Dziś chciałabym Wam przedstawić kolejną ciekawą herbacianą propozycję. Jest nią herbata o nazwie na myśl przywodzącej zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Chodzi o „Blask Choinki”. Przywędrowała do mnie dzięki uprzejmości firmy Skworcu, za co serdecznie dziękuję panu Markowi 🙂
Czy wiedzieliście, że herbatę czarną otrzymuje się z herbaty zielonej? Przyznaję, że sama byłam zaskoczona tym faktem. Powstaje ona w wyniku fermentacji herbaty zielonej, a otrzymać ją można prawie z każdego jej gatunku. Kolejną właściwością herbaty czarnej jest to, iż pita działa na nas rozgrzewająco, podczas gdy herbaty zielone stanowią napój orzeźwiający.
W skład „Blasku Choinki” wchodzi: herbata czarna, kawałki cukru w kształcie choinek (czerwonych oraz zielonych), aromat przypraw korzennych oraz cytryny. Sami przyznajcie, że te maleńkie choineczki wyglądają przeuroczo 😀
Mój mąż ostatnio ochoczo bierze udział w degustacjach nowych smaków herbat. Zresztą zawsze był ciekaw rzeczy, które dostaję do recenzji, tylko nie chciał się do tego przyznawać. Jednak herbaty od Skworcu przełamały jego nieśmiałość i wyznał, że z chęcią będzie wraz ze mną próbował nowych przysmaków. Tak więc przygotowałam tym razem dwie szklanki 🙂 Herbata za każdym razem jest bardzo dokładnie zapakowana. Mieszanka znajduje się w zamkniętym woreczku, a całość w jeszcze jednym worku strunowym. Tego typu zabezpieczenie gwarantuje świeżość herbaty nawet po otwarciu opakowania. Po otwarciu poczułam wyraźną woń korzennych przypraw – najmocniej goździków 🙂
Nie doczytałam do końca informacji na stronie i na dno szklanek nasypałam dwie płaskie łyżeczki herbaty. Co nieco za dużo 😛 Na stronie Skworcu znajduje się informacja, że należy użyć na każde 200ml wody od 1/2 do całej łyżeczki suchej herbaty. No cóż, stało się. Zalałam całość wodą (nie powinna przekraczać 95 stopni) i odczekałam, aż herbata się odparzy (2-3 minuty). Łatwo można się domyśleć, że otrzymany napar był bardzo intensywny. W momencie zalania herbata miała barwę złoto – brązową, a po upływie wyznaczonego czasu odparzania była już mocno brązowa. Łyk herbaty upewnił mnie, że bez cukru się nie obędzie. Tak, tak, wiem. W składzie są cukrowe kolorowe choineczki, ale nie dają rady osłodzić tak mocno zaparzonej herbaty 🙂 Zapach? Bardzo wyraźny, typowy dla herbaty czarnej, jednakże przebija się przez niego aromat korzennych przypraw, co sprawia, że napój nie jest podobny do żadnej z dotąd pitych przeze mnie herbat tego rodzaju.
Podsumowując – osłodzona herbata smakowała mi i spełniła swoje główne zadanie – udało jej się mnie rozgrzać. A wierzcie mi, było to konieczne w czasie, kiedy za oknami szaro, buro i szalało wietrzysko. Co tu dużo mówić – polecam 🙂