„Mrok zmienia percepcję rzeczywistości (…). Jak w przypadku u małych dzieci. W dzień ich pokoiki są miejscem beztroskich zabaw. Noc zmienia je w królestwo cieni, przed którymi mogą uciec tylko w jeden sposób – chowając się pod kołdrą.”
A teraz mrok nadciąga nad wieczne miasto – Rzym…
Już wieki temu jeden z papieży ostrzegał, iż nie można pozwolić na to, by stolica państwa włoskiego pogrążyła się w całkowitych ciemnościach. Wiedział o czymś, o czym nie zdawali sobie sprawy inni; o czymś, co mogłoby zagrozić bezpieczeństwu miasta i jego mieszkańców. Teraz mieli się oni przekonać o tym, jak prawdziwa była jego przepowiednia…
24 godziny… Na tyle Rzym, w wyniku szalejącej burzy oraz awarii elektrowni, odcięty ma zostać od dostaw energii elektrycznej. Wydawać by się mogło, że w tak krótkim czasie nie może zdarzyć się wiele złego. Nic bardziej mylnego… Bowiem gdy zapada zmrok, budzą się demony. Zmierzch od zarania dziejów stanowił nieuświadomioną granicę nieznanego. A teraz ta ma zostać przekroczona…
Wieczne miasto pogrąża się nie tylko w mroku, ale i we wszechobecnym chaosie, a jego ulice zaczynają spływać krwią. Tylko jeden człowiek wydaje się być zdolny powstrzymać zło, które zawładnęło duszami mieszkańców miasta – Marcus, ostatni członek zakonu penitencjariuszy, którego zadaniem było przywracanie dobra. Problem tylko w tym, iż stracił on pamięć…
„Władca Ciemności” Donatego Carrisi to zgrabne połączenie thrilleru z powieścią sensacyjną. Na naszym rynku książka ta ukazała nakładem wydawnictwa Albatros, w tłumaczeniu Jana Jadowicza. Skusiłam się na lekturę, gdyż zaintrygował mnie zarys fabuły widniejący na okładce. Szkoda tylko, iż nie znalazłam na niej informacji o tym, iż jest to trzeci tom serii „Paenitentiaria Apostolica”, której głównym bohaterem jest wspomniany prędzej penitencjariusz o imieniu Marcus, gdyż zapewne nie sięgnęłabym po niego teraz, lecz wpierw nadrobiłabym zaległości – lekturę poprzednich dwóch części: „Trybunału Dusz” i „Łowcy cieni”.
Stało się jednak, jak się stało. Miałam tylko nadzieję, że kiedy już zacznę czytać tę historię, nie odczuję zbytniej dezorientacji i braku informacji z poprzednich dwóch tomów, że da się przeczytać ją z przyjemnością nawet w obliczu nieznajomości wszystkich dotychczasowych faktów z życia głównego bohatera, jak i postaci mających z nim bezpośredni związek. I wiecie co? Dało się! Co prawda pojawiają się w trakcje lektury nawiązania do dawniejszych wydarzeń, jednakże zostały one przedstawione w taki sposób, iż nie powodują dezorientacji i w niczym nie przeszkadzają. Jest to więc dowód na to, iż sięgnąć można po tę książkę nawet wówczas, gdy nie czytało się całej serii od początku.
Zastanawiałam się, z którymi powieściami kojarzy mi się dzieło Carrisiego. Najlepiej pasują mi do niego dwa tytuły – „Anioły i demony” Dana Browna oraz „Blackout” Marca Elsberga. Gdyby bowiem połączyć elementy z tych dwóch powieści, otrzymalibyśmy właśnie coś, co znaleźć można na kartach „Władcy Ciemności”. Dan Brown osadził swą historię w Rzymie, wciągnął do niej Kościół oraz tajemne bractwo, a następnie kazał rozwiązać swemu głównemu bohaterowi zagadkę, od której zależeć miały losy innych ludzi. Z kolei Marc Elberg przedstawił w swym dziele przerażającą wizję tego, co dzieje się z ludźmi, których z dnia na dzień odcięto od elektryczności, a co za tym idzie wszelkiego rodzaju połączeń komunikacyjnych, jak i wielu podstawowych dóbr, do których z biegiem lat przywykliśmy i uznaliśmy je za coś oczywistego. Dokładnie to samo otrzymujemy w powieści Donato Carrisiego.
Czy oznacza to jednak, iż „Władca Ciemności” jest jedynie kalką innych powieści, ubraną zaledwie w nowe piórka? Otóż nie! Choć wiele elementów jest w tej powieści znanych, to jednak pojawiają się nowe – jak chociażby obecność tajemniczego penitencjariusza w osobie głównego bohatera. Być może mieliście już okazję spotkać się prędzej z tego typu określeniem przedstawiciela duchowieństwa. Dla mnie było ono czymś nowym, a przez to intrygującym i wartym bliższego poznania. Bo kim tak naprawdę jest Marcus? Niebezpiecznym księdzem, przeszkolonym do polowania na zło, któremu wyznaczona została najtrudniejsza misja poznania prawdziwej natury człowieka i podjęcia walki z nią; człowiekiem tropiącym anomalie, niedostrzegalne rozdarcia w obrazie normalności, nieprawidłowości w zwykłym biegu rzeczy. Sami przyznajcie, czy nie brzmi to ciekawie?
„Jest pewne miejsce, w którym kraina światła spotyka się ze światem ciemności. To tam wszystko się dzieje, w tej strefie cieni, gdzie rzeczy są rozmyte, zagmatwane, niepewne. Jestem strażnikiem pilnującym tej granicy. Ale mimo to co jakiś czas coś się przez nią przedostaje… Jestem łowcą cieni. Moim zadaniem jest zagnać to coś z powrotem do świata ciemności.” – Marcus
Na okładce powieści, prócz zarysu fabuły, znaleźć można rekomendacje mające na celu przekonanie czytelnika do sięgnięcia po dzieło Donato Carrisiego. Wśród nich znaleźć można słowa: „Zabójcze tempo. To książka, dla której warto zarwać noc” – Corriere della Sera”. Zgodzę się z powyższym stwierdzeniem. Z całą pewnością powieść ta warta jest uwagi czytelników szukających dobrze rozpisanej i przemyślanej historii z nietuzinkowym bohaterem w roli głównej, w której nie brak zagadek, spisków i elementów kryminału. Tych lektura nie zawiedzie, a pod wieloma względami z pewnością usatysfakcjonuje. Prawdą jest też to, iż akcja jest tu wartka, a autor nie pozostawia czytelnikowi czasu na nudę. Warto jednak w tym miejscu podkreślić, iż mimo tego, że dzieje się tu całkiem sporo, to cała ta historia nie gna na łeb na szyję i nie ma w niej chaosu. Całość jest przemyślana i dopracowana, co stanowi dowód na to, iż Donato Carrisi jest utalentowanym pisarzem oraz że prędzej przygotował się odpowiednio do tego, by móc opowiedzieć czytelnikom swoją historię.
A to, moi kochani, jest kolejnym powodem, by sięgnąć po tę powieść. Gorąco ją wam polecam.
Tytuł oryginalny: Il Maestro Delle Ombre
Tłumaczenie: Jan Jadowicz
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Seria/Cykl: Paenitentiaria Apostolica, tom 3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 336
ISBN: 978-83-8125-466-3