Tytuł oryginalny: Ship Breaker
Tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 288
ISBN: 978-83-7480-295-6
Nailer mieszka na wyspie Bright Sands Beach. Na co dzień pracuje jako złomiarz w lekkiej ekipie dowodzonej przez Pimę. Ich zadaniem jest wyciąganie z wraków statków osiadłych na brzegach wyspy lekkich materiałów, takich jak miedziane okablowanie, aluminium czy nikiel. Jego praca nie jest lekka. Dzień w dzień musi przeciskać się ciasnymi, dusznymi kanałami statków, pełnych ropnych oparów i zdechłych zwierząt. Nigdy nie ma pewności, czy zejście do kanałów nie skończy się dla niego tragicznie. Kanał może się w każdym momencie zarwać, a jemu nikt nie przyjdzie z pomocą. Jednakże dla takich jak on na wyspie nie ma innej pracy. Chłopakowi marzy się znalezienie czegoś, co pozwoliłoby mu się wyrwać z obecnej roboty. Tak jak niegdyś poszczęściło się Fuksiarzowi, który obecnie jest całkiem nie źle ustawiony na wyspie.
Los jakby się do niego uśmiechnął. Pewnego dnia znajduje na brzegu rozbity kliper. Przeszukując jego wnętrze w poszukiwaniu łupów na sprzedaż, w jednej z kabin znajduje przygniecioną sprzętami nadal żywą młodą dziewczynę. Od razu widać, że pochodzi ona z bogatej rodziny. Biżuteria, którą ma na sobie, aż prosi się o to, żeby ją skraść. Z pewnością pozwoliłaby mu stać się prawdziwym bogaczem. Nailer staje przed ciężkim wyborem. Zrabować wszystkie cenne rzeczy ze statku i zwiać? Czy też może uratować dziewczynę od niechybnej śmierci? Jakiego dokona wyboru? Cokolwiek wybierze, jego życie już nigdy nie będzie takie samo.
„Nigdy nie przyszło mi do głowy, jak bardzo tutaj jest źle. Dopiero wczoraj. Dopiero jak ją zobaczyłem…” (s. 109)
Życie na wyspie nie jest łatwe. Dzień w dzień każdy z jej mieszkańców musi ciężko pracować, aby móc pozostać przy życiu. Ich głównym zadaniem jest rozbieranie wraków, wydobywanie z nich wszelkich materiałów, które da się ponownie przerobić na użyteczne rzeczy. Pracują wszyscy. Zależnie od wieku oraz budowy ciała lądują albo w lekkiej, albo w ciężkiej ekipie. Każdy robotnik zostaje odpowiednio oznaczony na ciele poprzez specjalne tatuaże świadczące o przynależności do danej ekipy oraz tego, dla kogo dokładnie pracują. Jeśli ktoś jest nielojalny, źle sobie radzi, bądź w jakiś inny sposób nie nadaje się do pracy, tatuaże na jego ciele zostają przecięte a dana osoba nie ma już szans na znalezienie sobie innego płatnego zajęcia. Jedyne co jej w takiej sytuacji pozostaje, to żebranina, przyłączanie się do grup przestępczych, bądź też śmierć. Jednakże mieszkańcy wyspy nie znają innego życia. Dla nich to codzienność, do której przywykli, dla których stała się czymś oczywistym.
Nie ma więc co się dziwić Nailerowi, że w momencie znalezienia ocalałej na statku dziewczyny, dojrzał w tej sytuacji szansę dla siebie. Punkt zwrotny w jego życiu. Do wyboru miał dwie możliwości. Mógł zrabować statek, ukraść wszystko co cenne, włącznie z biżuterią, którą miała na sobie dziewczyna, po czym gdzieś całość schować przed innymi hienami z wyspy. Jednakże ta droga równałaby się z pozostawieniem dziewczyny na pewną śmierć. Chociaż mógł też ją osobiście zabić… tym samym ułatwiając sobie jedynie zadanie. Z drugiej strony mógł pomóc nieznajomej licząc na to, że być może za ocalenie jej życia otrzyma jakąś sowitą nagrodę. Patrząc bowiem na wystrój statku oraz samą dziewczynę był pewny, że z pewnością jest dla kogoś cenna. Każda droga pociągnie za sobą odpowiednie konsekwencje. Jednego był pewien – nie chce być taki, jak jego ojciec… Tylko czy aby na pewno tędy droga?
