Recenzja: „Lichwiarz” – Tomasz Bartosiewicz

Czego boisz się najbardziej na świecie?
Już wiesz? W porządku…
To teraz zamknij oczy i wyobraź sobie, że to, czego najbardziej się obawiasz, sprawi, iż stracisz życie…, że ostatnie twoje chwile na ziemi spędzisz w największym ze swoich koszmarów – z tą jednak różnicą, że tym razem się już z niego nigdy nie wybudzisz…

Właśnie w taki sposób pewnego dnia życie traci młoda kobieta, której zwłoki zostają odnalezione zaplątane w drut kolczasty. Brak narzędzia zbrodni, ani innych śladów poza tymi należącymi do zmarłej przemawiają za tym, iż przydarzył jej się wyjątkowo przykry wypadek.

Jednakże późniejsze odkrycie, iż kobieta ta cierpiała na aichmofobię, czyli lęk przed ostrymi przedmiotami, i właśnie w wyniku zetknięcia z nimi straciła życie, wzbudzają pewien niepokój i karzą drążyć dalej Białej – policjantce przydzielonej do pomocy w tej sprawy, która zaczyna podejrzewać, że to wcale nie musiał być wypadek…

Dla Białej możliwość udziału w śledztwie stanowi swoistą terapię po osobistej traumie, którą przeżyła przed kilkoma miesiącami, a z której do końca nie zdołała się jeszcze podźwignąć. Kiedy jednak zaczyna przybywać kolejnych ofiar, których okoliczności śmierci zdają się być równie nieoczekiwane i dziwne jak ta, która zapoczątkowała całe śledztwo, do Białej dociera, iż tym razem ma do czynienia z czymś zgoła innym niż dotychczas. Zrobi jednak wszystko, aby odkryć prawdę. Nie zważając na cenę…

„Lichwiarz” autorstwa Tomasza Bartosiewicza, który już niebawem (15 listopada) ukaże się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Initium, promowany jest jako „budzący grozę thriller, który wciągnie czytelnika w otchłań pierwotnego szaleństwa” i który przypaść może do gustu wielbicielom twórczości Stephena Kinga. Hasło to moim zdaniem nie do końca jest trafione. Prawdą bowiem jest, iż historia, która początkowo zapowiadała się jako dobrze rokujący kryminał, z każdą kolejno przewracaną stroną coraz bliższa jest powieści z gatunku fantastyki, by pod sam koniec całkowicie się w nią przeistoczyć. Przez to może być nie lada zaskoczeniem dla nie jednego czytelnika, który sięgnie po książkę z zamiarem przeczytania porządnego thrillera, a tymczasem okaże się, że dostał w swe ręce powieść fantastyczną, w której kryminalne śledztwo stanowi jedynie część właściwej historii. Z podobnych „zagrywek” znany jest również wspomniany wcześniej Mistrz Horroru, do którego zresztą w powieści Bartosiewicza znaleźć można bezpośrednie nawiązanie (Langoliery).

Jeśli zaś chodzi o wzmiankę o szaleństwie, to tu faktycznie wydawca nie minął się z prawdą. Wydarzenia rozgrywające się na kartach powieści są bowiem przedstawione w taki sposób, że momentami główna bohaterka – a wraz z nią rzecz jasna i czytelnik – zaczyna mieć wątpliwości odnośnie tego, co tak naprawdę dookoła niej się dzieje – co jest rzeczywiste, a co stanowi jedynie wytwór jej przytępionej przez środki przeciwbólowe wyobraźni. Całość buduje specyficzny, gęsty, pełen niedomówień i niepewności klimat sprawiający, że historia ta coraz bardziej wciąga czytelnika, który – nieświadomy upływającego pomiędzy palcami czasu – przewraca kolejne stronice książki pragnąc dotrzeć do osnutej intrygami i tajemnicą prawdy – kim jest tytułowy Lichwiarz i co tu się tak naprawdę dzieje?

Specyficzny w tej powieści jest jednak nie tylko sam jej klimat, ale przede wszystkim jej główna bohaterka, która dla niektórych czytelników może okazać się… dość irytującą postacią. Sporo miejsca poświęcone zostało bowiem na ukazanie jej straumatyzowanej części psychiki i to, jak przedkłada się ona na jej codzienne życie – co już samo w sobie może być dla części odbiorców wystarczająco męczące. Warto jednak „przecierpieć” te fragmenty, gdyż to dzięki nim możliwe będzie zrozumienie kolejnych działań i podejmowanych przez Białą decyzji. Na osłodę otrzymacie przesympatycznego psiaka o imieniu Marlon, który mimo niewielkich rozmiarów i przeogromnego strachu zaszczepionego w jego małej główce, stać będzie dzielnie u boki swojej pani, starając się być dla niej pociechą i otuchą w każdej z zastałych go sytuacji.

Mam przyjemność patronować medialnie „Lichwiarzowi”, dlatego już teraz gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł. I nie, nie robię tego z obowiązku, gdyż jest to mój patronat, a dlatego, iż jestem przekonana, że powieść ta będzie satysfakcjonującą lekturą dla wielu z was. Zawsze staram się polecać wam książki, które mogą się spodobać, nie rozczarowują i które sprawiają, że nabiera się ochoty na kolejne dzieła danego autora. „Lichwiarz” jest właśnie tego typu powieścią.


Tytuł: Lichwiarz
Autor: Tomasz Bartosiewicz
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 15/11/2021
Oprawa: miękka
Liczba stron: 648
ISBN: 978-83-66328-64-8

Przeczytaj już dziś fragment powieści
Pamiętaj: #czytajlegalnie !
Książka dostępna jest w szerokiej ofercie Legimi


a jeśli chcesz mieć ją na półce, zawsze możesz ją kupić

1Shares