Wiecie, że dotąd nie miałam okazji zwiedzenia Krakowa? Co prawda byłam raz w tym mieście, jednak było to przed kilkudziesięcioma laty i trwało tak krótko, że można powiedzieć, iż jedynie byłam w nim przejazdem. Teraz miałam możliwość zawitać do niego na powrót, lecz od innej, literackiej strony, dzięki najnowszej powieści Bartłomieja Kowalińskiego, autora, którego czytelnicy poznali dzięki serii kryminalnej z dziennikarzem śledczym Pawłem Wolskim w roli głównej, a który fabułę swej najnowszej książki postanowił osadzić właśnie w Krakowie, mieście, w którym nie tylko się urodził, ale z którym nadal jest mocno związany.
Jak to w kryminałach bywa, i nie inaczej jest w tym przypadku, cała historia rozpoczyna się od odnalezienia zwłok. I nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie sposób, w jaki ofiara została potraktowana przed śmiercią oraz fakt, że została przykuta do piwnicznej ściany starymi, nie spotykanymi na co dzień kajdanami.
Do śledztwa zostaje zaangażowany zespół komisarza Sebastiana Korczuli, a nad jego przebiegiem czuwać będzie przedstawicielka Prokuratury Okręgowej – Agnieszka Sadowska. Zarówno śledczy jak i pani prokurator szybko zdają sobie sprawę, że to nie będzie prosta sprawa, gdyż muszą mierzyć się z kimś, kto zdaje się być nieuchwytny niczym duch, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że wszystko zaczyna wskazywać na to, że ten ktoś nie poprzestanie na jednej ofierze…
Tyle słowem wstępu, a teraz przejdźmy płynnie do głównego pytania, które po spojrzeniu na okładkę książki i zapoznaniu się z krótkim opisem zamieszczonym na tylnej okładce książki, zadaje sobie większość czytelników: czy warto po nią w ogóle sięgnąć? Czy też może darować sobie lekturę i zamiast tego sięgnąć po inną pozycję z tego gatunku, w którym doprawdy jest w czym wybierać? Otóż… warto! To jest oczywiście moje subiektywne zdanie i w żaden sposób nie zmuszę was do poświęcenia czasu akurat temu tytułowi, niemniej sama (jakież to oklepane stwierdzenie) przyjemnie spędziłam przy nim czas.
Autor zaserwował nam tu zawiłe kryminalno-prokuratorskie śledztwo, w którym nie zabrakło mylnych tropów, zaskakujących zwrotów akcji oraz wyczuwalnego napięcia wynikającego z upływającego czasu i świadomości, że gdzieś tam, w mrocznych zakamarkach Krakowa, skrywa się ktoś, kogo za wszelką cenę trzeba powstrzymać, nim skrzywdzi kolejną osobę.
Do tego otrzymujemy duet charakternych i nie dających sobie w kaszę dmuchać bohaterów: Korczula vs Sadowska. On nienawidzi zmian oraz chaosu, włączany jest niemal do każdego skomplikowanego śledztwa za sprawą swej pedantycznej natury, dzięki której jest w stanie wyłapywać wszelkie nieścisłości oraz odstępstwa od normy; niecierpliwy i brutalny, kiedy wymaga tego od niego sytuacja. Ona to kobieta konsekwentna, inteligentna, wygadana, wyjątkowo odporna psychicznie, nie lubiąca owijania w bawełnę i oczekująca konkretnych działań oraz zaangażowania. W ich wzajemnych relacjach aż skrzy od różnorodnych emocji, bo choć każde z nich doskonale zna się na swojej robocie, to jednak nie zawsze mają zgodne podejście do drogi, którą powinni w danym momencie podążać, aby móc osiągnąć zamierzony efekt.
Tytułowe kajdany zaś to nie tylko sposób skrępowania ofiary, lecz mają one również wymiar metaforyczny. Cała ta historia jest bowiem opowieścią o tym, jak ogromny wpływ na nasze życie ma nasza przeszłość oraz to czego doświadczyliśmy – że niekiedy mogą stanowić one więżącą nas pułapkę, z której nie jesteśmy w stanie się wydostać. Warto się nad tym zastanowić…
Doceniasz mój wkład w promowanie czytelnictwa?
Tytuł: Kajdany
Autor: Bartłomiej Kowaliński
Wydawnictwo: INITIUM
Rok wydania: 24/10/24
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-68205-04-6
Gatunek: kryminał
Pamiętaj: #czytajlegalnie !
⏬ książkę kupisz np. tu ⏬