„COŚ” Johna W. Campbella zabiera czytelnika na pustkowia mroźnej i nieprzyjaznej dla człowieka Antarktydy roku 1939-ego.
„Czterysta mil zimna w każdą stronę, czterysta mil lodu nie do przebycia, bez żadnych żywych organizmów większych niż mikroby lub algi (…).”
To właśnie tam spotykamy grupę badaczy, która pewnego dnia natrafia na niespodziewane znalezisko. To, co początkowo biorą za skuty lodem meteoryt, okazuje się być tworem pozaziemskiej cywilizacji. Ale jest coś jeszcze… Coś, czego już sam wygląd wzbudza w badaczach istną trwogę…
„Twarz wyglądała jak bezcielesne zło w czystej postaci, w interpretacji obłąkanego rzeźbiarza ciśnięte beztrosko na wysadzaną klejnotami posadzkę. (…) z powodu wyrazu czystej, niemaskowanej nienawiści tego czegoś porównywałbym to do krzyżówki osaczonego szczura, grzechotnika i średniowiecznego diabła, który wyrwał się z piekła.”
Mimo odrażającego wyglądu stwora uwięzionego w lodzie, postanawiają przetransportować go do bazy, aby tam poddać go dalszym i wnikliwszym oględzinom. Nie mają jednak pojęcia, iż jest to początek koszmaru, który już niebawem stanie się ich udziałem. Szybko bowiem wyjdzie na jaw, iż pozaziemska istota nie jest tak martwa, na jaką wyglądała… i że posiada zdolności mogące zagrozić istnieniu ludzkości na całym świecie…
„COŚ” Johna W. Campbella to kolejna historia, której większy rozgłos przyniosła jej ekranizacja, niż papierowy pierwowzór. Pełny tekst tego dzieła zatytułowany „Piekielny lód” przeleżał przez dziesiątki lat w magazynie Uniwersytetu Harvarda, przez wszystkich zapomniany. Na podstawie jego krótszej i okolonej ze szczegółów wersji – czyli opowieści science-fiction pt „Kim jesteś?” – powstała ekranizacja pt „The Thing” w reżyserii Johna Carpentera z Kurtem Russellem w roli głównej, która na ekrany kin weszła w 1982 roku i sprawiła, że historia ta zyskała tak dużą popularność. Teraz jednak, dzięki wydawnictwu Vesper, czytelnicy mają w końcu szansę zapoznać się z pierwotną wersją tej opowieści.
Sama historia nie jest zbyt długa, gdyż liczy sobie zaledwie 138 stron, które dodatkowo opatrzone zostały czarno-białymi grafikami autorstwa Macieja Kamudy. Pozostałą część książki zajmują dodatki w postaci: przedmowy Aleca Nevala-Lee (to on odnalazł pełny tekst dzieła Campbella w/w magazynie), wprowadzenie Roberta Silverberga (amerykańskiego pisarza i redaktora science fiction i fantasy; wielokrotnego zdobywcy nagród Hugo, Nebula, Locusa i Damon Knight Memorial Grand Master Award), posłowie Piotra Goćka (dziennikarza, publicysty, redaktora i pisarza związanego z fantastyką) oraz fragment kontynuacji w postaci trzech pierwszych jej rozdziałów, dla którego „COŚ” Campbella jest jedynie punktem wyjścia, zaś fabuła koreluje z opowiadaniem „Kim jesteś?”.
Będąc zupełnie szczerą, to tych wszystkich dodatków jest zbyt dużo w stosunku do właściwej historii. Wydawca mógł się ograniczyć jedynie do zamieszczenia fragmentu kontynuacji, która nota bene zapowiada się interesująco, oraz do posłowia. Nie do końca też odpowiadają mi w wypadku tej książki grafiki Macieja Kamudy. Co prawda są one bardzo sugestywne i może nawet niepokojące, niemniej… w ogóle nie współgrają z czytanym tekstem.
A o czym tak naprawdę traktuje historia, która zrodziła się w wyobraźni autora? Motywem przewodnim każdej z jej wersji jest przede wszystkim odkrycie, które nigdy nie powinno było ujrzeć światła dziennego, ale również różne oblicza izolacji. Z jednej strony bowiem akcja rozgrywa się na obszarze mroźnej i nieprzystępnej Antarktydy, z drugiej zaś mamy do czynienia z coraz większym izolowaniem się poszczególnych bohaterów od reszty grupy po tym, jak odkrywają, do czego tak naprawdę zdolna jest pozaziemska istota. Uczucie pogłębiającej się wśród nich paranoi, tak widoczne zwłaszcza w spojrzeniach każdego z nich, towarzyszy bohaterom do samego końca i jest najbardziej odczuwalne dla czytelnika podczas lektury historii.
„COŚ” Johna W. Campbella to prawdziwa klasyka literatury science-fiction i choćby z tego względu historia ta warta jest uwagi. Nie liczcie jednak na to, iż zdoła ona wami wstrząsnąć, wzbudzi w was większe emocje, czy też zapadnie na dłużej w waszej pamięci. To już bardziej uda się wspomnianej wcześniej ekranizacji w reżyserii Carpentera. Dzieło to miało bowiem o wiele większą szansę przebicia i zaszokowania czytelników w czasach, kiedy po raz pierwszy zostało wydane. Dziś stanowić może jedynie gratkę dla miłośników gatunku i must have dla tych, którzy interesują się kinematografią. Dla pozostałych osób będzie ciekawą czytelniczą odskocznią, czy też kreatywnym pomysłem na prezent dla kogoś, kto zainteresowany jest tego typu tematyką.
Tytuł oryginalny: Frozen Hell
Tłumaczenie: Tomasz Chyrzyński
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2019
Oprawa: twarda
Ilustracje: Maciej Kamuda
Liczba stron: 242
Dodatki: zakładka, przedmowa Aleca Nevala-Lee,
wprowadzenie Roberta Silverberga, posłowie Piotra Goćka,
fragment kontynuacji
ISBN: 978-83-7731-341-1