Recenzja: „Miasteczko Twin Falls” – Loreth Anne White

„Tajemnice bywają zbyt wielkie i zbyt ciężkie, żeby nosić je w sobie do końca.”

Kiedy przed dwudziestu czterema laty za kratki trafił Clayton Jay Pelley tuż po tym, gdy przyznał się do bestialskiego pobicia i zamordowania zaledwie czternastoletniej Leeny Rai, całe miasteczko Twin Falls odetchnęło z ulgą. Teraz jednak morderca przemówił, a to, co ma do powiedzenia nie tylko obudzi złe wspomnienia, ale będzie niczym kamień rzucony do od dawna nieruchomego jeziora, który wywoła falę konsekwencji, jakiej nikt nie mógł się spodziewać. A wszystko rozpocznie się od słów Pelley’a:

„(…) każdy z nas ma swoją ciemność. Ten cień. Nawet ty. Ale nie wykorzystałem Leeny Rai (…) I jej nie zabiłem.”

Czyżby przed wieloma laty popełniono błąd i do więzienia naprawdę trafił niewinny człowiek? A jeśli tak, to kto i dlaczego okrutnie pobił, a następnie zakończył życie młodziutkiej Leeny? Czy po tylu latach uda się w ogóle dotrzeć do prawdy?

„Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że coś się obudziło i że wstaje z miejsca, w którym leżało uśpione w czarnym gruncie pamięci i czasu.”

Czy tylko ja czytając tę powieść miałam nieodparte wrażenie, iż autorka inspirowała się nie tylko prawdziwą historią, ale również niezwykle popularnym swego czasu i klimatycznym serialem zatytułowanym „Twin Peaks”?  Bo pomyślmy: Twin Falls vs Twin Peaks, Leena Rai vs Laura Palmer, oba miasteczka w czasach popełnienia zbrodni opierały się na przemyśle drzewnym, obie ofiary były nastolatkami i znaleziono je nad wodą. Na tym podobieństwa pomiędzy obiema historiami jednak się kończą, bo o ile w przypadku „Twin Peaks” fabuła zmierza w dość zaskakującym, wręcz nadprzyrodzonym kierunku, o tyle w powieści Loreth Anne White za wszystkim stoi człowiek i jego prawdziwa, przerażająca natura.

„Koniec tajemnic.
Koniec murów.
Mamy tylko teraźniejszość. Chcę prawdy. Całej prawdy. Już się nie boję zaglądać zbyt głęboko. Jestem gotowa, bez względu na to, co odkryję.”

Historię opowiedzianą na kartach powieści śledzimy z punktu widzenia dwóch bohaterek – Trinity Scott prowadzącej kryminalny podcast „To zbrodnia”, w którym zabójstwo Leeny Rai i Clayton Jay Pelley grają główną rolę, a także Rachel Hart (niegdyś Walczak), która przed laty prowadziła śledztwo w sprawie morderstwa nastolatki. Całość zaś obserwujemy nie tylko podczas teraźniejszych wydarzeń, lecz również za sprawą retrospekcji związanych z wypadkami poprzedzającymi aresztowanie Pelley’a. Kolejno odkrywane fakty, niczym dawno zagubione fragmenty puzzli, powoli układają się w zaskakujący i przerażający obraz tego, co tak naprawdę wydarzyło się przez laty w tym niewielkim, na pozór sennym, górskim miasteczku, którego mieszkańcom wydawało się, iż każdy wie o każdym wszystko i że żadne z nich nie byłoby zdolne do popełnienia tak okrutnej zbrodni.

„(…) przymykanie oka na pozornie nieistotne sprawy z czasem doprowadza do nieludzkich zachowań.”

Jednak powieść Loreth Anne White to nie tylko świetnie skrojony thriller, który wciąga czytelnika już od pierwszych stron i który trzyma go w napięciu do samego końca, ale też historia poruszająca wiele niezwykle ważnych i trudnych tematów takich jak m.in. rasizm, słowne nękanie, alienacja we własnym świecie, brak wsparcia ze strony grupy czy niedająca się niczym wypełnić pustka po stracie bliskiej osoby. Zmusza do refleksji i na długo zapada w pamięci.

Przyznam, że przed sięgnięciem po „Miasteczko Twin Falls” nie miałam styczności z twórczością Loreth Anne White. Ba! Ja nawet nie wiedziałam o jej istnieniu! Teraz jednak, mając za sobą lekturę w/w książki, wiem jedno – koniecznie muszę nadrobić pozostałe dzieła autorki, bo wiem już, że naprawdę warto. Tak dobrego thrillera dawno już nie czytałam!


Podobało Ci się? Możesz mnie wspierać ?


 

Tytuł: Miasteczko Twin Falls
Autor: Loreth Anne White
Tytuł oryginalny: Beneath Devil’s Bridge
Tłumaczenie: Ewa Ratajczyk
Wydawnictwo: Mando / współpraca
Rok wydania: 2022
Oprawa: miękka
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-277-3100-5

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares