„Tyczka w Krainie Szczęścia” – Martin Widmark

„Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia” – Fiodor Dostojewski

Pewnego wieczoru mały Daniel tuż przed snem ma okazję wysłuchać niesamowitej opowieści, której główną bohaterką jest mała dziewczynka o imieniu Julia. Była ona naprawdę szczęśliwym dzieckiem, otoczonym miłością rodziców oraz mającym przy sobie ukochanego starszego brata Tomka będącego jej najlepszym przyjacielem. Pewnego dnia jednak chłopiec przepada bez śladu i mimo wielomiesięcznych poszukiwań nie udaje się go odnaleźć. Julia tymczasem jest coraz bardziej samotna i nieszczęśliwa. Nic nie jest w stanie jej pocieszyć, nawet czerwone sanki, które nieoczekiwanie pewnego dnia otrzymuje od swoich rodziców. Nie chcąc jednak robić im zawodu, postanawia trochę na nich pozjeżdżać. Nie spodziewa się jednak, że już za chwilę w jej życiu wydarzy się coś niesamowitego…

Trafi bowiem do tajemniczego i niezwykłego świata zamieszkałego przez najróżniejsze owady, które nie dość, że będą od niej większe, to na dodatek będą potrafiły mówić. Do Krainy Szczęścia, w której – wg pana Jacobiego (chrząszcza we fraku i muszce) – wszyscy są szczęśliwi i cieszą się od rana do wieczora.

Tylko czy aby na pewno tak jest? Czy faktycznie można być stale szczęśliwym? A może kryje się za tym coś więcej? I jaką tajemnicę skrywa wodospad, na wspomnienie którego pan Jacobi nabiera wody w usta?

„Tyczka w Krainie Szczęścia” jest efektem szwedzko-polskiej współpracy między Martinem Widmarkiem, gigantem współczesnej literatury dziecięcej (seria „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” czy „Nelly Rapp upiorna agentka”), a Emilią Dziubak, niezwykle utalentowaną ilustratorką („Rok w lesie”, „A ja nie chcę być księżniczką”, „Wielka księga. Czytam sobie”). Wspólnymi siłami stworzyli pozycję przywodzącą na myśl inne, dobrze znane czytelnikom dzieła, jak chociażby „Alicja w Krainie Czarów” Lewisa Carolla, której bohaterka pewnego dnia, zupełnie jak nasza Tyczka, trafia do świata, który mimo swej niesamowitości skrywa w sobie pewien mrok, zaś na jego mieszkańców czyhają różnego rodzaju niebezpieczeństwa.

Nie inaczej jest w „Tyczce w Krainie Szczęścia”. Wydaje się, że tu naprawdę wszyscy są szczęśliwi, jednak Julia szybko zaczyna rozumieć, że mieszkańcy tego świata mają swoje tajemnice (wodospad). Z kolei przekręcanie słów w wykonaniu chrząszcza, który serwuje dziewczynce sok z pruskawek i bijgód oraz proponuje jej zupę z trupa, choć wydaje się zabawne, tak naprawdę wprowadza do opowieści pewien dający się wyczuć niepokój oraz dwuznaczność, a tym samym atmosferę grozy, którą pogłębiają doskonale pasujące do całości ilustracje w wykonaniu Emilii Dziubak. Bo choć bez dwóch zdań są one piękne i pod wieloma względami po prostu zachwycające, to jednak po dokładnym przyjrzeniu się im widać wyraźnie emocje towarzyszące mieszkańcom tej niezwykłej krainy oraz głównej bohaterce – strach, samotność, determinację. Nie tyle słowa, co właśnie obrazy przekazują w tej historii najwięcej, sprawiają, że tak mocno oddziałuje ona na wyobraźnię i emocje czytelnika.

Książka ta, choć sięgnąć po nią mogą z pomocą rodziców już około czteroletnie dzieci, może być ciekawym sposobem na rozpoczęcie dialogu z nieco starszymi pociechami na temat trudniejszych kwestii poruszanych w tej książce – jak chociażby czym tak naprawdę jest szczęście i czy może ono istnieć bez swojego mroczniejszego odpowiednika, cierpienia. Polecam ją waszej uwadze, bo jest to doprawdy mądra, pełna emocji i piękna pozycja, która po prostu powinna znaleźć się na półce waszego dziecka.

Moja ocena: 5/6

Tytuł oryginalny: Lilla Sticka i landet Lycka
Tłumaczenie: Marta Dybula
Wydawnictwo: Mamania
Rok wydania: 2017
Oprawa: twarda
Ilustracje: Emilia Dziubak
Liczba stron: 36
ISBN: 978-83-65087-89-8

Zobaczcie, co autor ma do powiedzenia na temat swojej książki:


12Shares