„Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena” – Lars Simon

Od zawsze toczy się niewidzialna walka pomiędzy dobrem a złem, światłem a ciemnością. Czasem jednak zostają wciągnięci w nią ci, którzy się tego najmniej spodziewają…

Gdyby ktoś Lennartowi Malmkvistowi powiedział nagle, że jego życie dosłownie z dnia na dzień wywróci się do góry nogami, zapewne wyśmiałby tę osobę. Nic bowiem nie zapowiadało tego typu zmian – miał przecież bardzo dobrze płatną pracę, mieszkał w dobrej dzielnicy, a i na stopie prywatnej powodziło mu się nie najgorzej.

Wszystko jednak się zmienia, kiedy w dziwnych okolicznościach ginie (a może znika?) jeden z jego sąsiadów, a zarazem właściciel sklepu o nazwie „Grota Śmiechu i Czarów Bolmena”. Nie dość że niespodziewanie zostaje zwolniony z pracy, to prześladuje go – i to zarówno we śnie, jak i na jawie – tajemniczy kataryniarz, którego tylko on zdaje się dostrzegać. Policja podejrzewa go o udział w tym, co spotkało jego sąsiada, zaś do niego w międzyczasie dociera wieść, iż nie tylko sklep, ale też pies należący dotąd do Bolmena staną się jego własnością, gdyż ich dotychczasowy właściciel zapisał mu je w spadku.

Jednak to nie wszystko…

Okazuje się bowiem, iż mops o imieniu Bölthorn (Cierń zagłady…) nie jest wcale takim zwykłym psem, na jakiego wygląda. Nie dość że potrafi mówić (choć jedynie w pewnych okolicznościach), to na dodatek twierdzi, iż Lennart jest kimś ważnym i z tegoż właśnie powodu Buri Bolmen pozostawił mu w spadku swój sklep oraz zwierzęcego towarzysza. Ścieżka Lennarta została z góry ustalona, jednak to od niego zależeć będzie, w jaki sposób będzie nią kroczył. Pewne jest, iż po drodze czekać go będzie wiele niebezpieczeństw… i że w starych legendach tkwi coś więcej, niż jedynie ziarnko prawdy…

Tak oto rozpoczyna się pełna magii, przygód oraz humoru opowieść, której głównymi bohaterami są tytułowi Lennart Malmkvist oraz jego jakże osobliwy mops o imieniu Bölthorn. Opowieść, która jest zaledwie wstępem do dłuższej historii, gdyż stanowi początek trylogii fantasy, która wyszła spod pióra Larsa Simona (a właściwie Alfa Leue’a) i która to spotkała się z uznaniem ze strony zagranicznych czytelników. Teraz, dzięki wydawnictwu Initium, również polscy czytelnicy będą mieli okazję poznać tę nietuzinkową historię, która nie tylko dostarczy im emocji, ale też sprawi, iż będą się po prostu doskonale bawić podczas jej lektury.

A skoro już wspomniałam o osobliwościach… W tej powieści nie tylko mops zasługuje na miano wyjątkowo oryginalnej postaci – chociaż on stanowi tu jednakże największe indywiduum, ale o tym za chwilę. Na dobrą sprawę każdy z bohaterów biorących udział w tej historii wyróżnia się czymś szczególnym.

Lennart, choć wydaje się być przeciętnym młodym mężczyzną, posiada pewną… dziwną przypadłość, którą sam określa mianem niedorzecznej klątwy, bądź też alergią na związki. Kiedy tylko w jego życiu pojawia się kobieta, z którą zaczynają łączyć go bliższe relacje, na jego ciele pojawiać się zaczyna uciążliwa i swędząca wysypka. Maria Calvino, sąsiadka Lennarta, obsesyjnie wręcz przyrządza włoskie potrawy, którymi następnie obdarowuje wszystkich dookoła. Buri Bolmen z kolei, choć wydawał się dotąd jedynie niegroźnym staruszkiem, tak naprawdę skrywa tajemnicę, która raz na zawsze wstrząśnie podstawami pojmowania świata przez Lennarta. Emma Martensson, jego koleżanka z pracy, również stanowi jedną wielką zagadkę, przez którą wciągnie Lennarta w kryminalne śledztwo.

No i został nam jeszcze pies…

„Kształtem i rozmiarem Bölthorn ogólnie pasował do klasycznego mopsa. Ale ten pies wyglądał tak, jakby zjadł jamnika szorstkowłosego i w ten sposób przejął nie tylko jego wagę, ale do tego jeszcze się z nim zmieszał. Jego sierść była dłuższa niż u zwykłego mopsa i przypominała pędzel do golenia. Uszy były za duże i wyglądały jak mokre szmatki, a charakterystyczny ogonek był mniej zawinięty, niż być powinien, zupełnie jakby odpowiedzialny za to gen podczas podziału komórki doszedł do wniosku, że nie warto się wysilać.”

Bölthorn to osobliwość nad osobliwościami – sarkastyczny, cyniczny i humorzasty, a przy tym wierny i oddany przyjaciel. Muszę przyznać, iż autor miał interesujący pomysł z tym, kiedy też może on przemawiać ludzkim głosem. Aaaa! Zapomniałabym o jeszcze jednym „bohaterze” tej historii, a właściwie o jej „bohaterce” 🙂 Mowa o pewnej starej puszce po ciastkach, która… upodobała sobie słuchać rymów 😉

Jak wspomniałam wcześniej książka ta to dopiero początek dłuższej opowieści. Interesujące preludium do czegoś o wiele większego. To sprawia, że po dotarciu do zakończenia z miejsca ma się ochotę sięgnąć po kontynuację. Podczas lektury otwartych zostaje bowiem kilka różnych wątków, a także pojawiają się tajemnice oraz pytania, na które póki co nie dane jest nam poznać odpowiedzi. Dlatego też mam nadzieję, że zainteresowanie tym tytułem będzie u nas na tyle duże, by wydawnictwo podejęło stosowne kroki, aby wydać kolejną część tej trylogii. Z chęcią poznałabym dalsze losy Lennarta i jego sympatycznego mopsa.  Magia… legendy… i gadające psy… Oj będzie się działo!

Tytuł oryginalny: Lennart Malmkvist und der ziemlich seltsame Mops des Buri Bolmen
Tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 14.11.2019
Trylogia: Lennart Malmkvist, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 464
ISBN: 9788366328068


1Shares