Tytuł oryginalny: Pure
Trylogia: Świat po Wybuchu, tom 1
Wydawnictwo: EGMONT
Data wydania: premiera 9 maj 2012r
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Stron: 472
ISBN: 978-83-237-5242-4
Oprawa: miękka
Przeczytane: 25.04.2012r
Z Julianną Baggott nie miałam dotąd żadnej styczności, mimo tego, że jest ona cenioną przez krytyków autorką wielu bestsellerów. Opublikowała już siedemnaście książek, pisząc m.in. pod pseudonimami Bridget Asher oraz N.E.Bode. Jej powieści były skierowane zarówno do dorosłych czytelników, jak i młodzieży. Na swoim koncie ma również zbiory poezji. Jest ona m.in. założycielką organizacji non profit „Kids in Need – Books in Deed”. Na co dzień pracuje jako profesor na Wydziale Pisania Kreatywnego Uniwersytetu Stanowego Florydy. Z jej najnowszą książką „Nowa Ziemia”, a zarazem jej twórczością, miałam okazję zapoznać się dzięki uprzejmości portalu nakanapie.pl oraz Wydawnictwa EGMONT, od których to otrzymałam egzemplarz książki. Przejdźmy zatem do recenzji…
Zamknij oczy… i wyobraź sobie, że jesteś gdzieś w parku. Leżysz na zielonej trawie i patrzysz na bezkresne błękitne niebo, po którym akurat tego dnia nie płynie ani jedna chmurka. Słońce raczy Cię swoimi ciepłymi promykami, ogrzewając Twoją skórę. Czujesz jego ciepło na swojej twarzy. Do Twoich uszu docierają odgłosy roześmianych, radosnych dzieci bawiących się razem w przeróżne gry, goniących się wzajemnie.
A teraz otwórz oczy… niebo nie jest już błękitne, jest zasnute ciemnymi chmurami, z których przez cały czas na ziemię opada pył; pył, który przedostaje się do Twoich płuc i przy każdym Twoim oddechu zwyczajnie Cię dusi , który jest powodem przeróżnych chorób. Rozglądasz się wokół… ziemia jest jałowa, spalona, pozbawiona roślinności, wszędzie widać jedynie pozostałości po minionych latach – gruz i zniszczone domostwa, walące się zakłady pracy i ludzi… – tych „nieszczęśników”, którzy przeżyli wielki Wybuch, który zabił miliony istnień, a resztę pozostawił okaleczoną, chorą, bardzo często w jakiś sposób zdeformowaną.
W wyniku wysokiej temperatury, która towarzyszyła Wybuchowi ci, którzy przeżyli, zostali stopieni w przedmiotami bądź zwierzętami, a nawet z innymi osobami, które w danym momencie były w ich otoczeniu. Zjawisko to nie ominęło jednej z dwójki głównych bohaterów – szesnastoletniej Pressii
Życie po Wybuchu nie przypomina już dawnych, szczęśliwych lat. Teraz ziemia dzieli się na Gruzowiska, Spalone Ziemie oraz Martwe Ziemie. Świat, gdzie na każdym kroku należy uważać, aby nie zostać zaatakowanym przez Pyły, Bestie albo Gruponów. Świat, w którym czas dzieli się na „Przedtem” i na „Potem”. Rzeczywistość, w której terror dodatkowo potęgował strach przed OPR – organizacją militarną, wyłapującą każdego, kto ukończył szesnaście lat… Po co? Tego już Wam nie zdradzę, o tym należy przeczytać.