Richard Lopez, ojciec Nailera, to człowiek bezwzględny i niezwykle niebezpieczny. Niegdyś łączyły go z synem silne więzi, jednak po śmierci matki Nailera zupełnie się zmienił. Popadł w uzależnienie od alkoholu oraz narkotyków. Stał się brutalny nie tylko w stosunku do innych mieszkańców wyspy, ale również względem własnego syna. Nailer nie jeden raz poczuł na własnej skórze, czym grozi podły nastrój Richarda. Ojciec znęcał się nad nim nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Nic więc dziwnego, że chłopak nie pałał zbyt wielką miłością do rodziciela, ani nie miał najmniejszej ochoty iść w jego ślady. Jednakże nie tak łatwo można wyzwolić się spod jarzma Lopeza. „Obojętnie, jak daleko uciekł, jak bardzo starał się ukryć, ten człowiek zawsze go dopadał.” (s. 196). Teraz, kiedy znalazł rozbity kliper, Nailer poczuł szansę dla siebie, że być może jest to jedyna możliwość wyrwania się z łap ojca. Tylko czy warto wszystko zaryzykować? Zostawić za sobą życie które znał oraz wszystkich przyjaciół?
„W tej mocnej powieści Paolo Bacigalupi, zdobywca wielu nagród, snuje porywającą i pełną tempa opowieść przygodową, osadzoną w prawdopodobnej, barwnej i niepokojącej przyszłości.” (tylna okładka)„Paolo Bacigalupi to najciekawszy nowy głos w fantastyce tego dziesięciolecia; twórca wspaniałych, zmuszających do namysłu opowieści. Przy lekturze „Złomiarza” pospadają Wam kapcie!” – Robert J. Sawyer, autor „Futurospekcji”
Niestety nie miałam możliwości zaznajomienia się z innymi utworami pana Bacigalupi, dlatego też nie jestem w stanie stwierdzić, czy to faktycznie najciekawszy głos w fantastyce tego dziesięciolecia. Swoją opinię na ten temat mogę oprzeć jedynie na lekturze „Złomiarza”. Zgodzę się, że jest to z całą pewnością ciekawa opowieść przygodowa. I to bez dwóch zdań. Kolejne wydarzenia następują po sobie dość szybko, dzięki czemu nie zdołamy poczuć znużenia podczas lektury. Jednakże jeśli mowa o fantastycznej stronie tego dzieła, to już zupełnie inna sprawa. Przez całą powieść doszukiwałam się fantastycznych odniesień i w sumie jedynie co znalazłam to obecność istot będących pół-ludźmi. Ludzkie DNA w laboratoriach mieszano ze zwierzęcymi, np psa i tygrysa, dzięki czemu powstawały stworzenia mające służyć głównie jako ochrona bogatych osobistości. Niejednokrotnie wykorzystywano je w toczących się wojnach. Silniejsze, szybsze, o wiele bardziej wytrzymałe od ludzi idealnie nadawały się do tych celów. Wyjątkiem od reguły jest tu jedna z bardziej znaczących postaci w całej historii, a mianowicie Młot, będący również jednym z pół – ludzi. Jego sylwetka jest bardzo ciekawa i godna bliższego poznania. Dlaczego? Tego Wam już nie zdradzę, ale wg mnie warto jest mu się bliżej przyjrzeć, poznać motywy jego działań.
Bynajmniej obecność pół – ludzi w powieści to dla mnie stanowczo za mało, aby móc stwierdzić, że to nowy głos w fantastyce. Przecież zarówno osadzanie historii w bliżej nieznanej przyszłości, czy właśnie istoty będące w połowie ludźmi to nic nowego w książkach z gatunku fantastyki.
Niemniej jednak z pewnością warto sięgnąć po „Złomiarza”. Wątek przygodowy jest bardzo dobrze dopracowany. Wartka akcja, barwni i różnorodni bohaterowie, ciekawe dialogi, fajnie wymyślona historia – to wszystko działa na plus tego dzieła. Na pewno nie jest znów jakieś niesamowite, ale z pewnością godne uwagi. Zostały tu poruszone bardzo ważne tematy, takie jak lojalność wobec innych czy siła więzi rodzinnych w obliczu nieprzewidywalnych zdarzeń. Dla kogo warto poświęcać życie i co właściwie oznacza słowo „rodzina”. O tym właśnie przeczytacie w najnowszym dziele pana Bacigalupi – „Złomiarzu”.