Niedawno Karriba, autorka bloga „Moda na czytanie” zaprosiła mnie do swego cyklu „Oko w oko”, w którym pojawiają się wywiady z przeróżnymi osobami – od pisarzy po autorów blogów. Bardzo ucieszyło mnie to wyróżnienie 😀 Zadała mi kilka ciekawych, czasem podchwytliwych pytań 😉 Wywiad ów pojawił się dziś na blogu Karriby, a ja pozwoliłam sobie zamieścić go również u siebie 🙂 Mam nadzieję Karribo, że nie będziesz za to zła 😛
Oko w oko: Jestem uzależniona od kawy 3 w 1
Dzisiaj w cyklu „Oko w oko” kobieta, żona, matka, blogerka, która zdradzi mi parę swoich marzeń oraz odpowie m.in. na pytanie czy prowadzi bloga, czy może stronę. Sylwia Węgielewska, znana jako Miłośniczka Książek, autorka bloga Magiczny Świat Książki – zapraszam 🙂
Patrząc na twoje statystyki, można pomyśleć, że jesteś blogerką modową albo kulinarną, a nie książkową. Jak ty to robisz? 🙂
Tak naprawdę nie wiem 🙂 Sama się dziwię, że wygląda to tak, a nie inaczej. Wielokrotnie sprawdzałam ustawienia wtyczki licznika oraz drugiej odpowiedzialnej za statystyki, czy są dobrze ustawione, ale wszystko jest ok i wejścia z danego IP zaliczane są raz na 24 h, dopiero później dodaje z danego miejsca wejście na nowo. Dziwi mnie to, ale i cieszy – bardzo 🙂 Dzięki temu widzę, że to, co robię ma jakiś sens skoro przekłada się to na taką ilość odwiedzin 🙂
Z całą pewnością jest to powód do dumy 🙂 To zdradź w takim razie jak to wszystko się zaczęło. Skąd pomysł na blogowanie?
Hmmm… Od zawsze lubiłam pisać. Dzielić się wrażeniami po przeczytanych książkach, czy obejrzanych filmach. Robiłam to jednak odręcznie w zeszytach, które potem utykałam gdzieś po szafach „na kiedyś”, żeby móc wrócić pamięcią do tego, co się czytało/widziało w przeszłości i co warto byłoby może jeszcze raz sobie odświeżyć. Któregoś dnia stwierdziłam, że mogłabym zacząć dzielić się tym wszystkim z innymi, bo być może ktoś opierając się na moich subiektywnych ocenach zdołałby znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Tak zrodziła się myśl założenia bloga, na którym zaczęłam pisać to, co do tej pory pojawiało się jedynie w zeszytach 🙂
Bardzo intensywnie prowadzisz bloga, więc wnioskuję, że po pierwsze daje ci to wiele radości, a po drugie masz na to sporo czasu…
Nie powiedziałabym, że mam go aż tak dużo. Nie wiem czy wiesz, ale nie pracuję, opiekuję się córką w domu. Jest ona niezwykle aktywnym dzieckiem i non stop absorbuje moją uwagę. Do tego dochodzą pozostałe domowe obowiązki. Tak naprawdę czytam i przygotowuję kolejne wpisy najczęściej późnym wieczorem, albo kradnąc godziny przeznaczone na sen 🙂 Bywa, że i w ciągu dnia znajdą się chwile na naskrobanie paru zdań, wrzucenie jakiejś informacji czy to na FB czy gdzie indziej, i jakoś się to kręci. Książkom i blogowaniu poświęcam każdą możliwą wolniejszą chwilę, którą udaje mi się gdzieś tam urwać 🙂 Jak widać jakoś mi to wychodzi, przynajmniej póki co 🙂 Grunt to dobra organizacja czasu 🙂
Myślisz, że to możliwe, żeby zarabiać na blogu książkowym?
Gdyby dało się połączyć to, co robię z otrzymywaniem za to wynagrodzenia… Niczego więcej już bym nie chciała. Niestety mimo marzeń jestem realistką i jakoś nie przewiduję w najbliższych latach, aby recenzowanie na blogach mogło przynosić korzyści majątkowe. Szybciej byłoby to możliwe, gdyby recenzje były zamieszczane w jakichś czasopismach w działach z kulturą, gdzie pisane byłyby nijako na zlecenie. Chciałabym pracować w taki sposób. W obecnych czasach ludzie bardziej interesują się jednak modą, kulinariami, kosmetykami czy techniką, dlatego tego typu blogi są bardziej poczytne i mogą przynosić korzyści finansowe.
