Recenzja: „Piastunka róż” – Katarzyna Michalak

Twórczość Katarzyny Michalak z całą pewnością nie jest mi obca. Możecie wierzyć, bądź nie, ale swego czasu zaczytywałam się w tego typu literaturze – sięgając między innymi po kolejne powieści, które wychodziły spod pióra autorki. Przed „Piastunką róż” przeczytałam w sumie siedemnaście jej książek, z czego ostatnią – „Nie oddam dzieci” – przed siedmioma laty. Cóż zatem skusiło mnie do tego, by ponownie sięgnąć po powieść Michalak? Uwielbiam róże. To jedne z moich najukochańszych kwiatów. Poza tym potrzebowałam przerwy od literatury cięższego kalibru. Przed laty książki autorki zaspokajały moje ówczesne czytelnicze potrzeby, więc stwierdziłam – czemu nie? I tym sposobem rozpoczęłam lekturę „Piastunki róż”.

Jest to opowieść o dwojgu poranionych przez życie ludziach – Florencji oraz Desmoncie, którzy przed kilku laty doświadczyli niebywałej traumy, która cieniem położyła się na ich dalszej egzystencji. Ona zamknęła się w czterech ścianach swojego pokoju, panicznie bojąc się obcych ludzi i zewnętrznego świata. On z kolei zaszył się w najlepsze w starym, oddalonym od cywilizacji pałacyku, nie widząc dla siebie szansy na jakąkolwiek pozytywną przyszłość.

Intryga oraz szantaż ze strony osób trzecich sprawiają, że ścieżki tych dwojga ponownie się przecinają. Tylko oni są w stanie sobie wzajemnie pomóc. Oni oraz wymagający ogromu pracy zaniedbany od dawna różany ogród. Czy jednak dadzą sobie szansę i spróbują na nowo poskładać rozbite w przeszłości na drobne kawałeczki życie?

Pamiętam z poprzednich powieści autorki, iż lubi ona opierać swoje historie na jakichś trudniejszych tematach. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszej książki, w której podwaliną pod snutą opowieść stał się PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. Michalak stara się w swej powieści ukazać, z jakimi m.in. trudnościami zmuszeni są borykać się na co dzień ludzie na niego cierpiący, a także z jak niejednokrotnie małym zrozumieniem spotykają się oni chociażby ze strony tych, którzy powinni być im najbliżsi – czyli członków rodziny. I choć temat z całą pewnością jest ważny i należy o nim głośno mówić, to jednakże rozwiązania samego problemu oraz przebieg ich realizacji zastosowane przez autorkę nie do końca mnie przekonały. Momentami wydają się być wręcz nielogiczne i całkowicie niemożliwe do przeprowadzenia. A przynajmniej nie w sposób zaproponowany na kartach powieści.

Michalak słynie również z tego, iż jej historie pełne są miłości. Zatem i tym razem – czego oczywiście łatwo można się było domyślić – mamy do czynienia z wątkiem romantycznym. Autorka stara się ukazać rozwijającą się relację pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów, w międzyczasie powracając do wydarzeń z przeszłości, abyśmy lepiej mogli poznać oraz zrozumieć uczucia targające Florencją oraz Desmondem. I wszystko byłoby ok, gdyby całość nie rozwijała się tak szybko, czasem w dziwnym kierunku,  momentami przypominając romans dwojga niedojrzałych nastolatków, by znów zakończyć się w sposób mało przekonywujący i całkowicie do mnie nie trafiający.

Być może wieloletnia przerwa od powieści Katarzyny Michalak sprawiła, że dojrzałam czytelniczo przez ten czas, ukierunkowując swe gusta w zupełnie innym kierunku oraz oczekując od powieści całkowicie czegoś innego, niż znalazłam na kartach jej najnowszej książki. Jak widać nie wystarczają mi już tego typu historie. No cóż… przynajmniej teraz mam już tego świadomość.


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


 

Tytuł: Piastunka róż
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak Jednym Słowem
Rok wydania: IX 2022
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-240-9313-7
Gatunek: obyczajowe/romans

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares