


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


Tytuł: Chwasty
Autor: Krzysztof Jóźwik
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2021
Seria/Cykl: Historia warszawska, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 536
ISBN: 978-83-8195-654-3

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬

1Shares