„Jest czas, by odpędzać przeszłość i zamykać pamięć na ciężką kłódkę. I jest czas, by przyzywać ją i przepuszczać przez siebie na nowo, karmiąc się zimną nienawiścią.”
Ilja poprzysiągł sobie, że dokona zemsty na tych, przez których zginęli jego bliscy – ukochana żona oraz synek. Że nie spocznie dopóty, dopóki nie zabije każdego mutanta, jaki stanie mu na drodze oraz nie dopadnie człowieka, przez którego śmierć poniosło wielu niewinnych ludzi. Pragnienie zemsty stało się sensem jego życia, pomagało mu przetrwać i podtrzymywało w trudnych chwilach.
„Wcześniej Ilja, tak jak i wszyscy, czuł nienawiść do panujących na powierzchni mutantów i się ich bał. Teraz strach ustąpił. Teraz została tylko nienawiść. Teraz niech one boją się jego.”
Każdego dnia, mimo usilnych próśb Oleńki i Sieriożki (żona i syn) dochodzących do niego z ciemności metra, by został z nimi, nie ryzykował, wychodził na powierzchnię, by tam polować i zabijać. Aż nastał dzień inny niż wszystkie. Ulice zniszczonego Rostowa były opustoszałe. Na niebie nie dojrzał żadnego czarnego pilota. Nic, zupełna pustka. Tylko wiatr hulający pomiędzy ruinami budynków… Panoszące się dotąd na powierzchni stwory najwyraźniej uciekły. Tylko przed czym?
„- Tylko że one przecież nie tegho… nie idą. One uciekają. Wieją, aż się za nimi kurzy. (…)
– I ważniejsze jest nie to, skąd uciekają, ale dlaczego. Albo nie, jeszcze inaczej… (…) – Przed czym uciekają mutanty, oto co jest teraz ważne. (…) – Walą ze wschodu, falami, przez całe miasto. (…)
– Myślisz, że obce stwory przed czymś się ratują?
– Aha. Same się ratują, a przy okazji wypierają nasze rodzime, rostowskie pokraki.”
Ze wschodu nad Rostow nadciąga śmiertelne niebezpieczeństwo, które postawi pod znakiem zapytania przyszłość ludzkiego gatunku. Czy ocalałym po nuklearnej wojnie ludziom uda się przeżyć raz jeszcze? Czy przetrwają zderzenie z czystym koszmarem? Czy też będzie to ich ostateczny koniec?
„Cóż, zwykła sprawa: kiedy nad metrem zawisa poważne zagrożenie, każdy dba o siebie. Każda ze stacji stara się odgrodzić swój mały świat i przetrwać samodzielnie. O pomocy sąsiadom w takich wypadkach nie ma nawet mowy – byle tylko ocalić własny kawałek metra.”
Rusłan Mielnikow, autor blisko trzydziestu powieści, z których dwie ukazały się w ramach cyklu Uniwersum Metro 2033, doskonale zobrazował zachowanie ludzi w obliczu grożącego im śmiertelnego niebezpieczeństwa, a także to, jak wyglądało ich życie w podziemiach metra. Panujący wśród nich egoizm i obojętność względem drugiego człowieka. Dbanie jedynie o własny tyłek – choćby kosztem życia kogoś innego. Przymykanie oczu na ludzką krzywdę i panującą niesprawiedliwość. Autor wyraźnie to potępia i piętnuje takie zachowanie, a czyni to za pomocą jednego ze swoich bohaterów, dość ekscentrycznego i uważanego przez wszystkich za niegroźnego szaleńca, Gapcia Cudacznego:
„(…) nie wolno tak żyć, jak wy żyjecie! (…) W nienawiści, w odosobnieniu i w grzechu. Przez swoje bezbożne życie, głupie człowieczki, ściągnęliście już na siebie karę, ale nawet teraz nie chcecie wysłuchać ostrzeżenia i żyjecie tak jak wcześniej. (…) Ludziom nie wolno gryźć się między sobą niczym dzikie bestie (…) Nie wolno otwierać przybytków rozpusty, chodzić do nich i grzęznąć w grzechu. Nie wolno siedzieć w norach w odosobnieniu. Nie wolno odgradzać się od podobnych sobie kratami i zasłonami. Nie wolno myśleć tylko o sobie i pilnować tylko własnej stacji. (…) Nie wolno odmawiać pomocy bliźniemu…”
Teraz przyszedł czas ostatecznej próby. Czy ludzkość, po tylu błędach jakie na przestrzeni wieków poczyniła, w końcu wyciągnie odpowiednie wnioski? Czy nareszcie się zjednoczy i stanie do wspólnej walki? Czy też jednak wygra głęboko zakorzeniony egoizm, wyłączna miłość do samego siebie?
Ciekawym elementem „Mrówańczy” jest odniesienie do Starego Testamentu, a dokładniej do plag egipskich, czyli dziesięciu klęsk wymierzonych przez Boga faraonowi Egiptu. Nawiązuje do nich wspomniany prędzej Gapcio Cudaczny starający się przekonać mieszkańców metra do swoich racji, widzący w wydarzeniach ostatnich lat analogię do tego, co działo się przed wiekami:
„Tak już kiedyś było. Było napisane – zatrajkotał szybko Gapcio – I to, co było zapisane, powtarza się. Woda zamienia się w krew. Żaby wychodzą z rzek i wypełniają siedziby ludzkie. Komary oblepiają ludzi. Żądlą ich psie muchy. Bydło pada od zarazy. Ciała ludzkie pokrywają się wrzodami i ropieją. Grzmią pioruny, szaleje burza i ognisty grad spada na ziemię. Nadciąga szarańcza. Ciemności kryją ludzki świat. Giną pierworodni… (…) Plagi już się zaczęły, wujaszku. Zaczęły się dawno i do tej pory trwają. Gapcio widzi, Gapcio słyszy, Gapcio wie, Gapcio rozumie.”
Nie zabrakło również swoistej metamorfozy głównego bohatera, z którą miałam już do czynienia przy okazji lektury innych powieści z cyklu Uniwersum Metro 2033. Prowadzący początkowo pustelnicze życie, z dala od ludzkich siedzib i ich problemów, niepotrzebujący towarzystwa drugiego człowieka, Ilja stopniowo przechodzi wewnętrzną przemianę. Kolejno następujące po sobie wydarzenia, których jest świadkiem bądź uczestnikiem, zmieniają jego obecny punkt widzenia oraz postawione sobie prędzej cele, przewartościowują całe jego dotychczasowe życie oraz sposób myślenia. I nie ma dla niego odwrotu. Już nigdy nie będzie tym samym człowiekiem, którego poznajemy na początku opowieści.
„Kiedyś sens życia sprowadzał się dla niego do Oleńki i Sieriożki. Ale oni zginęli. Wtedy sensem życia jego egzystencji stało się życie pustelnicze i zemsta na mutantach. Okazało się jednak, że człowiek nie przeżyje w tym świecie samotnie i nie wybije wszystkich mutantów. Potem chęć życia umacniała w nim nadzieja na wejście do…”
Wykreowany przez Mielnikowa świat po nuklearnej wojnie jest niezwykle sugestywny i przerażający. Pełny istot rodem z piekła. Autor nie szczędzi szczegółów, by przekazać czytelnikowi swoją wizję. Dzięki temu może on poczuć się niczym jeden z ocalałych mieszkańców Rostowa ponownie walczący o przetrwanie w świecie, w którym dotąd ludzie byli panami, a teraz spadli na sam dół łańcucha pokarmowego.
„Długie języki stworów wystrzeliwały z ciemności, zbijały miotających się ludzi z nóg, owijały ich jak lepkie pejcze i porywały jednego za drugim. (…) odciągały wrzeszczące ofiary z dala od ognisk i z pożądliwym burczeniem pożerały zdobycz w ciemności. (…) Gęsta czarna krew obficie obryzgiwała ściany i posadzkę (…) Ciało chłopca poturlało się w dół po schodach jak bezwolna kukła. Nienaturalnie wygięta jasna główka dyndająca na złamanym karku jak na sznurku uderzała o stopnie.”
„Mrówańcza” Rusłana Mielnikowa to powieść, po którą powinni sięgnąć wszyscy miłośnicy fantastyki, zwłaszcza tej postapokaliptycznej. Jest mocna, sugestywna i przerażająca. Sam Dmitry Glukhovsky uznał ją za jedną z najlepszych w całym Uniwersum Metro 2033 mówiąc, iż jest ona: Niepodobna do innych, pasjonująca, a do tego mroczna i liryczna. Obok takiej rekomendacji trudno przejść obojętnie. Sięgnijcie po książkę i wkroczcie do ciemnego, dusznego, rostowskiego metra. Poczujcie na własnej skórze strach towarzyszący bohaterom powieści. Postarajcie się przeżyć…
Moja ocena: 5/6
Tytuł oryginalny: Муранча
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2014
Cykl: Uniwersum Metro 2033
Oprawa: miękka
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-63944-62-9
Wyzwanie: „Czytam Fantastykę II” ; „Dystopia 2014”
Moja recenzja wygrała w konkursie i opublikowana została na stronie „Metro 2033”