Kiedy przed półtora roku sięgnęłam po debiutanckie dzieło Adeliny Tulińskiej „Dotyk Północy”, byłam mocno zdziwiona dotarłszy do ostatniej jego strony, kiedy to okazało się, iż jest to dopiero początek dłuższego cyklu powieściowego, a nie historia zamknięta w jednym tomie (o czym byłam święcie przekonana rozpoczynając lekturę książki). Kiedy już doszłam do siebie po tym odkryciu, nie pozostało mi nic innego, jak cierpliwie wyczekiwać kontynuacji.
W końcu nadszedł dzień, w którym w me ręce trafił „Dotyk Wschodu”, a ja mogłam dowiedzieć się, jak też dalej potoczyły się losy Laury Irys, studentki historii sztuki, której życie uległo całkowitej zmianie z chwilą, w której poznała Gabriela, młodego i przystojnego mężczyznę wywodzącego się z rodu Seihval pilnie strzegącego swych tajemnic przed całym światem.
Historia rozpoczyna się krótko po wydarzeniach, które rozegrały się w „Dotyku Północy”. Laura wróciła do swojego rodzinnego miasta i coraz bardziej tęskni za Gabrielem. Ten jednak odzywa się do niej coraz rzadziej, a kiedy już udaje się jej z nim skontaktować, okazuje się, że pojawiły się jakieś kłopoty, którymi musi się pilnie zająć, a o których nie może jej w tej chwili nic powiedzieć.
Laura nie ma jednak zbyt wiele czasu, by móc się nad tym wszystkim porządnie zastanowić, gdyż jej życie ponownie wywraca się do góry nogami. Jej śladem ruszają łowcy nagród, ponownie spotyka Zagiela, a na dodatek nieoczekiwanie ląduje w miejscu odosobnionym od ludzkich siedzib, pilnie strzeżonym przez… piekielne ogary.
Wkrótce Laura na własnej skórze odczuje, co znaczy stare powiedzenie o byciu jak ogień i woda, oraz przekona się, jak wiele – wbrew pozorom – może łączyć te dwa potężne i śmiertelnie niebezpieczne żywioły. Odkryje też prawdę o sobie, własnym przeznaczeniu i stanie przed kolejnymi trudnymi wyborami, które mogą złamać jej serce.
Muszę przyznać, że „Oddech Wschodu” jest o wiele lepszy od pierwszej części serii. Dzieje się zdecydowanie dużo więcej, fabuła jest bardziej przemyślana i spójna, pojawiają się nowi bohaterowie, a i starzy zaczynają odgrywać większe role w całej historii. Nie brakuje też intryg oraz kolejnych tajemnic, które tylko czekają na to, aż czytelnik zechce je odkryć.
Co mi się szczególnie podobało? Fakt, iż autorka zdecydowała się wpleść do opowiedzianej przez siebie historii element mitologii słowiańskiej. Jaki? Tego zdradzić wam niestety nie mogę, gdyż zbyt dużo musiałabym ujawnić z fabuły książki. Możecie być jednak pewni tego, iż dzięki niemu całość nabiera sporo rumieńców, jak też ognia, który mocno podgrzeje atmosferę i zwiększy odczuwane napięcie.
Lekkie pióro autorki, krótkie rozdziały oraz szybka akcja sprawiają, że książkę tę czyta się doprawdy szybko. Owszem, bywają momenty, w których widać, iż jest to dzieło kogoś, kto nie ma w swym dorobku wielu powieści, a dopiero stawia pierwsze kroki w literackim świecie i jeszcze sporo musi się nauczyć (chwile dłużyzn, czasem niezrozumiałe zachowania bohaterów względem zaistniałej sytuacji). Nie zmienia to jednak faktu, iż ogólnie rzecz biorąc całość wypada całkiem pozytywnie. Historia wciąga, z zainteresowaniem śledzi się poczynania poszczególnych bohaterów, zaś kiedy dociera się do zakończenia historii, ma się chęć sięgnięcia po kolejny tom, by móc przekonać się, co też dalej się wydarzy.
Podsumowując: warto sięgnąć po „Oddech Wschodu”. W żadnym wypadku nie zawiedzie on tych, którzy mają za sobą lekturę pierwszej części – „Dotyku Północy”. Wszyscy pozostali, jeśli tylko są miłośnikami fantastyki i lubią sięgać po historie pełne legend i tajemnic do odkrycia, niepozbawione przy tym romantycznego wątku, a także jeśli szukają czegoś lekkiego i nieskomplikowanego, dającego odpocząć po trudach dnia codziennego, a przy tym pozwalającego przeżyć ciekawą przygodę w fantastycznym świecie zamieszkałym przez baśniowe i mitologiczne stworzenia, powinni bliżej przyjrzeć się serii autorstwa Adeliny Tulińskiej i w wolnej chwili po prostu dać jej szansę.
Moja ocena: 4+/6
Wydawnictwo: Biblioteka
Rok wydania: 12.01.2018
Seria/Cykl: Dotyk Północy, tom 2
Oprawa: miękka
Liczba stron: 412
ISBN:
Miło mi poinformować, iż „Oddechowi Wschodu” patronuję medialnie, zatem już teraz zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł ?