Alinie i Malowi udało się uciec. Zatrzymali się w jednym z miasteczek za Morzem Prawdziwym, w którym próbują normalnie żyć ciesząc się swoją bliskością. Tymczasem Darkling podąża ich tropem. Uczyni wszystko, co konieczne, by odnaleźć swoją Przyzywaczkę Słońca. W końcu mu się to udaje, a wówczas Alina przekonuje się, że jest on jeszcze potężniejszy niż do tej pory. Zyskał Dar, mroczną i przerażającą moc, która może w znacznym stopniu przybliżyć go do realizacji jego planów związanych ze zdobyciem Ravki. Jednakże korzystanie z niej ma swoją cenę…
Niespodziewanie Alina znajduje sprzymierzeńca w pewnym zuchwałym i niezwykle ambitnym korsarzu, który pomaga jej powrócić do Ravki. By mieć jakiekolwiek szanse w nadchodzącym i nieuniknionym starciu z Darklingiem, Alina zmuszona będzie postawić na szali dosłownie wszystko – własne życie, moc, a nawet miłość do Mala…
„Szturm i Grom”, będący drugim tomem trylogii fantasy pt Grisza autorstwa Leigh Bardugo, jest jeszcze lepszy niż poprzednia część – „Cień i Kość”. Jest on zdecydowanie bardziej dynamiczny, wciągający, fascynujący, ekscytujący oraz tajemniczy. Przede wszystkim jednak jest o wiele mroczniejszy.
„Ciemność nie umiera”
Dzięki pierwszoosobowej narracji głównej bohaterki wyraźnie czuć grozę związaną z widmem ataku Darklinga na kraj, z tym, z jak wielką rzezią może się on zakończyć. Pogłębia ją dodatkowo to, że Alina widuje Czarnego Heretyka w najmniej spodziewanych momentach, podczas gdy dla innych osób pozostaje on niewidoczny. Wizje te są niezwykle rzeczywiste. Nic więc dziwnego, że dziewczyna zaczyna zastanawiać się, czy czasem nie traci rozumu. A może jest inne wyjaśnienie? Może to jakaś próba manipulacji ze strony Darklinga?
Bardzo dobra kreacja głównej bohaterki. Wyraźnie widać jej wewnętrzne rozdarcie i walkę o to, co powinna wybrać, jaką ścieżką podążyć. Decyzja jednak jest niesłychanie trudna. Z jednej strony jest Ravka. Tysiące ludzi widzi w niej szansę na wyzwolenie kraju, a spora ich część uważa ją wręcz za świętą oddając należną jej cześć. Z drugiej jest Mal. To z nim dorastała. To on od zawsze był jej najlepszym przyjacielem. To jego w końcu pokochała pragnąc spędzić z nim życie. Ale jest jeszcze Darkling oraz jej własna moc. Po tym, jak nałożono na jej szyję z jego rozkazu obrożę z rogów jelenia Morozova będących najsilniejszym z istniejących wzmacniaczy, Alina zaczęła chcieć czegoś więcej – większej mocy, potęgi, władzy. Co prawda stara się walczyć z tym pragnieniem, lecz coraz bardziej zaczyna też rozumieć słowa Darklinga:
„Podobne wzywa podobne”
oraz to, że nie ma więcej nikogo takiego, jak oni dwoje. Po której więc stronie powinna się opowiedzieć? Kraj, miłość czy moc?
Leigh Bardugo ma naprawdę lekkie pióro. Kolejny już raz nie przeczytałam jej powieści, ale ją wręcz pożarłam. I to w iście ekspresowym tempie. Niestety podczas lektury kaleczyłam me oczy raz za razem wpadając na różnego rodzaju błędy w tekście wynikające ze słabo przeprowadzonej korekty. Hmm… A może w ogóle jej nie było? Patrząc na ilość „potknięć” człowiek naprawdę zaczyna się nad tym poważnie zastanawiać…
Nie bacząc jednakże na powyższe uchybienie „Szturm i Grom” to powieść, która spełniła wszelkie pokładane w niej przeze mnie nadzieje. Świetna historia. Cudowni, barwni, wielowymiarowi bohaterowie. Dynamiczna, pełna niespodziewanych zwrotów akcja. I zaskakujący finał. Czegóż chcieć więcej? Już nie mogę doczekać się, kiedy sięgnę po ostatni tom trylogii! Musze wiedzieć, jak to wszystko się zakończy! Jak to dobrze, że czeka już na mnie na półce…
Moja ocena: 6/6
Tytuł oryginalny: Siege and Storm
Tłumaczenie: Anna Pochłodka – Wątorek
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2014
Trylogia: Grisza, tom 2
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-61386-45-2