Martwi cię to, że ludzie nie czytają? Nie tylko blogów książkowych, ale w ogóle książek?
Oczywiście, że mnie martwi. Książki wzbogacają człowieka. Poszerzają horyzonty, rozwijają nas duchowo, ćwiczą wyobraźnię. Nie czytając pozbawiamy się tego wszystkiego nie dając sobie możliwości na samorozwój. Nie rozumiem stwierdzeń ludzi typu „Nie mam czasu na książki”. Jak można nie mieć choć pół godzinki każdego dnia, który można byłoby poświęcić jakiejś lekturze? A na seriale / gry komputerowe / godziny na portalach społecznościowych to mają czas… Dla mnie to niepojęte. Nie znajduję wspólnych tematów z tego typu osobami, bo prędzej czy później zejdę na temat książek, a po drugiej stronie zapadnie niezręczna cisza…
A jeśli mają inne pasje, np. przygotowują się do maratonu, są wolontariuszami w schronisku dla zwierząt albo konstruują w piwnicy jakiś wynalazek, a czytać po prostu nie lubią? Co wtedy? Jest dla nich jakieś usprawiedliwienie?
Wiesz… ja też nie samymi książkami żyję. Mam na głowie i inne sprawy czy zainteresowania. Niemniej jednak zawsze znajdę czas na książki. Dla mnie nie istnieje stwierdzenie „nie lubię czytać”. Już szybciej zrozumiem „nie chce mi się”…
No dobrze, to teraz z innej beczki. Prowadzisz bloga czy stronę? 🙂
Hmm dobre pytanie. Początkowo z pewnością bloga. Skupiałam się głównie na jednym temacie – recenzowaniu książek. Było raczej spokojnie, dopiero zaczynałam i nie wiedziałam właściwie, w jakim kierunku się to wszystko potoczy, czego sama oczekuję od prowadzonego przeze mnie miejsca. Po przenosinach na własny serwer z domeną blog raczej przekuł się w stronę. Już nie ma tylko recenzji książek. Recenzuję filmy (choć póki co nie ma tego dużo), prowadzę wyzwanie czytelnicze „Czytam Fantastykę”, akcję „Cmentarz Zapomnianych Książek”, jak i przybliżam Czytelnikom wyszukane, egzotyczne smaki herbat / kaw dzięki nawiązanej współpracy ze sklepem Skworcu. A jak Ty uważasz? Wg Ciebie mam nadal bloga, czy już stronę? 🙂
Myślę, że trochę inaczej pojmuję różnicę między blogiem a stroną 🙂 Według mnie blogi są dużo fajniejsze, charakteryzują się dużo większą indywidualnością, subiektywnością, spontanicznością. Strony są oficjalne i nudne, przypominają wizytówki. Dlatego właśnie zadałam ci to pytanie. Zawsze jak widzę, że zapraszasz na swoją „stronę” to się zastanawiam „dlaczego ona, pisząc takiego fajnego bloga, zawsze zaprasza na stronę, skoro ma prawo do użycia lepszego określenia”? :))
Cóż, jeśli spojrzeć w ten sposób, to faktycznie masz rację 🙂 Przyznam się, że pojęcie „strona” przyjęło mi się również po tym, jak wspólnymi siłami z moim znajomym informatykiem przenosiliśmy bloga z blogspotu na wordpressa. On już wówczas nie mówił o tym miejscu „blog”, tylko że będę miała „stronę”, bardziej profesjonalnie będzie to wyglądało i w ogóle. Myślę, że chyba to również wpłynęło na mój sposób postrzegania mojego małego miejsca w sieci. Ale zgadzam się teraz z Tobą. Mam BLOG, bo prowadzę zgodnie z moim widzimisię, w pełni zindywidualizowany jest pode mnie i wszystko, co się na nim znajduje jest w pełni subiektywne 🙂 Przekonałaś mnie 🙂 Od dziś będę zapraszać na bloga 😀
Na cokolwiek będziesz zapraszała, ja i tak będę zaglądała 🙂 A teraz w takim razie wyskakuj mi tu ze swoich planów odnośnie tego swojego miejsca w sieci 🙂 Czy mając takie statystyki, można jeszcze mieć jakieś marzenia?
