Czasami po przeczytaniu jakiejś książki mam spory problem z zebraniem myśli, z ubraniem w słowa moich wrażeń po lekturze. Ba! Kłopot sprawia mi nawet stwierdzenie, czy dana pozycja w ogóle mi się podobała, czy też wręcz przeciwnie. Na całe szczęście nie zdarza mi się to często i nie spędza mi snu z powiek. Jednak kiedy już trafię na takie dzieło, wówczas otworzywszy edytor tekstowy w celu wyrażenia własnej opinii na jego temat, tępo wpatruję się w migający na ekranie kursor i nie mam pojęcia od czego by tu zacząć. Właśnie teraz dosięgła mnie ta obrzydliwa blokada – po zaznajomieniu się z najnowszą powieścią kanadyjskiego pisarza, laureata nagrody Arthur Ellis Award, Andrew Pypera.
„Demonolog” opowiada historię Davida Ullmana, profesora literatury specjalizującego się w „Raju utraconym” Johna Miltona oraz w zakresie mitologii i judeochrześcijańskich opowieści religijnych. Choć sam nie wierzy w Boga, całe swe dorosłe życie poświęcił na badanie kwestii religijnych, łącznie z demonologią. O ile w życiu zawodowym świetnie mu idzie, o tyle w życiu prywatnym nie ma tyle szczęścia. Oddalił się od żony, nic więc dziwnego, że ta postanowiła szukać pociechy w ramionach innego. Davidowi zależy jedynie na Tess, swojej córeczce, którą kocha ponad wszystko na świecie. Największym dla niego szczęściem jest możliwość przebywania w jej pobliżu, wspólne rozmowy i zajęcia, każda chwila spędzona u jej boku. Tylko ona sprawia, że potrafi się jeszcze szczerze uśmiechać.
Pewnego dnia u Davida zjawia się tajemnicza kobieta, której aparycja jest co najmniej zastanawiająca. Przekazuje mu zaproszenie od swojego klienta, zgodnie z którym Ullman miałby udać się do Wenecji, aby tam zbadać pewną sprawę, a właściwie „zjawisko”. Wybrany został ze względu na jego rozległą wiedzę, a zwłaszcza tę z zakresu demonologii. David, początkowo niechętny i sceptycznie nastawiony, postanawia zbadać tę sprawę. Poza tym upatruje w tym świetną okazję do oderwania się od problemów związanych z jego małżeństwem. Zabiera ze sobą Tess, aby i ona zapomniała o rodzinnych kłopotach oraz miło spędziła czas w mieście miłości. Jednakże kiedy profesor udaje się na umówione spotkanie, na miejscu jest świadkiem czegoś, co wykracza poza ludzkie pojęcie. Czegoś, co go dogłębnie przeraża i o czym chciałby jak najszybciej zapomnieć. Tylko że nie będzie mu to niestety dane. Po powrocie do hotelu, w którym zatrzymał się wraz z córką, doświadcza prawdziwej tragedii. Tess zniknęła. Ullman odnajduje ją na hotelowym dachu, stojącą tuż przy krawędzi, gotową do skoku. Jej usta wypowiadają słowa niepochodzące od niej, które napawają mężczyznę czystą grozą. W oczach zaś widać jej strach i niemą prośbę o pomoc. A kiedy spada z dachu, ostatnimi słowami, które słyszy jej zrozpaczony ojciec, są „Odnajdź mnie…”. Nikomu nie udało się odnaleźć jej ciała. Czy możliwe jest, aby nadal żyła? By dało się ją uratować? Żeby uzyskać odpowiedzi, David musi wyruszyć na poszukiwanie Nienazwanego. Tylko aby go odnaleźć, musi wpierw nauczyć się odczytywać ukryte symbole oraz uwierzyć, że demon jest prawdziwy, że naprawdę istnieje…
„Prawda jest jednak taka, że każdy traci kogoś, bez kogo nie potrafi żyć. Każdy z nas miewa takie chwile, kiedy wierzymy, że nasza skierowana do Nieba prośba, nasza mroczna inkantacja, wyzwoli jakiś cud.”
David mimo tego, iż ma rodzinę, spełnia się zawodowo, na co dzień otoczony jest przez ludzi, w środku czuje pustkę, jest bardzo samotny. Zżera go melancholia, pewien dogłębny smutek oraz żal, które swe korzenie mają w odległej przeszłości, a z których do dnia dzisiejszego nie potrafi się otrząsnąć. Popada przez to w okresy depresyjne, traci sens życia. Przez cały czas czuje ciężar na sercu oraz duszy, a także wyraźną obecność kogoś bądź czegoś, co od bardzo dawna mu towarzyszy nie odstępując ani na krok. Rodzaj Ciemnej Korony, której nie potrafi się pozbyć, a którą z czasem zauważa jego własna córka. Stan, w którym znajduje się główny bohater, stanowi idealną pożywkę dla mrocznych istot, wykorzystujących ludzką słabość w celu odnalezienia drogi do ich serca i umysłu.
„Bitwa o Niebo nigdy nie rozgrywała się w piekle, ani na Ziemi. Pole walki znajduje się w umyśle każdego człowieka.”
„Demonolog” wykorzystuje motywy z „Raju utraconego” Johna Miltona, którego akcja rozpoczyna się od momentu upadku szatana oraz jego popleczników. W dziele Pypera dosłownie na każdym kroku natykamy się na różnego rodzaju nawiązania do w/w poematu, jak chociażby w postaci cytowanych przez bohaterów jego wersetów odnoszących się do tego, co akurat rozgrywa się na kartach powieści, tłumaczących zjawiska i sytuacje, których są świadkami bądź uczestnikami, albo też często przewijającego się słowa Pandemonium odnoszącego się bezpośrednio do Miltonowskiego piekła.. Mamy tu również analogię do jednego z najbardziej znanych na świecie mitów – historii Orfeusza i Eurydyki. Tak jak Orfeusz zszedł do Hadesu w celu uratowania największej miłości jego życia, tak i David wyrusza w podróż, aby odnaleźć swoje dziecko, jedyną istotę, dla której byłby zdolny poświęcić dosłownie wszystko. Tylko czy jego misja zakończy się równie tragicznie jak bohatera mitu? Czy utraci na zawsze to, co dla niego najcenniejsze? Dopatrzyłam się w powieści również nawiązania do „Boskiej Komedii” Dante Alighieriego – motyw wędrówki i wędrowca. Poemat włoskiego pisarza opowiada jego wizję wędrówki przez zaświaty – Piekło, Czyściec i Raj. W „Demonologu” David również przeobraża się w swego rodzaju wędrowca. Przemierza nie tylko kolejne stany w celu odnalezienia Tess, ale również zakamarki własnego serca oraz umysłu. Jest to wędrówka człowieka, któremu w życiu czegoś brakuje, czegoś nieuchwytnego, przez co staje się kimś nie do końca obecnym w realnym świecie, a to z kolei czyni go jeszcze bardziej niebezpiecznym.
„Przeznaczenie. Czynnik determinujący postacie, koniec, do którego zmierzają.”
Miejsce, w którym David ma zbadać na prośbę tajemniczego klienta pewne „zjawisko”, nie zostało wybrane przypadkowo. Pozwólcie, że przytoczę fragment powieści na poparcie powyższego stwierdzenia: „Wszystko w Wenecji jest kradzione. Kamień, relikty, ikony, złote krzyże w każdym kościele. To wszystko pochodzi z innych miejsc. – Dlaczego? – Bo tam nic nie ma. Żadnych lasów, kopalń czy farm. Miast stanowi zniewagę dla Boga, zbudowane wyłącznie na ludzkiej dumie. I to zbudowane na wodzie! Czy taka magiczna sztuczka może sprawić przyjemność Ojcu Niebieskiemu?.” Jak widzicie Wenecja idealnie nadaje się dla siedzibę sił Zła. Bo gdzież by im było lepiej, niż w mieście stanowiącym obrazę dla Najwyższego?
„Demonolog” Andrew Pypera z całą pewnością jest powieścią złożoną, pełną ukrytej symboliki, poruszającą tematy trudne, a także takie, które dla niektórych stanowią prawdziwe tabu jak kwestia samobójstwa czy istnienia demonów jako takich. Autor garściami czerpie z twórczości największych pisarzy, których dzieła na zawsze zapisały się w kanonie światowej literatury. Udowadnia nam, że „Demony to jedyne prawdziwe i uniwersalne doświadczenie spośród wszystkich doświadczeń religijnych człowieka.” Że istnieją naprawdę i to bynajmniej nie tylko jako idea, ale tu, na ziemi, pośród nas, w codziennym świecie. „Demonolog” jest całkiem niezłą powieścią grozy. Jest w niej coś nieuchwytnego, tajemniczego, przyprawiającego o ciarki na skórze, ale mimo to czegoś jednak mi w niej zabrakło, czegoś, co nie do końca potrafię nazwać, ale przez co czuję jakiś nieokreślony niedosyt po lekturze dzieła Pypera. Niemniej jednak była to całkiem ciekawa podróż literacka, której nie żałuję.
„Oni są wszędzie wokół nas.
Wystarczy otworzyć na nich umysł, a już się pojawiają. Wewnątrz. Kiedy spróbuje się kilka razy, robi się aż za łatwo. I nawet jeśli to ci się nie podoba, trudno jest przestać.
Czego chcą? Pokazać nam różne rzeczy. Przestawić to, co wiedzą lub chcą, abyśmy pomyśleli, że wiedzą. Przyszłość. Jak przygotować świat na ich nadejście.
Są wszędzie wokół nas.”
Moja ocena: 4/6
Tytuł oryginalny: The Demonologist
Tłumaczenie: Adrian Napieralski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2014
Projekt: Chimaera
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 376
ISBN: 978-83-7785-457-0