Recenzja: „Zbędni” – Wojciech Chmielarz

Wojciech Chmielarz może pochwalić się doprawdy pokaźnym dorobkiem literackim. Oddał w ręce czytelników nie tylko niemal 40 powieści, ale też został laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru (2015 – za powieść „Przejęcie”) i oraz Wielkiego Kalibru Czytelników (2019 – „Żmijowisko”). Jak to więc możliwe, że dotąd nie sięgnęłam po żadną z jego książek, mimo iż pisze głównie kryminały oraz thrillery, czyli to, co lubię najbardziej? Czas najwyższy było nadrobić tę haniebną zaległość, dlatego też sięgnęłam po „Zbędnych”, jego najnowszą powieść, która na początku czerwca, nakładem wydawnictwa Marginesy, trafiła do księgarń.

Historia opowiedziana na kartach powieści początkowo zdaje się być opowieścią o kilku zupełnie różnych bohaterach, których kompletnie nic ze sobą nie łączy…

Stróżujący pole namiotowe Jasiek, pewnej nocy, będąc pod wpływem alkoholu, śmiertelnie potrąca kobietę, którą następnie – ze strachu – postanawia zakopać w lesie. Małżeństwo oraz ich dorosły syn za wszelką cenę starają się ukryć przed światem niebezpieczny sekret, który mógłby ostatecznie zniszczyć ich rodzinę. W należącym do nich hotelu od dłuższego już czasu zamieszkuje pewna kobieta, która zdaje się w ogóle nie wychodzić ze swojego pokoju – a przynajmniej nikt z pracowników nie rejestruje tego faktu. Aspirantka Szulej stara się odnaleźć zaginione dziecko i oddać je zrozpaczonej matce, mimo iż sama niedawno doznała bolesnej straty. Jest jeszcze tajemniczy Belg mieszkający w kamperze na polu namiotowym, z którego – mimo iż dawno już zakończył się sezon wakacyjny – nie wiedzieć czemu nadal nie wyjeżdża.

Pięć jakże różnych wątków oraz wielowymiarowi, wyraziści, wzbudzający paletę emocji bohaterowie pochodzący z różnych środowisk, mający całkowicie odmienne historie oraz motywacje do działania, spleceni w jednej, jakże spójnej opowieści, którą od pierwszej do ostatniej strony czyta się z żywym, niekłamanym zainteresowaniem, nie mogąc doczekać się rozwiązania tej całej morderczej intrygi, w którą – jak się z czasem okazuje – zostają, w ten czy inny sposób, uwikłani dosłownie wszyscy bohaterowie.

„(…) nie był dla niego człowiekiem ani nawet zwierzęciem, tylko czymś absolutnie zbędnym, co nigdy nie powinno znaleźć swojego miejsca na świecie. (…) Jakby był śmieciem, którego jak najszybciej trzeba się pozbyć.”

Mimo iż mamy do czynienia z kryminałem i to świetnie skrojonym oraz poprowadzonym, co w tym momencie trzeba podkreślić, to cała ta historia jest niezwykle bolesna i dramatyczna. Traktuje bowiem o dojmującej samotności, dotkliwej stracie, niedającym się w żaden sposób uciszyć wyrzutach sumienia, wykorzystywaniu i upokarzaniu jednego człowieka przez drugiego (i to często ze strony tych, którzy są nam najbliżsi), niezrozumieniu oraz odrzuceniu. Zresztą już sam tytuł książki niesie w sobie mocny przekaz, a treść książki ją potwierdza opowiadając o ludziach zapomnianych, niechcianych, wykluczonych, niezauważanych, nie traktowanych na serio oraz niemających większego znaczenia dla reszty społeczeństwa. Właśnie tacy dokładnie są, w mniejszym bądź większym stopniu, bohaterowie tej powieści, a ich historie to mikro dramaty szczelnie splecione razem, tworzące obraz wywołujący wiele emocji.

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Wojciecha Chmielarza. W mej głowie rodzi się teraz pytanie: czy pozostałe jego powieści są równie dobre jak „Zbędni”?


Doceniasz mój wkład w promowanie czytelnictwa?  Możesz mnie wspierać ?


 

Tytuł: Zbędni
Autor: Wojciech Chmielarz
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 5 czerwiec 2024
Oprawa: miękka
Liczba stron: 424
ISBN: 978-83-68121-22-3
Gatunek: thriller, dramat

 

 

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim (barter).
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść recenzji.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Marginesy.

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares