Kolejny raz spotykamy się przy herbatce 🙂 Tym razem przygotowałam dla Was po szklaneczce herbaty zwane „Płatek śniegu”.
W jej skład wchodzą następujące składniki:
herbaty białe: Shou Mei, Pai Mu Tan, Snow Bud
herbata zielona: China Bancha
płatki orzecha kokosowego
skórki pomarańczy
kwiatki rumianku
goździki
kawałki cynamonu
aromat naturalny
Poniżej możecie przyjrzeć się bliżej mieszance zanim zabierzemy się do jej zaparzania. Do zdjęć użyłam specjalnie rameczek ze śnieżynkami tak, aby tematycznie pasowało do nazwy herbaty 🙂
Nie będę Wam tu szczegółowo opisywała właściwości poszczególnych herbat, bo o tym możecie przeczytać na stronie Skworcu, gdzie za 5,75zł możecie nabyć mieszankę w opakowaniu 50 gramowym. Skworcu nie bawi się w piękne przystrojenia opakowań zawierających herbatę. Skupiają się raczej na jakości mieszanek, a nie przepłacaniu za to, w czym się one znajdują. Bądźcie jednak pewni, że zakupiona herbata będzie świeża, a nie zwietrzała, dzięki podwójnemu opakowaniu, w którym się ona znajduje – dwa woreczki, jeden w drugim.
Przystąpmy w końcu do zaparzania herbaty 🙂
Do szklaneczki należy wsypać zaledwie jedną łyżeczkę suszu. Całość zaparzamy od 2-3 minut. Należy jednak pamiętać, aby użyta w tym celu woda nie była wrząca. Jej temperatura nie powinna przekraczać 80 stopni. Żeby ją uzyskać wystarczy odczekać około 10 min od chwili zagotowania się wody. Jak widzicie na powyższym zdjęciu herbata zaczęła przybierać delikatny słomkowy odcień – typowy dla tego rodzaju herbat.
Przyznaję, że na herbatę „Płatek śniegu” zdecydowałam się głównie z powodu różnorodnych składników, które zostały użyte do przygotowania mieszanki. Najbardziej intrygowało mnie połączenie płatków orzecha kokosowego, skórki pomarańczy oraz cynamonu. Przed zaparzeniem susz wydzielał intensywny, ale przyjemny aromat. Przebijała przez niego woń goździków oraz pomarańczy. Miałam zatem nadzieję, że kokosa i cynamon wyczuję tuż po zaparzeniu. Ale się tak nie stało. Posmakowałam jeszcze gorący napar i niestety bez dosłodzenia mi nie smakował. Dwie płaskie łyżeczki załatwiły sprawę. W miarę jak piłam, a herbaty ubywało, doszłam do wniosku, że jest o wiele lepsza na zimno, niż na ciepło. Nadaje się zatem jako napój orzeźwiający w czasie cieplejszych dni. Do samego końca jednak nie czułam kokosów, co mnie troszkę zasmuciło, bo uwielbiam ten smak, a tu mi go zabrakło. Nie mniej jednak „Płatek śniegu” to całkiem przyjemna herbata. Miłośnikom herbat zielonych/białych z pewnością zasmakuje 🙂
Herbata „Płatek śniegu” towarzyszyła mi podczas lektury powieści Beth Revis „Milion słońc” będącej drugim tomem jest dystopijnej trylogii.
Za możliwość poznania smaku herbaty dziękuję