Trzeci raz odwiedziłam nie duże, za to bardzo urokliwe Malownicze, położone gdzieś pod Sudetami, w pobliżu Kudowy-Zdrój. Cóż to była za wizyta!
A wszystko zaczyna się od starego pierścionka z kiśćmi bzu, rodzinnej pamiątki pani Leontyny, który nagle, niczym za sprawą magii, zaczął gubić się w najmniej spodziewanych momentach oraz od tajemniczego starszego mężczyzny, który pewnego dnia zawitał do Malowniczego i zaczął podglądać właścicielkę miejscowego Kuferka – niezwykłego zakątka, w którego zaciszu znalazły dom kapryśne przedmioty obdarzone duszą.
Ową właścicielką jest oczywiście Leontyna, która pod wpływem ostatnich wydarzeń oraz coraz mocniej odczuwanej samotności zaczyna snuć opowieść o burzliwych losach swojej rodziny oraz niej samej. Powierniczką tych wyznań jest nie kto inny jak Madeleine – główna bohaterka poprzednich dwóch tomów serii o Malowniczem.
„Nigdy nikomu nie opowiadała rodzinnych historii. (…) Nie mówiła, nie wspominała, nie myślała. (…) Wiedziała, że ta dzisiejsza opowieść uruchomiła w niej skrzętnie ukryte pokłady wspomnień. Co więcej, czuła nieprzepartą chęć mówienia. Jakby te wszystkie lata odsunięte przez życie teraźniejszością teraz domagały się o swoje prawa.”
Za sprawą wspomnień starszej pani przenosimy się do czasów jej dzieciństwa oraz wczesnej młodości. Zakochałam się w leśniczówce, w której mieszkali jej dziadkowie, zwani przez nią Kotem i Aniołem. To niezwykłe miejsce wypełnione nie tylko miłością i wzajemną bliskością, ale też skrywające własne tajemnice – jak np tę związaną z nawiedzaną jadalnią… Do tego tak cudownie przepełnione zapachem bzów rosnących w pobliżu domu. Dzięki Leontynie, a właściwie ówczesnej Zośce (długa historia), mogłam przejść się ulicami międzywojennego Lwowa, poczuć jego specyficzny i jedyny w swoim rodzaju klimat, poznać panujące w tamtych czasach tradycje oraz odwiedzić ważne dla niej miejsca i dowiedzieć się co nieco o ich historii.
„Tego tutaj nijak nie można nazwać bezpiecznym światem. Tam było życie pełne marzeń, kolorów i snów. Tu z tego wszystkiego zostało tylko życie. A dziś w końcu na małą cudowną chwilę znów poczułam się Zosią… Nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie oznacza to, że nareszcie mogę o tym wszystkim tak po prostu myśleć, mówić, a nawet za tym tęsknić.”
Wraz z główną bohaterką przeżywamy nie tylko wiele szczęśliwych, często zabawnych chwil, ale też dramat okresu II wojny światowej – rozdzierający ból i cierpienie związane ze stratą i tęsknotą za bliskimi jej sercu osobami, grozę niemieckiej okupacji i walkę o odzyskanie niepodległości spod jarzma wroga. Muszę przyznać, że ta część historii poruszyła mnie najmocniej, wywarła tak silne wrażenie, że jeszcze długo po odłożeni książki na bok po skończonej lekturze myślałam o tym, co zmuszona była przeżyć główna bohaterka. Magdalena Kordel ma niebywały talent. Pisze w tak przekonujący sposób, że czytając ma się wrażenie, jakby samemu uczestniczyło się we wszystkich opisanych przez nią wydarzeniach i czuło to samo, co jej bohaterowie.
Nie jestem w stanie przekazać wam wszystkiego, co mam do powiedzenia na temat tej powieści bez wnikania w szczegóły i zdradzania treści. Dla mnie była do niesamowita literacka podróż, która na bardzo długo zapadnie w mej pamięci. Nie sposób bowiem zapomnieć historii Leontyny. Niesie ona ze sobą tak dużą dawkę emocji, wzruszeń, że odciska głębokie piętno nie tylko w pamięci, ale przede wszystkim w sercu. Czytając, chwilami się śmiałam z wybryków Zośki, by za moment, ukradkiem, po cichu, z kącików mych oczu ocierać cisnące się do nich łzy wzruszenia, a także złości, że coś takiego zmuszona była ona przeżyć. Pokochałam Leontynę całym sercem, dlatego z pełną świadomością rzecz mogę, że po tej historii stała się ona moją ulubioną mieszkanką Malowniczego.
„Tajemnica bzów” to niezapomniana, pełna magii opowieść o miłości, rodzinnych więzach, przeznaczeniu, tęsknocie, samotności, wojennych czasach i pachnącym bzem Lwowie. Ze wszystkich dotąd przeczytanych przeze mnie powieści Magdaleny Kordel ta jest zdecydowanie najlepsza.
„No i to jest znak, moja droga, że nic nie dzieje się bez przyczyny – zakończyła Leontyna – I że nawet jeśli czasem nie umiemy różnych rzeczy racjonalnie wytłumaczyć, nie należy ich lekceważyć. I że powinniśmy słuchać nie tylko rozumu, ale i intuicji. A w bardziej ekstremalnych przypadkach nawet pierścionków (…).”
Moja ocena: 6/6
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2015
Seria: Malownicze, tom 3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-240-3400-0
Warto przeczytać również: