Recenzja: „Lady Fortescue wkracza na scenę” – M.C. Beaton

Która z nas choć raz nie zamarzyła o tym, jak wspaniale byłoby móc przenieść się do XIX-wiecznego Londynu, czasów arystokracji i cudownych bali, na których damy mogły zaprezentować swe nowe stroje, tańczyć do białego rana, bądź próbować upolować dla siebie męża, który zapewniłby im przyjemne i dostatnie życie? Zwłaszcza po przeczytaniu tylu romansów historycznych, w których wszystko to za każdym razem jest tak pięknie przedstawione… Z całą pewnością byłaby to iście fascynująca i niezapomniana przygoda, nieprawdaż?!

Ale czy zastanawiałyście się kiedykolwiek, jak wygląda życie takich dam, kiedy ich mężowie odejdą z tego świata przedwcześnie, bądź też ich rodzina popadnie w poważne długi, przez które ich status społeczny ulegnie zmianie? M.C. Beaton w swej książce, będącej początkiem powieściowej serii, skupiła się właśnie na przedstawieniu takiej rzeczywistości – ukazaniu losów bohaterów, którzy z różnych przyczyn utracili swą dotychczasową pozycję i zmuszeni zostali do wyszukiwania sposobów na to, aby móc przetrwać.

Wszystko zaczyna się od starszej damy, Lady Fortescue, która – choć jest bliską krewną księcia Rowcestera – wiedzie życie na granicy ubóstwa. Gdy pewnego dnia spotyka na swej drodze pułkownika Sandhursta, który – jak sama zauważa – zmaga się z podobną sytuacją, proponuje mu wspólne zamieszkanie, aby nie tylko podreperować budżet, ale też zyskać towarzysza, z którym będzie mogła spęczać czas podczas samotnych wieczorów. Niebawem dołączają do nich kolejne osoby, które znalazły się w potrzebie, a tymczasem lady Fortescue wpada na szalony pomysł – nie tylko otwarcia eleganckiego hotelu, w którym goście byliby obsługiwani przez upadłą arystokrację, ale też nadania mu kontrowersyjnej nazwy Ubodzy Krewni. Nie wszystkim jednak podoba się ten pomysł, a już zwłaszcza księciu Rowcester, który zamierza zrobić wszystko, co w jego mocy, aby jak najszybciej zamknąć to miejsce…

„Lady Fortescue wkracza na scenę”, to – jak wspomniałam wcześniej – pierwszy tom powieściowej serii zatytułowanej „Biedni Krewni” autorstwa M.C. Beaton, która – z tego, co zdążyłam się już zorientować – liczy sobie sześć części. Gatunkowo rzec można, iż jest to powieść obyczajowa, w której dość mocno zarysowany został wątek romantyczny, i której głównym odbiorcą są kobiety. Objętościowo niewielka, gdyż liczy sobie raptem nie całe 200 stron, a zatem jest to taka lekturka na jeden, góra dwa wieczory – zwłaszcza, że napisana jest lekkim piórem oraz większość treści stanowią tu jednak dialogi.

M.C. Beaton z jednej strony napisała historię pod kątem czystej rozrywki, z drugiej zaś brutalnie obnaża prawdę o realiach tamtych czasów – pełnych konwenansów, zasad postępowania; gdzie śmierć codziennie dopadała ludzi na ulicy w przebraniu epidemii od cholery po ospę – odzierając je tym samym z tego całego blichtru oraz wspaniałości, zwłaszcza w odniesieniu do sytuacji kobiet, które przeważnie traktowane były przedmiotowo, a ich jedyną życiową misją było zostanie żoną oraz spłodzenie mężowi potomstwa. Gdy do tego dochodzą opisy ówczesnej higieny [m.in. puzdereczka na wszy czy kąpiel dwa razy do roku], cała magia czasów arystokracji znika niczym pękająca na wietrze mydlana bańka.

I wśród tych realiów żyją bohaterowie jej powieści, którzy z różnych przyczyn utracili swe majątki, przez co – dosłownie z dnia na dzień – zostali wykluczeni ze środowiska i pogardzani przez tych, którzy niegdyś traktowali ich jako przyjaciół. Zmuszeni dbać o pozory, aby ukryć, jak w istocie źle im się powodzi i że każdy dzień jest dla nich walką o przetrwanie.

Autorka miała ciekawy pomysł na to, aby opowiedzieć swą historię z punktu widzenia tych, których życie dalekie jest od bajki. Mnie jednak ta opowieść nie kupiła. Ani bohaterowie, ani też ich losy nie wywołały we mnie większych emocji. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że w książce liczącej mniej niż dwieście stron nie ma zbytnio miejsca na poświęcenie większej uwagi na lepszą kreacją poszczególnych postaci, czy też bardziej rozbudowane opisy czy wątki. Ma ona być lekkim czytadłem i jako takie spełnia się wyśmienicie. Dla mnie to jednak za mało, dlatego też na tym tomie zakończy się moja przygoda z serią „Biedni Krewni”.


Doceniasz mój wkład w promowanie czytelnictwa?  Możesz mnie wspierać ?


Tytuł: Lady Fortescue wkracza na scenę
Autor: M.C. Beaton
Tytuł oryginalny: Lady Fortescue Steps Out
Tłumaczenie: Zuzanna Henel
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2024
Seria/Cykl: Biedni Krewni, tom 1
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-828-9491-2
Gatunek: romans historyczny

Opisywana książka jest egzemplarzem recenzenckim (barter).
Wydawnictwo nie miało wpływu na moją ocenę i treść recenzji.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Świat Książki

Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬


1Shares