Premiera: „All I want for Christmas. Świąteczna zamiana miejsc” – Beth Garrod

Pełna humoru i zimowego klimatu lektura, idealna dla miłośników Do wszystkich chłopców, których kochałam i Kissing Booth.

Mieszkająca w Stanach Zjednoczonych Elle jest gwiazdą mediów społecznościowych. A przynajmniej tak się wydaje… Zdeterminowana, by zwiększyć liczbę followersów, postanawia na czas świąt zamienić się miejscami z jedną ze swoich obserwatorek – Holly. Dziewczyna mieszka w małej angielskiej wiosce i uwielbia Boże Narodzenie. Nadchodząca Gwiazdka miała być najlepsza w jej życiu! Plany rozsypują się jednak jak domek z kart, gdy mama oznajmia, że chce sprzedać ich dom, a chłopak proponuje, by zrobili sobie przerwę. Czy z dala od swoich domów Elle i Holly znajdą to, czego naprawdę pragną?

Lektura w świątecznym klimacie – idealna na zimowe wieczory!

Premiera: 10 listopada 2021, wyd. YA!

Fragment

Dwa lata temu, kiedy zakładałam @EloElle, zrobi­łam to, żeby po prostu czymś się zająć. Tak naprawdę chciałam tylko dostawać darmowe rzeczy, zabawić się, ale moja najlepsza przyjaciółka Clara zamierza­ła zostać profesjonalną influencerką. Po raz pierwszy jednak przeprowadziliśmy się do miejsca, w którym znalazłam prawdziwą przyjaciółkę, więc z chęcią na to przystałam i obie założyłyśmy konta. I tak głównie zajmowałam się nagrywaniem filmików. Ale potem Clara wpadła na pomysł zabawnego nagrania z play­backiem. Stwierdziła, że zagranie w nim to nie jej kli­maty, więc poprosiła, żebym to ja spróbowała. I wte­dy wszystko się zmieniło. Zamieściłam nagranie na swoim koncie, a kiedy pojawiło się na stronie głównej, wzbudziło takie zainteresowanie, że moje konto no­minowano do nagrody jako odkrycie roku. Głosować mógł każdy i choć się tego zupełnie nie spodziewałam, zgarnęłam pierwsze miejsce, pokonując faworyta @ MioAmore. Z początku było ekstra. Współpracowa­łam z masą marek, poznałam mnóstwo niesamowi­tych ludzi, jak @Beckyzkiepskimfryzem, i zyskałam znacznie większą wiarę we własne pomysły. Kiedy jednak liczba obserwujących dobijała do dwudziestu pięciu tysięcy, pojawiły się trolle.

Przyznałam się do tego tylko Clarze i Nickowi. Clara stanęła na wysokości zadania – codziennie pomagała mi blokować i odpisywać na komentarze – ale Nick… Cóż, przestał być uchwytny. Jakby mu już nie zależa­ło. Mama i tata podejrzewali, że coś jest na rzeczy, ale dzielili czas między Nashton a Alpine Peaks, usiłując rozwijać firmę, więc nie mieli tak naprawdę pojęcia, o co chodzi, a ja nie chciałam ich stresować.

− Czyli się zgadzasz?

Dove wciąż nie spuszczała ze mnie wzroku, nie­świadoma, jakie wspomnienia we mnie obudziła. Sta­rałam się nigdy do nich nie wracać.

Z początku komentarze nie wykraczały poza zwy­kłe badziewie, ale potem zaczęły przychodzić wiado­mości prywatne, a potem weszło na osobiste tematy. O mnie. O moim bracie.

Rzeczy, o których nie mógł wiedzieć nikt obcy.

Rzeczy, o których wiedziała wyłącznie Clara.

Kiedy zobaczyłam powiadomienie na jej telefonie i wszystkiego się domyśliłam, byłam zdruzgotana. A co najgorsze, wciąż nie miałam pojęcia, czemu to zrobiła. Twierdziła, że to żart, że może wszystko wy­jaśnić, ale mnie to nie wyglądało na żart. Raczej na wściekłość, że to moje konto osiągnęło większy sukces i to w dodatku w wyniku jej pomysłu. Powiedziałam jej więc, że nie interesuje mnie, co ma do powiedzenia – nigdy więcej – i zamknęłam konto. Koniec przyjaź­ni, koniec @EloElle. Nie przyznałam się Nickowi, że ją nakryłam, sądził po prostu, że trolling dał mi się zanadto we znaki, i chyba wszyscy założyli, że nasze drogi z Clarą się rozeszły z powodu przeprowadzki.

Na do widzenia powiedziałam Clarze, że wrócę silniejsza niż do tej pory, chociaż sama w to nie wie­rzyłam. Ale teraz o tym marzyłam. Dlatego między innymi mówiłam, że zdobędę trzydzieści tysięcy ob­serwujących na nowym koncie – nie obserwowała mnie, ale wiedziałam, że będzie mieć na mnie oko. Podobnie jak ja na nią. Czajenie się działało w obie strony.

− Aha, wspomniałam, że przegrani muszą za­mknąć swoje konta? – Słowa Dove przywołały mnie do rzeczywistości. – Nie ma to jak dreszczyk emocji, prawda?!

Chwila. Co takiego?! To się nazywa zrzucić bombę.

A więc albo wygram i dostanę na Gwiazdkę to, cze­go pragnęłam… albo czeka mnie spektakularny ko­niec na oczach wszystkich. W tym Clary.

Czy naprawdę stać mnie było na takie ryzyko?

− Jasne. – Usłyszałam własny głos, zanim się zo­rientowałam, że podjęłam decyzję. – Wchodzę w to. – Co ja wyprawiałam?! – Ale ostrzegam, że zamierzam wygrać. – I czemu wkopywałam się coraz bardziej?! – Celuję w trzydzieści tysięcy obserwujących do Bożego Narodzenia.

Dove przygryzła wargę.

− Ciekawe… chyba podsunęłaś mi pewien pomysł.

Ale mama i tata mieli już dość wołania mnie i wy­brali ten właśnie moment, żeby po mnie przyjść. Dove włączyła tryb „oczarowywanie rodziców” i zaczęła wypytywać o Wielką Brytanię, a w mojej głowie aż huczało od tego, w co się właśnie wpakowałam.


 

0Shares