„Młody Świat” – Chris Weitz

Czy nominowany do Oscara reżyser filmowy jest w stanie napisać książkę, która spodoba się nie tylko nastolatkom (bo to ta grupa czytelników ma być w założeniu jej głównymi odbiorcami), ale również osobom dorosłym? Okazuje się, że jak najbardziej. Udało się to bowiem Chrisowi Weitzowi – twórcy takich filmów jak „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu”, „Lepsze życie”, „Był sobie chłopiec”, „Złoty kompas” oraz „American Pie”, współautorowi scenariusza do filmu „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie”. Stworzona przez niego historia nie tylko w pełni mnie do siebie przekonała, ale sprawiła, że na jej kontynuację (bo to początek trylogii) wyczekiwać będę z ogromną niecierpliwością.

Akcja powieści rozgrywa się w Nowym Jorku, w świecie po Chorobie, która przed dwoma laty pozbawiła życia wszystkich dorosłych oraz dzieci. Przetrwali tylko nastolatkowie, którzy pozostawieni sami sobie starają się jakoś przetrwać. Niektórzy połączyli się w większe grupy, inni postanowili żyć samotnie nie rzucając się innym w oczy.

Przywódcą jednej z takich grup jest Jefferson. Kiedy przychodzi do niego chłopak zwany Mózgowcem i oznajmia, że być może istnieje szansa na znalezienie odpowiedzi dotyczących genezy Choroby, a tym samym możliwość stworzenia na nią lekarstwa, staje on na czele niewielkiej grupy ochotników zamierzającej wybrać się poza kontrolowane przez nich terytorium, by sprawdzić, czy Mózgowiec ma rację.

Czeka ich jednak niezwykle niebezpieczna eskapada, gdyż po drodze do wyznaczonego celu będą musieli przedrzeć się przez ziemie opanowane nie tylko przez gangi i różnego rodzaju fanatyków, ale też zdziczałe zwierzęta, które pozbawione z dnia na dzień obróciły się przeciwko człowiekowi.

Czy im się uda? I czy w ogóle istnieje szansa dla nich na jakąkolwiek przyszłość?

Przyznam, że sięgając po „Młody Świat” Chrisa Weitza nie miałam wielkich oczekiwań w stosunku do tej książki. Nastawiłam się na historię o nastolatkach osadzoną w postapokaliptycznym świecie jakich wiele; która niczym nowym nie zdoła mnie już zaskoczyć, gdyż wiele pomysłów wykorzystanych zostało prędzej w innych dziełach, przez co trudno jest po prostu napisać coś świeżego, czego dotąd nie było. Mimowolnie fabuła skojarzyła mi się z serią „GONE” Michaela Granta, albo serialem „Between”, który swego czasu obejrzałam na platformie Netflix. W przypadku pierwszej nagle zniknęli wszyscy dorośli pozostawiając nastolatków i dzieci samym sobie, zaś w drugim osiągnięcie przez kogoś 21 roku życia kończyło się śmiercią. Dlatego też naprawdę się cieszę, że powieść Weitza zakpiła sobie z mojego nastawienia i udowodniła mi, że można jeszcze napisać coś, co sprawi czytelnikowi niemałą niespodziankę i co go w pełni usatysfakcjonuje.

Zacznę od tego, że autor w bardzo realistyczny i przekonujący sposób przedstawił świat, w którym nagle przyszło żyć tym, których póki co nie zabiła Choroba. Nastoletnie wahania nastrojów, poszukiwanie własnej tożsamości, odkrywanie sensu istnienia – wszystko to, co dotyczy tej grupy wiekowej, a więc zarówno zmiany w sferze fizycznej jak i psychicznej młodego człowieka zostały wykorzystane przez autora do stworzenia rzeczywistości, w której mogłaby się nagle znaleźć młodzież, gdyby to, co wydarzyło się w powieści miało ziścić się w realnym świecie.

„W dzisiejszych czasach, jeśli idziesz przez świat z otwartymi oczami, zobaczysz różne potworności.”

Chris Weitz nie boi się trudnych tematów i w żaden sposób ich nie unika. Nastoletnia niedojrzałość skutkuje tym, że młodzi ludzie zamiast stworzyć dla siebie świat pozbawiony zła, powielają schematy znane im z przeszłości. Władza w rękach silniejszych. Wykorzystywanie słabych i niepełnosprawnych. Uprzedmiotowienie kobiet. Rasizm i homofobia. A wszystko to w większości przypadków pozbawione wszelkich zahamowań i ludzkich odruchów…

„Słyszałem nawet o dzieciakach, które mordują dla zabawy.
Dlaczego?
A dlaczego nie?
Te dwa pytania w zasadzie podsumowują naszą obecną sytuację – najpierw wielkie „DLACZEGO?”, a zaraz potem ogromne „A DLACZEGO NIE?”.”

Świetna kreacja bohaterów to kolejny ważny element powieści Chrisa Weitza. I to nie tylko tych głównych – Jeffersona i Donny – z punktu widzenia których śledzimy całą historię, ale też pozostałych tworzących wspomnianą na początku grupę śmiałków wyruszających na poszukiwanie lekarstwa na Chorobę. Pozwólcie, że posłużę się w tym miejscu cytatem z książki:

„Oto lista obecności:
Mózgowiec (przerażający geniusz)
Donna (lekko niezrównoważona feministka)
Peter (uzależniony od adrenaliny gej-chrześcijanin)
Oraz ja (król i nerd z zacięciem filozoficznym)
Drużyna Pierścienia to to nie jest, ale jak się nad tym zastanowić, nie wypadamy najgorzej. Poza tym wcale nie powiedziałbym, że komisja rekrutacyjna na Radzie Elronda jakoś świetnie się sprawiła. Czwórka hobbitów? Poważnie? Na dziewięciu członków? Wiem, że wszystko dobrze się skończyło, ale mam zastrzeżenia do tej decyzji.”

Różnorodność bohaterów, ich wyrazistość, to, że każde z nich ma swoje motywacje i cele nadrzędne, że nie zostali wyidealizowani, ale mają też sporo wad, sprawia, że stają się oni namacalni, realni, są w stanie przekonać do siebie czytelnika i sprawić, że losy każdego z nich nie pozostają mu obojętne.

Kolejna ważna sprawa, która niesamowicie mi się spodobała, to szereg nawiązań do świata popkultury – filmów, muzyki, książek, które pojawiają się nie tylko podczas zwyczajnych rozmów pomiędzy poszczególnymi bohaterami, ale też w opowiadanych przez nich dłuższych historiach czy anegdotkach. Buduje to niesamowity klimat. Z jednej strony bowiem wprowadza zabawne momenty, pozwalające na chwilę oderwać się od brutalnej rzeczywistości otaczającej bohaterów powieści, z drugiej zaś za chwilę sprowadza się do tego, że czuć ich tęsknotę za tym, co było, a co już nie wróci.

„Trzymająca w napięciu postapokaliptyczna powieść, od której trudno się oderwać” – Stephen Chbosky

Bardzo często hasła promujące dany tytuł w rzeczywistości mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. W przypadku „Młodego Świata” Chrisa Weitza nie sposób się jednak nie zgodzić ze słowami Stephena Chbosky’ego – reżysera, scenarzysty, autora głośnej powieści „Charlie”, która została przeniesiona na ekrany kin. Wartka akcja, ciekawe i zaskakujące jej zwroty, nietuzinkowi bohaterowie, lekkie pióro autora i świetny pomysł na samą historię – to wszystko sprawia, że książka Weitza staje się naprawdę wyśmienitą lekturą, której nie sposób nie polecić i na kontynuację której wyglądać będę z wielką niecierpliwością.

Moja ocena: 5/6

Tytuł oryginalny: The Young World
Tłumaczenie: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2017
Trylogia: Młody Świat, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 360
ISBN: 978-83-65743-37-4


0Shares