Recenzja: „Ja, potępiona” – Katarzyna Berenika Miszczuk

Tartar…

„Trafiali do niego najgroźniejsi oprawcy i szaleńcy, jacy kiedykolwiek stąpali po Ziemi. Pozbawieni sumienia, dobroci i poczucia winy. Nic, co zrobili za swego życia, nie napawało ich odrazą. Bezimienni mordercy, sławni ludobójcy. Wszyscy byli w Tartarze, skazani na pozbawioną zmysłów wieczność w swoim towarzystwie.”

…a teraz dołączyła do nich Wiktoria. To nic, że przez zupełny przypadek… Faktem pozostaje, iż jej los został przesądzony, a jej nieśmiertelna dusza – po przekroczeniu rzeki umarłych – już na zawsze pozostać miała potępiona i uwięziona w miejscu, do którego wstępu nie miały zarówno anioły jak i diabły; strzeżonym przez przerażające stwory; miejscu, z którego nie było powrotu…

Tyle że do tej pory bram Tartaru nie przekroczył ktoś taki jak panna Biankowska…

Była diablica i niedoszła anielica ani myśli godzić się na to, aby pozostać w tym miejscu, z dala od Beletha, z którym miała nadzieję w końcu być szczęśliwa. Jednak czy i tym razem uda jej się cało wyjść z opresji? Jej przeciwnikami w tym wypadku nie będą bowiem wysłannicy Piekła, czy też anioł ogarnięty manią wielkości, lecz ktoś znacznie od nich groźniejszy i potężniejszy. Już nie tylko na jej życie, ale wręcz nieśmiertelną duszę czyhać bowiem będzie księżna Elżbieta Batory, która zapragnie dla siebie posiadanych przez nią mocy…

Pisząc o poprzednim tomie – „Ja, anielica” – wspominałam, iż spośród wszystkich bohaterów moim zdecydowanym faworytem jest Beleth i że miałam nadzieję, iż trzecia część cyklu pozwoli zrehabilitować się w moich oczach głównej bohaterce oraz Piotrusiowi, którzy – co tu ukrywać – nieco mnie rozczarowali. Będąc po lekturze trzeciego tomu rzec mogę, iż Wiktorii nareszcie udało się zyskać w moich oczach. W tej części bowiem wyraźnie widać, że postać ta dojrzewa i dorośleje. Nie jest już tak naiwna i trzpiotowata, ani skacząca z kwiatka na kwiatek jak to miało miejsce uprzednio. Tym razem wie czego chce i twardo obstaje przy swoich decyzjach. Kiedy trzeba, potrafi też pokazać pazury i zawalczyć o swoje. I o to chodzi! Tak powinna wyglądać główna bohaterka! Być postacią, której się kibicuje i która potrafi wzbudzać sympatię oraz szacunek, a nie jedynie rozczarowywać i wzbudzać litość.

A pozostali bohaterowie? Beleth nadal pozostaje moim numerem jeden, zwłaszcza po tym, na co zdobywa się w tej części. Przyznać muszę, iż nie spodziewałabym się tego po diable. Zresztą nie tylko ja, bowiem swoją decyzją zaskakuje dosłownie wszystkich ze swojego otoczenia. Lucyfer i Gabriel, nasi wielcy władcy zaświatów, ani trochę nie wyszli z formy bawiąc do łez czytelnika swoją niepowtarzalną relacją. Trochę zabrakło mi w tej części Azazela i Kleopatry, którzy zepchnięci zostali na dalszy plan. Liczę jednak na to, iż kolejna część, na którą nota bene czytelnikom, którzy mieli okazję sięgnąć po tę serię w poprzednim jej wydaniu, przyszło czekać ładnych parę lat, nadrobi w tym temacie, a diablo przystojny Azazel pokaże, na co go naprawdę stać!

Z każdym kolejnym tomem serii autorka udowadnia mi, iż jej wyobraźnia nie zna granic. Wpierw zachwyciła mnie Piekłem, następnie Niebem, a teraz przyszła pora na Tartar. Kolejny świat, który dane jest zwiedzić czytelnikom. I to taki, który w pełni zasługuje na krążące o nim opowieści… Do tego dochodzą nowe, przemyślane i fantastycznie wykreowane postaci, które w nim spotykamy, a które odegrają swoje role w całej tej historii – na czele oczywiście ze wspomnianą we wstępie księżną Elżbietą Batory, główną antagonistką naszej byłej diablicy i niedoszłej anielicy.

Gdybym miała ocenić, która z dotąd wydanych części diabelsko-anielskiej serii autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk była najlepsza, to za taką uznałabym właśnie tom trzeci – „Ja, potępiona”. Dojrzała zarówno pod względem historii, jak i kreacji jej bohaterów. Pełna niespodzianek, akcji oraz jej zaskakujących zwrotów. Gdyby nie to, co znalazło się w epilogu, historia Wiktorii mogłaby się na tej części skończyć i byłoby to zakończenie, które usatysfakcjonowałoby wielu czytelników. Jednakże – niczym wisienkę na torcie – autorka pozostawiła na końcu swej opowieści mały cliffhanger, przez który czuję się potrzebę natychmiastowego sięgnięcia po kontynuację. Dobrze, że ta została już wydana, bo gdyby przyszło mi czekać kilka lat, by poznać ciąg dalszy…

Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2020
Seria/Cykl: Wiktoria Biankowska, tom 3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 432
ISBN: 978-83-280-8440-7

Dotąd w serii anielsko-diabelskiej:
„Ja, diablica”„Ja, anielica”„Ja, potępiona” ♥ „Ja, ocalona”

1Shares