Oczywiście, że tak. Marzeń nigdy dość 🙂 Cieszę się bardzo z faktu, że stałam się w jakiś sposób rozpoznawalna w sieci. Że ktoś tam mnie jednak odwiedza, czyta, czasem pozostawi po sobie jakiś komentarz. A o czym mogę marzyć jeszcze w związku z tym? Z pewnością o tym, żeby w przyszłości pasja przerodziła się w możliwość utrzymania rodziny. Wiem, rozmawiałyśmy już o tym, że trzeba być realistą w tej kwestii, bo niestety blogi z recenzjami książek nie cieszą się popularnością wśród firm chcących sponsorować tego typu działalność. Jednak mówimy o marzeniach prawda? A pomarzyć zawsze można 🙂 Więc marzę… 🙂
I słusznie… tak sobie myślę, jeśli w rachubę nie wchodzi zarabianie na blogu, to może przynajmniej zarabianie dzięki blogowi. No wiesz, masz kontakt z tyloma wydawnictwami. Może chciałabyś kiedyś pracować w jednym z nich? 🙂
Od zawsze chciałam pracować w zawodzie związanym z książkami – czy to w bibliotece, księgarni, wydawnictwie (właśnie :)), jako recenzent, czy w jakimkolwiek innym miejscu, w którym miałabym z nimi styczność Chciałam nawet w tym kierunku studiować, niestety okrutny los chciał inaczej, brzydko sobie ze mnie zakpił i sprawił, że marzenia o studiach musiałam odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość (jeśli w ogóle). Masz rację, mam kontakt z wieloma wydawnictwami i pomijając kwestię skromności uważam, że jest on bardzo dobry. Utrzymujemy pozytywne relacje, dzięki czemu nasza współpraca układa się tak, a nie inaczej – czyli dobrze i bezkonfliktowo Praca w wydawnictwie… szczyt marzeń! Z racji tego, że mam dobry kontakt z ludźmi, szybko nawiązuję wspólny język i nie mam jakichś oporów przed zawieraniem nowych znajomości, widziałabym siebie np. w roli takiej osoby odpowiedzialnej chociażby za kontakt z blogerami Ehh marzenia 🙂
Marzenia są w życiu najważniejsze 🙂 To na koniec powiedz mi jeszcze coś o innych blogerach. Czytasz blogi? Które lubisz najbardziej?
Oczywiście, że czytuję blogi innych osób. Kiedyś co prawda miałam na to nieco więcej czasu i odwiedzałam stanowczo więcej osób. Jednakże z czasem doszłam do tego, że nie dam rady odwiedzać każdego, kogo bym chciała i kto np pozostawił u mnie ślad w postaci komentarza (co robiłam, bo chciałam być miła, jakoś się odwdzięczyć, jak zwał tak zwał :P), ani też tylu blogów, jak dotychczas. Zatem obecnie mam wybranych kilka, które obserwuję stale, a do reszty zaglądam wówczas, kiedy zainteresuje mnie tematyka najnowszego wpisu (tu z pomocą przychodzi FB z zajawkami postów ;)). Wśród osób, które śledzę na bieżąco, znajdują się: Ewa z bloga Książkówka, Kreatywa, Irenka Bujak prowadząca blog Zapatrzona w książki, Paweł zFilmowe Abecadło i kilka innych. Większość znajduje się tutaj, gdzie mam wypisaną listę osób, do których właśnie zaglądam 🙂
***
KWESTIONARIUSZ KARRIBY
Mam na imię… Sylwia.
Urodziłam się w… styczniu.
Aktualnie mieszkam w… małym mieście otoczonym lasami i jeziorami.
Obecnie zajmuję się… wychowywaniem córki.
Nie wiem czy wiecie, ale… jestem uzależniona od kawy 3 in 1 😉
Karriba to… sympatyczna osóbka, która postanowiła wyróżnić mnie przeprowadzając ze mną powyższy wywiad, za co bardzo jej dziękuję 🙂
To ja dziękuję Sylwii za rozmowę i w tym miejscu chciałabym życzyć jej spełnienia marzeń, o których rozmawiałyśmy. Wszystko się może zdarzyć – takie jest moje zdanie 🙂