Recenzja: „Matka (prawie) idealna” – Kerry Fisher

Od czasu do czasu – jak każdy – potrzebuję odmiany, sięgnięcia po coś, po co zazwyczaj nie sięgam, aby odpocząć od wymagających większego skupienia historii, a jedynie dostarczyć sobie czystej rozrywki, która pozwoli mi się zrelaksować i najzwyczajniej w świecie uprzyjemni wolne chwile.

Przeglądając niezwykle bogatą ofertę Legimi, a także – po części – kierując się opiniami zaufanych blogerów, mój wybór padł na wydaną przez wydawnictwo Literackie powieść autorstwa Kerry Fisher zatytułowaną „Matka (prawie) idealna”. Sama mam dziecko. I z pewnością daleko mi do ideału. A jak doczytałam, iż jest to „Pełna ciepła i komizmu romantyczna wersja bajki o współczesnym Kopciuszku”, doszłam do wniosku, że z chęcią zapoznam się z tą historią.

Jej główną bohaterką jest 36-letnia Amaia Etxeleku, która w wyniku błędnie podjętych w młodości decyzji utknęła w mieszkaniu komunalnym z męskim pasożytem imieniem Collin oraz dwójką dzieci, dla których gotowa jest do największych poświęceń. Jednak będąc zaledwie sprzątaczką oraz nie mając żadnej pomocy ze strony swojego partnera, nie jest w stanie zapewnić im takiej przyszłości, jakiej by chciała.

Gdy pewnego dnia niespodziewanie pojawia się szansa na wysłanie dzieci do najlepszej, prywatnej szkoły w mieście, mimo protestów Collina, Maia postanawia wykorzystać daną jej od losu okazję na zdobycie przez jej pociechy wykształcenia, które pozwoli im w przyszłości wieść lepsze życie, niż to, które przypadło jej w udziale.

Tylko czy aby to nie będzie zbyt duże wyzwanie dla zwykłej sprzątaczki? Czy jej dzieci zdołają się zaaklimatyzować w nowym miejscu i nie poczują się gorsze od reszty swoich kolegów i koleżanek? I jak Maia zdoła poradzić sobie ze snobistycznymi i zadzierającymi nosa matkami, które takie jak ona uważają za ludzką chołotę niegodną do przebywania w tych samych miejscach co one?

Autorka w swej powieści bardzo obrazowo ukazuje różnice, ale też i podobieństwa pomiędzy poszczególnymi klasami społecznymi. To prawda, iż pod wieloma względami istnieje ogromna przepaść pomiędzy osobami bogatymi oraz biednymi, jednakże – choć często trudno im to przyznać – na wielu polach te dwie, jakże odległe od siebie grupy społeczne, bardzo wiele łączy. Wszyscy oni są bowiem ludźmi, którzy mają uczucia i którzy potrzebują poczucia akceptacji oraz bycia kochanymi.

Historia opowiedziana na kartach „Matka (prawie) idealna” stanowi doskonały dowód na prawdziwość starego powiedzenia mówiącego o tym, iż pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają. Owszem, z pewnością ułatwiają oraz uprzyjemniają życie, pozbawiając nas trosk i problemów, z którymi zmuszone są zmagać się osoby ubogie. Jednakże nie dadzą rady sprawić, że zawsze będziemy szczęśliwi. Nie uchronią nas chociażby przed zdradą naszego partnera, ani nie sprawią, że będziemy naprawdę lubiani i szanowani.

Muszę przyznać, iż przyjemnie spędziłam czas podczas lektury tej książki. Główna bohaterka okazała się być postacią z krwi i kości, podobną do każdej z nas, a przy tym wytrwałą, zdeterminowaną i przede wszystkim wzbudzającą sympatię. Jej historia zaś jest opowieścią udowadniającą, iż tak naprawdę nie ma w życiu rzeczy niemożliwych i że warto stawiać na siebie oraz wierzyć w lepsze jutro. I chociaż nie jest to książka z gatunku tych, które na długo zapadają w pamięci i do których z chęcią powróci się w przyszłości, to i tak uznaję ją za godną polecenia innym i wartą bliższego poznania. Zatem jeśli dotąd nie mieliście okazji się z nią zapoznać, bez wahania możecie po nią sięgnąć. Nie powinna was zawieść.

Tytuł oryginalny: The not so perfect Mum
Tłumaczenie: Hanna Pasierska
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2020
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 408
ISBN: 978-83-08-07064-2

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
Książka dostępna jest w szerokiej ofercie Legimi

a jeśli chcesz mieć ją na półce, zawsze możesz ją kupić 🙂

1Shares