Recenzja: „Nevermore. Kruk” – Kelly Creagh

Pamiętam, jak przed laty na półki księgarń trafił pierwszy tom trylogii „Nevermore” autorstwa Kelly Creagh zatytułowany „Kruk” i jaki szum zrobił się wówczas wokół tej książki. Ba! Sama wtedy uznałam, że z chęcią sięgnęłabym po tę powieść, bo to przecież jak najbardziej moje klimaty. Dodałam ją sobie do mojej wiecznie wydłużającej się listy książek do przeczytania i… zapomniałam o niej 😉

Niedawno, gdy pojawiła się informacja, że wydawnictwo Jaguar planuje wznowić tę historię, stwierdziłam, że nie ma co odkładać dłużej tego, co zrobić powinnam była już dawno temu i że czas w końcu sięgnąć po tę książkę. Zwłaszcza, że wydawnictwo kusiło hasłami promocyjnymi, iż jest to pozycja idealna nie tylko dla fanów twórczości Edgara Allana Poe, ale też serialu „Wednesday”, który miałam okazję oglądać i który to naprawdę bardzo mi się spodobał.

„Nevermore. Kruk” opowiada o losach dwojga należących do kompletnie innych światów bohaterów, których pewnego dnia połączył los – co pociągnęło za sobą konsekwencje, których żadne z nich się nie spodziewało. Ona – Isobel, jest czirliderką oraz dziewczyną chłopaka grającego w zespole futbolowym. Oboje należą do tzw. ekipy – popularnej w szkole paczki nastolatków, do której nie jedna osoba chciałaby się dostać. On – Varen, jest gotem i szkolnym wyrzutkiem, od towarzystwa którego stronią praktycznie wszyscy dookoła. Pech chciał, że nauczyciel angielskiego postanowił połączyć ich ze sobą w parę, aby wspólnie zajęli się szkolnym projektem dotyczącym zmarłych autorów. Mimo wzajemnych niechęci oboje podejmują wyzwanie i postanawiają skupić się na życiu oraz twórczości Edgara Allana Poe.

Wkrótce wokół Isobel zaczyna dziać się coś dziwnego, wręcz niewytłumaczalnego. Słyszy i widzi rzeczy, których nikt poza nią zdaje się nie dostrzegać. Jakby tego było mało, krok po kroku, niczym domek z kart, walić zaczyna się również jej poukładane dotąd życie towarzyskie. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej zaciera się granica pomiędzy tym, co rzeczywiste a tym, co stanowi jedynie jawę… Czy Isobel uda się uwolnić z kleszczy lęku oraz koszmaru, który nieoczekiwanie stał się jej udziałem?

„Nevermore. Kruk” przesiąknięte jest duchem i nawiązaniami do twórczości Edgara Alana Poe – i to nie tylko ze względu na temat samego zadania do projektu, którego podjęli się główni bohaterowie, ale przede wszystkim z uwagi na związaną z nim wręcz obsesyjną fascynację autorki powieści, która zainspirowała ją do stworzenia całej trylogii. Jednakże dla tych czytelników, którzy dotąd z dziełami Poe’ego nie mieli żadnej styczności i swą wiedzę dotyczącą kreowanych przez niego światów i koszmarów opierać będą jedynie na tym, co znalazło się na kartach pierwszego tomu Nevermore, zrozumienie opowiedzianej tutaj historii okazać się może po prostu trudne, albo wręcz niemożliwe. Wiem, co mówię, gdyż sama sięgnąwszy po dwa zbiory jego opowieści przed kilkoma ładnymi laty (przez co niewiele już z nich pamiętam…) momentami odczuwałam chaos i zagubienie w tym, co właściwie czytam… Niemniej bez trudu wyłapałam nawiązania – jak chociażby tytuł jednego z rozdziałów: „Serce oskarżycielem”, będący jednocześnie tytułem jednego z opowiadań Poe’go, czy też obecność Śmierci Szkarłatnej z opowiadania „Maska Czerwonej Śmierci”.

Mimo niezaprzeczalnej klimatyczności całej historii, nie mogę niestety powiedzieć, aby mi się ona podobała… O ile bowiem zafascynowała mnie tajemniczość osnuta wokół postaci Varena, a także jego ogólny image oraz stosunek do otaczającego go świata, o tyle żeńska główna bohaterka oraz jej błahe problemy życia codziennego irytowały mnie na każdym kroku. Za nic nie mogłam zrozumieć chociażby problemu, jaki reszta „ekipy” Isobel miała z tym, że dziewczyna zaczęła zadawać się z Varenem (wszak zmusił ją do tego nauczyciel) i całej tej nagonki na chłopaka – które stały się główną osią całego szkolnego wątku. To było tak nielogiczne, wręcz idiotyczne, iż trudno było o tym czytać bez przewracania oczami i zgrzytania zębami.

Całość opowiedziana jest również bardzo nierówno. Ja rozumiem – powieść ta była literackim debiutem autorki i w związku z tym wiele można jej wybaczyć, a na inne rzeczy przymknąć oko. Niemniej ciężko przełknąć historię, która przez więcej niż połowę ciągnie się niczym flaki z olejem i zwyczajnie przynudza, aby pod koniec ruszyć z kopyta w takim tempie, że bez uważnego śledzenia wypadków trudno byłoby nadążyć za przebiegiem kolejnych wydarzeń.

Przyznam, że nie tego spodziewałam się po tej powieści. Nie – po tych wszystkich pozytywnych recenzjach, wysokich ocenach na portalach czytelniczych, a już zwłaszcza rekomendowaniu jej fanom w/w serialu „Wednesday”. Muszę zastanowić się, czy warto sięgnąć po jej kontynuację, bowiem szkoda byłoby mojego czasu, gdyby okazać się miało, iż podobna jest ona do części pierwszej…


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


 

Tytuł: Nevermore. Kruk
Autor: Kelly Creagh
Tytuł oryginalny: Nevermore
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2023
Trylogia: Nevermore, tom 1
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 480
ISBN: 978-83-8266-223-8
Gatunek: fantastyka

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim.
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść recenzji.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar

Pamiętaj: #czytajlegalnie !

2Shares