„Omen” – David Seltzer

„Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.” / APOKALIPSA /

Jeremy Thorn jest człowiekiem spełnionym. Ma piękną żonę, wspaniały dom, a jego kariera polityczna rozwija się w zawrotnym tempie dając mu widoki na przyszłość, której wielu mogłoby mu pozazdrościć. Do pełni szczęścia brakuje mu jednak tego, by w ich domu zabrzmiał dziecięcy śmiech. Niestety Katherine dwukrotnie już poroniła, a teraz, kiedy jest w ciąży po raz trzeci i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, poród znów rozpoczął się zbyt wcześnie.

Kiedy Thorn zjawia się w szpitalu, dowiaduje się od ojca Spilletto, że jego dziecko nie przeżyło… Załamany tą wiadomością oraz świadom tego, że tym razem dla jego żony to może być cios, po którym już się nie podniesie, za plecami żony godzi się na propozycję księdza dotyczącą zaadoptowania nowo narodzonego chłopca, którego matka zmarła przy porodzie. Nadają mu imię Damien.

Chłopczyk wyrasta na idealne dziecko – piękne, zdrowe, kochane przez swych rodziców, uosobienie doskonałości. Tylko jedna cecha Damiena może budzić niepokój – mało kiedy się odzywa. Gdy jest radosny, jedynie szeroko się uśmiecha, zaś kiedy dopada go smutek, zanosi się osobliwie bezgłośnym płaczem.

Wkrótce jednak szczęśliwe i poukładane życie Thornów zaczyna się walić niczym domek z kart. Początkiem chaosu są czwarte urodziny Damiena, podczas których jego ukochana niania na oczach wszystkich zaproszonych gości, jak i samego chłopca, popełnia samobójstwo. Od tego momentu Thorn będzie świadkiem wielu dziwnych, tajemniczych i niepokojących zdarzeń, które z czasem staną się zagrożeniem nie tylko dla jego bliskich i ludzi z jego otoczenia, ale również jego samego.

„Bał się. Bał się o Katherine, o Damiena, o siebie samego. (…) Opanowała go swoista niepewność, poczucie, że życie stało się nagle czymś bardzo kruchym. Nigdy wcześniej nie myślał dużo o śmierci, która wydawała się gdzieś daleko. A teraz myślał tylko o niej. O tym, że jego życie jest zagrożone.” / Omen, D. Seltzer, s. 68 /

Próbując zrozumieć, co jest powodem tego wszystkiego, Thorn odkrywa, że wszystkie one mają wspólny mianownik – Damiena…

Zwykle jest tak, że wpierw powstaje książka, a następnie – jeśli cieszy się ona dużą popularnością wśród czytelników oraz krytyków – przeniesiona zostaje na ekrany kin. W przypadku „Omena” Davida Seltzera było jednak zupełnie na odwrót. Gdyby nie film wyreżyserowany przez Richarda Donnera, do którego scenariusz napisał Seltzer i w którym w główne role wcielili się Gregory Peck (Jeremy Thorn), Lee Remick (Katherine Thorn), David Warner (Keith Jennings) oraz Harvey Stephens (Damien), „Omen” – jako powieść – w ogóle by nie powstał. A tak stał się on częścią szeroko zakrojonej kampanii promocyjnej, mającej na celu ściągnięcie do kin rzeszy widzów. Film – jak wszyscy wiemy – odniósł wielki sukces, na fali którego powstały – choć już nie tak dobre jak część pierwsza – jego kontynuacje. A książka? Jest tak po prawdzie jedynie ubranym w formę powieściową (choć z drobnymi różnicami – np w nazwisku jednego z księży pojawiających się na drodze Thorna) odzwierciedleniem scenariusza autorstwa Davida Seltzera.

Czy zatem jest więc w ogóle sens ją czytać, zamiast po prostu obejrzeć dzieło Donnera? Tak naprawdę nie ma tu jednoznacznej, prawidłowej odpowiedzi. Miłośnicy kina zapewne zdecydują się na film i być może pod jego wpływem dopiero zechcą zapoznać się z książką, aby móc wyłowić owe różnice pojawiające się pomiędzy nimi. Ci, którzy jednak hołdują zasadzie „wpierw książka, a potem film”, mimo tego iż nie stanowi ona pierwowzoru kinowego obrazu, zasiądą wpierw do lektury. I którą drogę by nie wybrać, każda z nich będzie dobra.

„Omen”, tak jak i wiele innych filmów powstałych w tamtych czasach („A jednak żyje”, „Potomstwo”, „Dziecko Rosemary”, „Egzorcysta”), wyrósł na fali lęków dręczących ówczesnych dorosłych, które miały związek z dziećmi – kwestią ich poczęcia, kolejnych etapów rozwoju oraz przyszłością, jaka ich czeka. Historia ta to swoista wariacja na temat tego, czy dziecko – jako istota z gruntu niewinna – może być jednocześnie całkowicie zła. Damien, mimo tego, czego dowiadujemy się na temat jego poczęcia oraz przeznaczonej mu roli do odegrania, jest przecież tylko małym dzieckiem, które na tym etapie swego rozwoju potrzebuje opieki, uwagi i miłości ze strony swoich rodziców. Jest zupełnie niewinny i bezbronny, nieświadomy własnego pochodzenia oraz celu, w jakim przyszedł na świat, a jednocześnie w jego genach drzemie najgorsze zło tego świata. On sam nie wie i nie rozumie tego, że wszystkie złe rzeczy, które kolejno po sobie następują, mają związek z nim samym. I choć z czasem zaczynają dostrzegać to otaczający go dorośli ludzie, to jednak i dla nich do samego końca (zwłaszcza dla Thorna) trudne jest zaakceptowanie prawdy, iż to małe dziecko może być źródłem zła. Bo przecież dzieci są niewinne…

Co stanowi największy plus tej powieści? Odpowiedź jest prosta – jej klimat. Choć nie jest to co prawda typowy horror, w którym krew leje się strumieniami, a trupy ścielą się gęsto, to jednak potrafi on wpłynąć na wyobraźnię czytelnika chociażby poprzez wyraźnie zmieniające się emocje towarzyszące bohaterom powieści, którzy z upływem czasu czują coraz większą niepewność, dezorientację, strach i w końcu skrajne przerażenie. Atmosferę grozy potęgują dodatkowo fragmenty Pisma Świętego oraz symbole odnoszące się do ponownego przyjścia na świat Chrystusa, któremu towarzyszyć będą narodziny Antychrysta. Może nie wiecie, ale to właśnie dzięki tej powieści liczba 666 stała się tak rozpoznawalna, popularna i tak chętnie wykorzystywana w masowej popkulturze.

„Omen” Davida Seltzera niebawem trafi na półki polskich księgarń. Ukaże się on 17 października nakładem wydawnictwa Vesper, w tłumaczeniu Lesława Halińskiego, w twardej oprawie, wzbogacony o dedykowaną zakładkę, ilustracje i oraz obszerne posłowie – samego autora oraz Mateusza Zimmermana, który szeroko odnosi się do korzeni filmu, dzięki któremu powieść ta w ogóle powstała. Mimo upływu ponad czterdziestu lat od dnia swej premiery, historia w niej opowiedziana pozostaje nadal żywa i warta poznania. Dlatego też nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić was do sięgnięcia po nią – nawet jeśli uprzednio widzieliście już film, gdyż wychodzę z założenia, że każdy miłośnik grozy po prostu powinien mieć ją na swojej półce.

Tytuł oryginalny: The Omen
Tłumaczenie: Lesław Haliński
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: premiera 17.10.2018
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240
Dodatki: posłowie autora do wydania polskiego
oraz posłowie Mateusza Zimmermana
ISBN: 978-83-7731-315-2

W poniższym zwiastunie obejrzeć można grafiki znajdujące się wewnątrz książki:


2Shares