Julianna Baggott w książce „Nowa Ziemia”, która jest pierwszym tomem trylogii „Świat po wybuchu”, kreuje nam świat po apokalipsie. W tej nowej rzeczywistości zmuszona jest żyć dwójka głównych bohaterów – Pressia oraz Partridge. Codzienne życie tych dwojga bynajmniej diametralnie się od siebie różni. Pressia żyje „na zewnątrz”, pośród wszechobecnego gruzu, w świecie okaleczonych, zmutowanych ludzi i niebezpiecznych stworzeń. Na co dzień stara się zdobyć coś do jedzenia, starając się jednocześnie zapewnić w miarę godne życie sobie oraz dziadkowi, który ją wychowuje od czasu Wybuchu. Partridge natomiast to mieszkaniec Kopuły, specjalnie stworzonej konstrukcji, w której przed Wybuchem znalazła schron wybrana grupa ludzi. Mieszkańcy Kopuły zwani są przez resztę ludzi Czystymi, ich ciała bowiem nie uległy żadnym deformacjom, nie zaznali najmniejszych efektów eksplozji nuklearnej. Oboje zdają się być jednak wyobcowani w otaczającej ich rzeczywistości. Pressię dręczy natrętna myśl, że „skoro nigdy nie pozna swoich rodziców, nie zdoła też poznać siebie”. Dziewczyna czuje się „oderwana od świata, jakby unosiła się w powietrzu – maleńki wirujący pyłek”. Partridge natomiast toczy swoistą wewnętrzną wojnę przeciwko własnemu ojcu, wysoko postawionemu naukowcowi w Kopule. Od zawsze chłopak pozostawał w cieniu swojego idealnego starszego brata, którego ojciec otwarcie faworyzował. Życie obojga zmieni się w dniu, w którym Pressia zmuszona jest uciekać przed służbami OPR i spotka na swojej drodze Partridge’a, który postanowił opuścić Kopułę, aby znaleźć się z dala od tyrani ojca. Dzień, w którym ta dwójka się spotka, odmieni nie tylko ich życie, ale również zmieni bieg historii Nowej Ziemi…
Książka co prawda jest fikcją literacką, jednakże niesie za sobą pewne przesłanie. Autorka pragnęła nam poprzez opisaną przez siebie historię zwrócić uwagę na możliwy scenariusz wydarzeń, jakie mogą mieć miejsce po ewentualnym wybuchu. Przecież ciągle słyszymy o zbrojeniach nuklearnych państw i każdy z nas z pewnością pamięta tragedię, która miała miejsce po zrzuceniu bomby na Hiroszimę. Zanim napisała „Nową Ziemię”, dokładnie studiowała historię czytając materiały zgromadzone na temat wybuchu nuklearnego w Hiroszimie, przeprowadzając rozmowy z ludźmi, posiadającymi wiedzę w tym temacie. Jak sama mówi, pragnęła „zwrócić uwagę ludzi na dokumentalne relacje o bombardowaniach atomowych – potwornościach, o których nie wolno nam zapomnieć”.
Powieść składa się z wielu części, a każda z nich jest narracją jednego z bohaterów. Poznajemy zatem całą historię z punktu widzenia Pressii i Partridge’a, ale również kilku innych pobocznych postaci. Język w książce jest bardzo plastyczny, pozwala nam doskonale wyobrazić sobie otaczający świat bohaterów. Jest zarazem na tyle zrozumiały, że nikt nie powinien mieć problemu z samą lekturą. Historia rozwija się miarowo. Wpierw poznajemy trochę bliżej Pressię oraz Partridge’a, wtapiamy się w otaczający ich świat. Następnie akcja nieco przyspiesza, kolejne wypadki następują po sobie dość szybko, wyjawiając po drodze wiele tajemnic z życia naszych bohaterów, z ich przeszłości. Powieść kończy się zapowiedzią dalszych losów naszej dwójki w kolejnym tomie, którego osobiście nie mogę się już doczekać, aby móc poznać, jak dalej potoczy się cała historia.
Książkę czyta się szybko. Miło spędziłam czas przy lekturze. Niejednokrotnie wywarła na mnie nie małe wrażenie – kazała mi zastanowić się, co by było, gdyby faktycznie pewnego dnia nastąpił taki Wybuch? Powieść mogę polecić z czystym sumieniem każdemu, kto lubi tego typu historię – o świecie po apokalipsie i zmaganiach ocalałych po niej ludzi. Z całą pewnością czas poświęcony lekturze nie będzie czasem straconym. Naprawdę warto sięgnąć po „Nową Ziemię”.