„Bestia się budzi” – Joseph Delaney

Witajcie w świecie, w którym przeszłość skrywa tajemnice, dookoła was knute są intrygi zagrażające nie tylko waszemu bezpieczeństwu, ale życiu wszystkich ludzi, zaś przyszłość jawi się w ciemnych, wręcz mrocznych barwach…

W takiej rzeczywistości przyszło żyć trzynastoletniemu Colinowi Bensonowi, przez bliskich zwanemu Sprytkiem, głównemu bohaterowi powieści pt „Bestia się budzi” będącej początkiem trylogii „Aberrations” pióra Josepha Delaney’a – autora, którego czytelnicy znają i kochają za jego wcześniejsze fantastyczne cykle powieściowe tj „Kroniki Wardstone”, „Kroniki Gwiezdnej Klingi” oraz „Arena 13”.

Sprytek stracił niemal wszystkich i wszystko, co w życiu najważniejsze – prawie całą rodzinę, poczucie bezpieczeństwa i pewność, że nadejdą lepsze chwile. Ostatni rok spędził w czterech piwnicznych ścianach, samotny i przerażony, za jedyne towarzystwo mając groby zmarłych braci – czasem do niego szepczących (a przynajmniej tak mu się zdaje) oraz odwiedzającą go od czasu do czasu Berthę – jedną z mrocznych aberracji otaczającego go zewsząd Szolu, którą on sam nazywa Królową Bagien. Ojca, będącego zamkowym kurierem, nie widział od dawna, a tymczasem skończyło mu się jedzenie i dogasa ostatnia świeca. Gdy zapadnie ciemność, nic nie zdoła uchronić go przed łaknącymi krwi i świeżego mięsa przerażającymi stworami kryjącymi się w mrokach Szolu.

„- Dlaczego nazywamy go Szolem, panie?
– (…) nazwa Szol (…) Pierwotnie stanowiła połączenie dwóch słów „szary” i „woal”: kiedy całe farmy nagle znikały, pozostawiając jedynie ciemność, ludzie myśleli, że spowił je woal szarości. Ale słowo to jest też nieco zmienionym Szeolem – a to, Benson, inna nazwa piekła.”

Wkrótce jednak zjawia się jego ojciec, ale tylko po to, by zaprowadzić go do zamku Lancaster, gdzie Naczelny Manta ma poddać go próbie, do której swego czasu podeszli jego dwaj starsi bracia, by móc pracować u boku bramomantów starających się powstrzymać rozprzestrzenianie się Szolu. Dziś jednak obaj nie żyją, a Sprytek dotąd nie dowiedział się, w jaki sposób właściwie zginęli. Czyżby nie przeszli próby? A może śmierć dosięgła ich później, za sprawą którejś z aberracji?

Szybko jednak przekona się o tym, iż niebezpieczeństwo nie kryje się jedynie w mrokach Szolu, ale również w zamkowych murach, wśród których krąży przebiegły Żmij… Będzie musiał znaleźć też odpowiedź na pytanie, czy dobrze jest dostać to, na co się zasługuje…

„Bestia się budzi” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Josepha Delaney’a. I nie powiem – całkiem udanym. Parę rzeczy do prawda kuleje, jednak całościowo książka ta stanowi interesujący wstęp dla dłuższej historii, która – wg informacji z okładki – zamknięta ma być w trzech tomach, zaś zgodnie z przewidywaniami samego autora nie przekraczać ma pięciu części.

Powieść ta z uwagi na wiek głównego bohatera, styl oraz język autora skierowana jest głównie do młodzieży. Jest ciekawym i zgrabnym połączeniem gatunków – fantastyki z przygodówką, a także elementami powieści grozy. Otaczająca bohaterów rzeczywistość związana z Szolem jest mroczna i przerażająco niebezpieczna, ale też niebywale intrygująca i stanowiąca zagadkę, której tajemnice pragnie się poznać. Opisy kryjących się w jego mrokach aberracji potrafią wpłynąć na wyobraźnię czytelnika i sprawić, że ten poczuje dreszcz niepokoju podczas lektury.

Jeśli zaś chodzi o samych bohaterów powieści, to ich kreacja pozostawia niestety wiele do życzenia. O ile jeszcze Sprytek został nieco dokładniej przedstawiony, o tyle reszta otaczających go postaci potraktowana została przez autora po macoszemu. Poza określeniem tego, czy są oni dobrzy czy też źli, oraz wskazaniem jednej bądź dwóch cech charakteru nie jesteśmy w stanie wiele więcej o nich powiedzieć, ani ich lepiej poznać.

Jest też w powieści kilka elementów, które pozostawione zostały przez Delaney’a bez wyjaśnienia, w sferze domysłów, o których niestety dokładniej w tym momencie powiedzieć nie mogę, gdyż zmuszona byłabym zbytnio zdradzić fabułę, aby móc wyjaśnić wam, o co mi dokładnie chodzi. Faktem jednak pozostaje to, że części rzeczy się nie dowiadujemy – coś jest bądź pojawia się ot tak i tyle, bez wnikania w szczegóły, co bywa nieco irytujące – przynajmniej jak dla mnie.

W powieści poruszona została kwestia nierówności społecznej jak i nietolerancji „narodowościowej”. Sprytek, o czym dotąd nie wspomniałam, należy do nieludzi (nie pytajcie mnie o to, co to dokładnie oznacza, bo tego również nie dowiadujemy się z lektury powieści). To właśnie dzięki swemu pochodzeniu może stanąć do próby u Naczelnego Manty stanowiącej przepustkę do pracy tzw czerwia bramy – czyli kogoś, kto współpracując ściśle z bramomantą zdolny jest do przechodzenia przez bramę do świata Szolu, by tam wykonywać powierzone mu zadania. Wydawałoby się, iż z tego powodu osoby te – z uwagi na swe zdolności jak i ciągłe narażanie życia dla bezpieczeństwa innych – powinny być poważane i traktowane z należnym szacunkiem. W rzeczywistości jednak wygląda to zgoła inaczej. Ich życie dla wielu nie ma żadnej wartości, zaś fakt, iż pochodzą z nieludzi wzbudza lęk, brak zaufania i posądzanie o najgorsze rzeczy.

Komu polecić mogę tę powieść? Z pewnością wszystkim fanom twórczości Josepha Delaney’a. Sądzę też, że spodobać się może wszystkim tym czytelnikom, którzy szukają dla siebie czegoś lekkiego, co wciągnie ich od pierwszych stron i pozwoli przenieść się do ciekawie wykreowanego fantastycznego świata pełnego tajemnic, intryg i grożących na każdym kroku śmiertelnych niebezpieczeństw.

Tytuł oryginalny: The Beast Awakens
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2018
Trylogia/Seria: Aberrations, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 344
ISBN: 978-83-7686-723-6

1Shares