„Światło obmywa zrujnowane budynki i spowija je czerwienią i pomarańczem (…) Ulice są puste i pozarastane, a przerdzewiałe tory kolejowe prowadzą z dworca do lasu jak przebita tętnica. (…) Panuje gęsta cisza. Nawet sygnały radiowe nie są w stanie się stąd wydostać. (…) Drzwi były otwarte. Okna uchylone. Rzeka płynęła spokojnie do jeziora. A miasto świeciło pustką. (…) Jakby nigdy nie istnieli.”
Tajemnica spowijająca Silvertjärn, małe górnicze miasteczko w sercu pustkowia, mimo upływu dziesięcioleci nadal pozostaje zagadką. Nie zdołano odkryć, co stało się z prawie dziewięciuset jego mieszkańcami, którzy pewnego dnia 1959 roku po prostu zniknęli bez śladu. Żyją czy umarli? Popełnili zbiorowe samobójstwo, stali się ofiarami epidemii czy też dobrowolnie opuścili to miejsce? Nie wiadomo. Natrafiono wówczas jedynie na zwłoki kobiety przywiązanej do pala pośrodku rynku oraz na żywego noworodka w jednej z sal miejscowej szkoły. Dlaczego doszło do brutalnego zabójstwa? Kim byli rodzice noworodka oraz jaki był powód, dla którego go pozostawiono? Tego też nie wiadomo.
Rozwiązania zagadki podejmuje się Alice, której babcia opuściła Silvertjärn, nim doszło w nim do niewyjaśnionych zdarzeń. Zafascynowana opowieściami o tym miejscu, zamierza nakręcić dokument, który byłby odpowiedzią na pytanie: co tak naprawdę się wówczas wydarzyło. Dlatego też chce wraz ze swoją ekipą spędzić kilka dni w Silvertjärn, aby móc rozejrzeć się po tym miejscu i być może natrafić na coś, co pozwoliłoby rozwiązać tę zagadkę.
Szybko jednak przekonuje się, że w Silvertjärn nie wszystko jest takie jakim się wydaje… i że droga do prawdy wiedzie przez mrok…
Historia opowiedziana na kartach powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony śledzimy poczynania Alice oraz członków jej ekipy, z drugiej zaś towarzyszymy prababce głównej bohaterki, dzięki której krok po kroku odkrywamy meandry przeszłości , aby zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się przed wielu laty w tym miasteczku. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, w drugim zaś z narratorem w trzeciej osobie.
Osobiście trudno jest mi jednoznacznie wskazać, która część historii była dla mnie bardziej interesująca. Zarówno w teraźniejszości jak i w przeszłości sporo się dzieje. Autorka umiejętnie stopniuje napięcie odkrywając przed czytelnikiem kolejne fragmenty układanki. W pewnym momencie przeszłość zazębia się z teraźniejszością, by razem doprowadzić nas do interesującego finału. Czy zaskakującego? Pod pewnymi względami – na pewno. Trudno jest mi jednak do końca uwierzyć w to, jak wyjaśniono jedną dość istotną dla fabuły kwestię, o której – z przyczyn wiadomych (spojlery) – nie mogę wam tu napisać 🙂 Niech to będzie jednym z powodów, dla których warto sięgnąć po tę książkę 🙂 Taka niewiadoma, o co też mogło mi chodzić 😉
„Osadzie” z pewnością nie brak klimatu. Mrocznego i klaustrofobicznego. Już samo poruszanie się bohaterów po opuszczonym miasteczku, w którym zewsząd spoglądają na nich ziejące pustką okna, zaś za jedyne towarzystwo mają wszechobecną, gęstą i zalegającą w ich umysłach ciszę, powoduje, że czytelnik wyraźnie czuje ten swoisty niepokój oraz obecność czegoś nienazwanego, a wywołującego ciarki na skórze i uczucie bycia obserwowanym. Z kolei fakt, iż bohaterowie są całkowicie odcięci od cywilizacji (dziesiątki kilometrów od najbliższych zabudowań oraz brak łączności) jeszcze bardziej wszystko potęguje i nadaje aury tajemniczości oraz grozy.
Bohaterowie – to kolejny element tej powieści, który przemawia za tym, aby po nią sięgnąć. Są oni przede wszystkim wielowymiarowi. Każdy z nich stanowi odrębną jednostkę wyróżniającą się cechami charakteru i osobowości. Ma też własną historię oraz motywy, dla których znalazł się w Silvertjärn. Przeszłość każdego z nich wpływa nie tylko na to, jak układają się relacje pomiędzy nimi, ale przede wszystkim rzutuje na podejmowane przez nich decyzje w obliczu tego, co zastają w miasteczku.
„Osada” to druga (po „En annan gryning”) powieść, która wyszła spod pióra szwedzkiej pisarki Camilli Sten, córki Viveci Sten – autorki znanej przede wszystkim z serii powieści kryminalnych, w których główną postacią jest komisarz Thomas Andreasson. Nie miałam okazji zapoznać się z dziełami matki, ale po przeczytaniu „Osady” wiem już, że z chęcią sięgnę w przyszłości po kolejne książki córki. Znalazłam tu bowiem wszystko to, co tak bardzo lubię w powieściach tego typu – intrygującą zagadkę do rozwiązania, budujący atmosferę grozy klimat, interesujących bohaterów oraz bardzo dobrze poprowadzoną historię, którą czytałam z przyjemnością. Czegóż chcieć więcej? 🙂
Tytuł oryginalny: Staden
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 404
ISBN: 978-83-8116-747-5