Dwa kraje. Dwoje nietuzinkowych śledczych w rolach głównych. Dwie niebywale trudne sprawy do rozwiązania. Wspólny mianownik = czas. Im więcej go bowiem mija, tym więcej ludzi stracić może życie…
Szwecja. Fabian Risk i jego koledzy z wydziału kryminalnego od dłuższego czasu nie mają co robić. Poza zwykłymi, codziennymi wezwaniami nie dzieje się dosłownie nic, co zmusiłoby cały zespół do zwiększonego wysiłku. Nawet „Warkoczyk” (patolog z zakładu medycyny sądowej) tęskni za jakimś ciekawym przypadkiem, jak chociażby ten, z którym miał do czynienia, gdy próbowano schwytać szaleńca chcącego sprzątnąć całą swoją byłą klasę („Ofiara bez twarzy”). Wszystko zmienia się w dniu, w którym ich szefowa bierze udział w ulicznym pościgu samochodowym. A właściwie w chwili, w której okazuje się, iż uciekający przed nią kierowca – nie lada gwiazda z branży IT – od wielu tygodni był martwy, a jego ciało zostało zamrożone.
Dania. Dunja Hougaard po ostatnich wydarzeniach zmuszona została do odejścia ze swojego dotychczasowego stanowiska. Co prawda nadal pracuje w policji, jednakże w zupełnie innej komendzie i… jako zwykła posterunkowa. Kiedy będąc na jednym z patroli słyszy zgłoszenie dotyczące zakrwawionej kobiety, nie waha się ani na moment, tylko rusza na miejsce. Niebawem odkrywa zwłoki bezdomnego mężczyzny. Nie zdaje sobie wówczas jednak sprawy, iż tym samym wplątuje się w coś naprawdę makabrycznego, coś, o czym co prawda kiedyś słyszała, ale nigdy nie przypuszczała, iż proceder ten mógłby mieć miejsce w Danii.
„Osiemnaście stopni poniżej zera” Stefana Ahnhema to trzeci już tom (po „Ofierze bez twarzy” i „Dziewiątym grobie”) serii kryminalnej z Fabianem Riskiem oraz Dunji Hougaard w rolach głównych. Pierwsza, a zarazem debiutancka, powieść autora była naprawdę świetna. Toteż bez wahania sięgnęłam po kontynuację, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Co prawda „Dziewiąty grób” okazał się być trochę słabszy od „Ofiary…”, niemniej jednak i tak uważam, iż wart jest uwagi czytelników. Przyznam, że miałam pewne obawy odnośnie trzeciego tomu, ale ten na całe szczęście okazał się być równie satysfakcjonującą lekturą, co pierwsza część serii.
Powracają Risk i Hougaard – dwoje doskonałych śledczych, o czym przekonać się można podczas czytania powieści – a wraz z nimi kolejne trudne śledztwa do rozwiązania, z którymi oboje muszą się zmierzyć. I jakby tego było mało, każde z nich dodatkowo stawić musi czoła wielu innym problemom – zarówno zawodowym, jak i tym w życiu prywatnym. U Fabiana pogłębia się kryzys w jego małżeństwie – żona coraz bardziej się od niego oddala, zaś z nastoletnim synem – mimo starań – nadal nie potrafi złapać wspólnego języka. O Dunji z kolei nie zamierza zapomnieć jej były szef, który za cel postawił sobie maksymalnie uprzykrzyć jej życie. Fakt, iż obserwujemy nie tylko ich życie zawodowe, ale też prywatne, sprawia, iż stają się oni dla nas bardziej ludzcy i wiarygodni. Ahnhem w żaden sposób bowiem nie idealizuje swoich bohaterów – wręcz przeciwnie, ukazuje zarówno ich dobre jak i złe strony, przez co potrafią nas oni do siebie przekonać i wzbudzić sympatię.
Zauważyłam już, iż każda z powieści Ahnhema wchodząca w skład tej serii porusza na swoich stronicach jakiś ważny temat, zahaczający m.in o to, co jest moralne a co nie, i co jest politycznie poprawne. Nie inaczej jest w przypadku „Osiemnastu stopni poniżej zera”. Więcej jednak powiedzieć wam na ten temat nie mogę, gdyż zdradziłabym zbyt wiele szczegółów fabuły, a tym samym odebrała wam całą przyjemność z lektury tej powieści – czego bardzo bym nie chciała, wierzcie mi.
Czytając książkę, za każdym razem zwracam baczniejszą uwagę na to, w jaki sposób została ona wydana. I muszę przyznać, iż na tym polu „Osiemnaście stopni poniżej zera” wypada bardzo dobrze. Okładka z miejsca przykuwa do siebie uwagę – zapowiadając jakąś ciekawą historię, ale też doskonale z nią współgra. Dodatkowo do sięgnięcia po tę pozycję przekonują zamieszczone na froncie słowa Mariusza Czubaja – literaturoznawcy, antropologa kulturowego, autora powieści kryminalnych:
„Ahnhem ma rzadki dar opowiadania oryginalnych i brawurowych historii, nie gubiąc przy tym znaków rozpoznawczych skandynawskiego kryminału.”
Podczas lektury natrafiłam na zaledwie trzy błędy w tekście (literówki), co przy książce o objętości nieco ponad 500 stron jest doprawdy doskonałym wynikiem i dowodem na to, iż pracownicy wydawnictwa wiedzą, na czym polega korekta tekstu. Brawo.
Podsumowując: wartka akcja i nieoczekiwane jej zwroty, intrygi oraz tajemnice na najwyższych szczeblach, ciekawi i wielowymiarowi bohaterowie – wszystkie te elementy stanowią niezaprzeczalne plusy tej powieści. Do tego dochodzi wciągająca od samego początku historia oraz lekkie pióro Ahnhema będące gwarancją tego, że kolejne stronice powieści przelatują między palcami w zawrotnym tempie. Czy można chcieć czegoś więcej?
Moja ocena: 5/6
Tytuł oryginalny: Arton grader minus
Tłumaczenie: Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2017
Seria/Cykl: Fabian Risk, tom 3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 504
ISBN: 978-83-65586-96-4