Recenzja: „Potwór z Bagien. Zielone piekło” – Jeff Lemire

Choć chętnie i dość często sięgam po komiksy, to jednak daleko mi do wyjadacza w tym gatunku. Nie mogę też powiedzieć o sobie, abym była fanką jakiegoś konkretnego uniwersum czy też bohaterów. „Potwora z Bagien” jednak znam, choć jedynie z serialu z 2019 roku, będącego dziełem Gary’ego Daubermana oraz Marka Verheidena. Na ile był on wierny komiksowemu pierwowzorowi? Trudno mi powiedzieć… Niemniej kiedy pojawiła się okazja zapoznania z jedną z najnowszych propozycji komiksowych od wydawnictwa Egmont zatytułowaną „Potwór z Bagien. Zielone piekło”, nie zastanawiałam się zbyt długo, tylko postanowiłam zapoznać się z opowiedzianą w niej historią.

A ta zabiera czytelnika w niedaleką przyszłość, w której to ludzkość niemalże kompletnie wyginęła, zaś ci, którzy zdołali przeżyć, zamieszkują jedyny ocalały kawałek suchego lądu, który z każdym kolejno mijającym rokiem bierze w swe władanie otaczający go zewsząd ocean. Jakby już samo to nie było przerażające, zmuszeni są mierzyć się dodatkowo z atakami grupy brutalnych osiłków, którzy siłą odbierają im ich ciężko zdobyte bądź wyhodowane dobra.

Tymczasem Parlamenty Zieleni, Czerwieni oraz Zgnilizmy, bacznie obserwując dotychczasowe poczynania rodzaju ludzkiego, wspólnie dochodzą do wniosku, że dla dobra ich wszystkich należy raz na zawsze wybić ludzkość i rozpocząć wszystko od nowa. Łączą siły i powołują do życia straszliwego awatara, który ma dokonać dzieła zniszczenia. Jedynym, który byłby w stanie go powstrzymać, jest Potwór z Bagien, którym niegdyś stał się Alec Holland. Jest tylko jeden problem… on od dawna nie żyje…

Sto sześćdziesiąt stron grozy oraz makabry, w której krew, części ciała i inne obrzydliwości wypełniają większość stron – tak krótko podsumować można album będący wspólnym dziełem Jeffa Lemire, autora m.in. „Łasuch. Powrót” oraz zdobywcy wielu prestiżowych nagród za bestsellerowe komiksy takie jak „Czarny Młot”, „Opowieści z hrabstwa Essex”, „Green Arrow”, „Justice League United”, „Animal Man”, „Superboy”, a także Dauga Mahnke, Shawna Molla i Davida Marona odpowiedzialnych za niezwykle plastyczną, szczegółową i mroczną oprawę graficzną tego albumu.

Sama historia zaś nie daje ani chwili oddechu, gdyż dzieje się tu naprawdę bardzo dużo, lecz przez to też i nieco ona kuleje, bowiem skupia się głównie na pędzącej, momentami wręcz chaotycznej akcji, a pominięto w niej coś tak istotnego, jak sami bohaterowie, jakaś głębsza ich kreacja. Pojawiają się w niej jednak znane i lubiane postaci, takie jak John Constantine czy Maxine Baker aka Animal Woman, choć dla tych, którzy nie sięgają po komiksy zbyt często, odnalezienie się w tym, kto kim jest, jaką rolę odegrał w historii ludzkości i czemu mógł wystąpić akurat tutaj może być nieco problematyczne.

Prócz warstwy czysto rozrywkowej mamy tu też wyraźną refleksję dotyczącą tego, w jakim kierunku zmierza ludzkość i co czekać ją może, jeśli nie zmieni ona swego podejścia do świata, nadal ceniąc doraźną wygodę o wiele wyżej niż własną bezpieczną przyszłość.

„Potwór z Bagien. Zielone piekło” to komiks dobry, choć nie pozbawiony pewnych wad, o których wspominałam wcześniej. Niemniej wart jest uwagi. Decyzję odnośnie tego, czy zechcecie po niego sięgnąć, pozostawiam jednak wam.


Doceniasz mój wkład w promowanie czytelnictwa?  Możesz mnie wspierać ?


Tytuł: Potwór z Bagien. Zielone piekło
Scenariusz: Jeff Lemire
Tytuł oryginalny: Swamp Thing: Green Hell
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Klub Świata Komiksu
Seria/Cykl: Swamp Thing
Oprawa: twarda
Format: 21,6×27,6 cm
Rysunki: Daug Mahnke, Shawn Moll
Kolory: David Maron
Liczba stron: 160
ISBN: 978-83-281-6537-3
Gatunek: komiksy superbohaterskie

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim (barter).
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść recenzji.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Egmont.

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬
Egmont
oraz


1Shares