„Nazywam się Maria Kostka z Kostki. Jestem trzecią Marią w historii rodu. Marię I pochowano w 1450 roku w rodzinnym grobowcu, nie sprawdzając, czy jest wystarczająco martwa. Kiedy parę lat później otworzono grobowiec, siedziała na schodach. Od tego czasu nasze zwłoki są chowane w zamkniętych trumnach.”
Takimi oto słowy rozpoczyna się „Ostatnia arystokratka” Evžena Bočka, jednego z najpopularniejszych czeskich pisarzy ostatnich lat, powieść; która otrzymała nagrodę Miloslava Švandrlíka dla najzabawniejszej książki roku. Czy faktycznie zasługuje na takie miano?
„Pięć raz Kostkę traciliśmy i pięć razy dostawaliśmy ją z powrotem.(…) W 1996 roku po raz piąty dostaliśmy ją z powrotem.”
Główną bohaterką, a zarazem narratorką powieści jest osiemnastoletnia Maria, która wraz z rodzicami powraca z Ameryki do Czech, by przejąć ich rodowitą siedzibę – Kostkę. Wraz z nią otrzymują nijako w spadku jej dotychczasowych pracowników: kasztelana Józefa we wszystkim dopatrującego się upadku cywilizacji i snującego apokaliptyczne wizje spowodowane bytnością turystów (zwanych przez niego muflonami) na Kostce; ogrodnika – pana Piękno (zwanego przez Marię Spockiem), hipochondryka z problemem linienia oraz kucharkę – panią Cichą, która bynajmniej do cichych nie należy, a i często golnąć orzechówkę potrafi.
Nowi właściciele Kostki szybko przekonują się, że ich wyobrażenia o tym miejscu niewiele mają wspólnego z rozczarowującą rzeczywistością. Pogodzenie się z obecnym stanem rzeczy zwłaszcza trudne jest dla matki Marii, histeryczki cierpiącej na syndrom odstawienia Time Square, mającej bzika na punkcie wszystkiego, co związane z księżną Dianą, jej życiową idolką. Czy Kostkowie odnajdą się w dotąd nieodgrywanych przez siebie rolach?
Opowiedziana z punktu widzenia Marii, mająca formę dziennika, przepełniona inteligentnym humorem historia dzień po dniu ukazuje nam perypetie państwa Kostków i ich próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Będąc po lekturze książki nie dziwi mnie już, dlaczego „Ostatnią arystokratkę” uznano za najzabawniejszą powieść roku. Czytając książkę nie raz wybuchałam śmiechem, często wręcz ze śmiechu płakałam. Wielokrotnie z powodu kasztelana Józefa, którego postawa i opinie na każdy temat po prostu mnie rozbrajały. A także z podejmowanych przez Kostków przezabawnych prób podniesienia z upadku ich majątku.
Evžen Boček w swej powieści z przymrużeniem oka przedstawił różnice kulturowe pomiędzy Amerykanami a Czechami, a także ich przywary. Już na pierwszych stronach znaleźć można m.in taki oto fragment:
„Mój ojciec też był Amerykaninem. (…) Koledzy i studenci zwracali się do niego Frank. Nikt z nich nie miał pojęcia, że jest on czeskim arystokratą. Zapewne nikt z nich nie miał pojęcia również o tym, że istnieją jakieś Czechy.”
A jeśli już się zdarzy, że Amerykanin wie o istnieniu Czech, to nie ma pojęcia, gdzie też one leżą, albo myśli, iż jest tam tundra. Panuje również przekonanie, że dentyści na wschodzie Europy nie stosują znieczuleń… Z drugiej strony mamy Czechów nie darzących sympatią szlachty, osób w jakikolwiek sposób uprzywilejowanych, niezależnie od tego, w jak opłakanej sytuacji finansowej ci się rzeczywiście znajdują.
„Okazało się, że Józef żyje w przeświadczeniu, że za wyjątkiem bezdomnych z metra i harlemskich Murzynów wszyscy Amerykanie są nadziani.”
„Ostatnią arystokratkę” polecam wszystkim tym, którzy szukają czegoś lekkiego i poprawiającego humor. Uprzedzam jednak – nie czytajcie tej książki w miejscach publicznych! Nagminne wybuchy śmiechu podczas lektury mogą bowiem być powodem dziwnych spojrzeń w waszym kierunku 😉
Moja ocena: 5/6
Tytuł oryginalny: Posledni aristokratka
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Rok wydania: 2015
Cykl: Arystokratka, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 254
ISBN: 978-83-940790-0-0