Recenzja: „Topieliska” – Ewa Przydryga

„Mglisty poranek, szalejąca za oknem zamieć śnieżna i jedna prośba, która zmieni wszystko…”

Pewnego dnia Kuba, na prośbę swojej żony Poli, zabiera ich synka Jasia do lekarza. Nie docierają jednak na umówioną wizytę. Gdy kobieta postanawia sprawdzić, co się stało, odkrywa, że doszło do wypadku. Samochód Kuby wypadł z drogi i runął do rzeki. Jego ciało wyłowiono kilka dni później. Dziecka… nie odnaleziono.

„Wydaje mi się – to od niedawna słowo klucz. Ostatnio z trudem poruszam się po tej onirycznej przestrzeni, którą mam dookoła siebie, śnię sen, a raczej koszmar, z którego nie mogę się wybudzić.”

Pogrążona w żałobie kobieta, nie dopuszczając do siebie myśli, że jej ukochany synek również zginął, stopniowo odkrywa, że tak naprawdę chyba nigdy nie znała swojego męża. Na jaw zaczynają bowiem wypływać skrzętnie skrywane przez niego tajemnice, które układają się w obraz zupełnie obcego człowieka, dalece innego od tego, za jakiego go do tej pory miała. Czy to możliwe, że to właśnie one doprowadziły do śmierci jej męża? A może to wcale nie był wypadek? I co stało się z Jasiem?

„Tam, gdzie istnieje lęk, tam pojawia się też zadanie.”

Po „Topieliska” Ewy Przydrygi, dostępne w ofercie Legimi, zdecydowałam się sięgnąć dlatego, że natknęłam się na wiele pozytywnych opinii na temat tej książki. Nazwisko autorki bowiem, mimo iż ma ona na swoim koncie cztery wcześniej wydane wcześniej powieści („Motyle i ćmy”, „Zatrutka”, „Bliżej niż myślisz”, „Miała umrzeć”), kompletnie nic mi nie mówiło. Było to więc dla mnie pierwsze spotkanie z jej twórczością.

Muszę przyznać, że najnowsze dzieło autorki pozytywnie mnie zaskoczyło. Już od pierwszych stron sporo się dzieje, tak że czytelnik z rozpędu wpada w wir wydarzeń, który z każdą kolejną stroną, zamiast choć momentami wyhamowywać i dać odpocząć, coraz mocniej się rozkręca, sprawiając, że naprawdę trudno jest się oderwać od tej książki.

Historię śledzimy w pierwszoosobowej narracji Poli – bohaterki wyrazistej, wielowymiarowej, z krwi i kości, która od zawsze bierze sprawy w swoje ręce i nigdy nie czeka, a już zwłaszcza w sytuacji kryzysowej, na ruch osób trzecich. Emocje towarzyszące jej na każdym z etapów prowadzonego przez nią osobistego śledztwa przedstawione zostały przez autorkę w sposób wiarygodny. Czytelnik towarzyszy jej w drodze do poznania prawdy, na każdym kroku kibicując jej staraniom.

Stopniowo odkrywane tajemnice oraz fakty, nie tylko z życia Kuby, ale również Poli, sprawiają, że czytelnik z jednej strony coraz bardziej przybliża się do rozwikłania zagadki, z drugiej zaś jeszcze mocniej gubi się w domysłach. Rzeczywistość miesza się tu bowiem z retrospekcjami, halucynacjami i snami, aby ostatecznie doprowadzić nas do zrozumienia tego, co i dlaczego tak naprawdę zaszło. I chociaż pewnych rzeczy (za dużo naczytałam się książek z tego gatunku) zdołałam się wcześniej domyślić, to mimo wszystko samo wyjaśnienie zagadki i zakończenie całej historii okazało się nader przewrotne. Jestem pewna, że dla wielu czytelników będą one prawdziwym zaskoczeniem.

Z okładki książki „krzyczą” hasła promocyjne w postaci poleceń znanych i lubianych przez czytelników autorów – Katarzyny Puzyńskiej („Trzyma w napięciu od pierwszej strony!”), Maxa Czornyja („Ta książka wessie i odbierze dech!”) oraz Marcela Mossa („Mroczna, zagadkowa i nieodkładalna. Czekam na więcej!”). I chociaż w większości przypadków takie hasła stanowią jedynie haczyk reklamowy mający za zadanie jedynie przyciągnąć uwagę czytelników i skłonić ich do kupna książki, tak w tym wypadku w najmniejszym nawet stopniu nie kłamią. Dlatego też i ja dołączę się do tych „krzyków” mówiąc: Bierzcie w ciemno, a nie pożałujecie!


Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 13.0 x 20.5 cm
Liczba stron: 320
Cena katalogowa: 39,90
ISBN: 978-83-287-1689-6

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
Książka dostępna jest w szerokiej ofercie Legimi 

a jeśli koniecznie chcesz mieć ją na półce, zawsze możesz ją kupić


 

1Shares