„Sprzedaliśmy dusze” – Grady Hendrix

„Metal zdziera ze świata fasadę szczęśliwości. Mówi prawdę. Obala bariery. (…) metal budził człowieka. Metal człowieka uwalniał.”

Jednak Kris Pulaski przed wielu laty przestała grać. Mimo iż muzyka od zawsze była całym jej życiem, a w jej DNA zakodowany był Iron Man. Wystarczyła jednak jedna noc w Domu Wiedźmy, dotąd będącej dla niej miejscem pełnym natchnienia, aby jej dotychczasowe życie rozpadło się niczym domek z kart, zaś bezpieczna przystań stała się jedynie wspomnieniem wywołującym ból.

„Patrząc na siebie widziała osobę, która boi się występować, boi się własnego gniewu, boi się walki, boi się uciec z Gurner. (…) Myślała już, że jest dobrze. Przez osiem lat żyła w przekonaniu, że ma to za sobą, że wszystko minęło… Myliła się.”

Kiedy bowiem ujrzała bilbord z widniejącą na nim podobizną Ślepego Króla i informacją o jego planowanym koncercie, na nowo rozgorzał w niej gniew oraz pragnienie, by ostatni raz stanąć z nim twarzą w twarz i zawalczyć o to, co powinno należeć do niej oraz aby Ślepy Król wreszcie zapłacił za wszystkie te krzywdy, które jej wyrządził.

Wpierw jednak, uzbrojona w kurtkę ze szkieletem oraz starą gitarę, zamierza odnaleźć pozostałych członków swojego starego zespołu, aby dowiedzieć się od nich, co tak naprawdę zaszło przed laty w Domu Wiedźmy oraz zrozumieć, jak to się stało, że tylko jedno z nich zdołało osiągnąć sukces. Pytanie tylko, czy zechcą oni w ogóle z nią rozmawiać, gdyż tamtej tragicznej nocy wszyscy ją znienawidzili…

„Zagrała więc Iron Mana, ponieważ w metalu wszystko zaczyna się od Sabbatów, pierwszej kapeli metalowej, od tych przegrywów z zabitego dechami Birmingham. To oni zmusili świat, by słuchał takiej muzyki.”

W powieści Grady’ego Hendrixa muzyka metalowa jest niczym żywa istota. Nie tylko kształtuje przyszłe pokolenia, ale nadaje im sens istnienia – wskazuje właściwą drogę, mówi im, co jest dobre a co złe, nie bojąc się przy tym przeciwstawić całemu światu. Pełno w niej różnorodnych riffów oraz odniesień do znanych i lubianych zespołów oraz wykonawców. Miłośnicy gatunku poczują się tu niczym w domu. Dodatkowego smaczku dodają znajdujące się przed każdym z kolejno następujących po sobie rozdziałów fragmenty audycji radiowych żywo związane ze światem muzyki i wszystkim tym, co się wokół niego kręci.

„Wszyscy stajemy na głowie, by sprzedać nasze bezcenne dobra w zamian za paciorki i świecidełka.”

Historia ta stanowi brutalny obraz otaczającego nas świata, z naciskiem na przemysł muzyczny. Goniąc za sławą oraz bogactwem wielu artystów zabija własną kreatywność, depcze pasję i wrodzony talent dostosowując się do tego, co akurat jest trendy i co podpowiadają im ich menedżerowie, byle tylko nie wypaść z branży i móc dalej piąć się w górę. Z czasem zapominają już, kim tak naprawdę są i jaka muzyka rozbudzała w nich chęć do życia oraz tworzenia. Stają się jedynie bezwolnymi marionetkami w ogromnym przedsiębiorczym tyglu, które w końcu się wypalają, by zostać porzuconymi na pastwę losu.

„Filozofia Czarnej Żelaznej Góry mówi nam jedno: pogódź się z miejscem, w którym jesteś, nie walcz z rzeczami, których nie da się zmienić. A wszyscy znajdujemy się w tym, czy innym miejscu. I nad nami wszystkimi wznosi się Czarna Żelazna Góra. Im prędzej zaakceptujesz swoje miejsce na świecie, tym prędzej pozbędziesz się bólu.”

Kris Pulaski utożsamia jednostkę, która przeciwstawia się systemowi tłamszącemu ogół społeczeństwa, które zapomniało już, czym tak naprawdę jest prawdziwa wolność. Wbrew wszystkim i wszystkiemu, wszelkim przeciwnościom losu staje do nierównej walki przeciwko ogromnej sile, a mimo to nie cofa się. Jest niczym pocisk raz wystrzelony do celu – nie może i nie chce się zatrzymać. Jest ona również metaforą – aby dokonać zmian, wystarczy postawić pierwszy krok. Jak ten wróbel pragnący zniszczyć górę – trzeba zacząć od jednego kamyka.

„Sprzedaliśmy dusze” Grady’ego Hendrixa oprócz tego, iż jest powieścią społeczno-psychologiczną, nie pozbawiona jest wyraźnych elementów typowych dla thrilleru oraz horroru. Z każdą kolejno przewracaną stroną czuć stopniowo narastające napięcie, które pod koniec historii osiąga istne apogeum i sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Niektóre sceny, zwłaszcza te z udziałem jednego z byłych członków zespołu, do którego niegdyś należała główna bohaterka powieści, czy też rozgrywające się podczas samego koncertu, sprawiają, że dosłownie włos jeży się na skórze, a żołądek wywraca do góry nogami. Jeśli dodamy do tego obecność stworów nie z tego świata… otrzymujemy iście wybuchową i oddziałującą na wyobraźnię czytelnika historię, która na długo zapada w jego pamięci.

Na koniec już krótko o samym wydaniu powieści. Wydawnictwo Vesper po raz kolejny stanęło na wysokości zadania oddając w nasze ręce pięknie wydaną książkę – w twardej oprawie i z niesamowitymi czarno-białymi grafikami będącymi dziełem niezrównanego Macieja Kamudy. Zresztą wystarczy spojrzeć na okładkę książki, aby mieć przedsmak tego, co odnajdziemy w jej wnętrzu.

Tyle ode mnie. Mam nadzieję, że dacie namówić się na lekturę tej powieści. Tak innej od tych miałkich historii, które zalewają księgarskie półki.

 

Tytuł oryginalny: We sold our Souls
Tłumaczenie: Lesław Haliński
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2020
Oprawa: twarda
Ilustracje: Maciej Kamuda
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-7731-348-0


2Shares