„Miasto Kości” – Cassandra Clare [recenzja 304]

  • Miasto Kości
  • Tytuł oryginalny: City of Bones. The Mortal Instruments – Book One
  • Tłumaczenie: Anna Reszka
  • Wydawnictwo: MAG
  • Rok wydania: wyd. II 2013
  • Seria: Dary Anioła, tom 1
  • Oprawa: miękka, filmowa
  • Liczba stron: 512
  • ISBN: 978-83-7480-373-1

Ciężko napisać recenzję książki, która od kilku lat cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników na całym świecie i która przez ten czas doczekała się wielu opinii zarówno tych profesjonalnych, jak i zupełnie amatorskich. Zapewne nie uda mi się napisać czegoś, czego już nie było, co w którejś z recenzji nie zostało poruszone i opisane. Zaprawdę ciężki orzech do zgryzienia i nie łatwe zadanie przede mną.

„Darach Anioła” Cassandry Clare słyszał już chyba każdy, a zwłaszcza miłośnicy fantastyki. „Miasto Kości” nie dość, że jest pierwszym tomem świetnie zapowiadającej się serii, to na dodatek jest powieściowym debiutem pisarki. Podejrzewam, że pisząc tę książkę, autorka nie spodziewała się, iż odniesie ona tak spektakularny sukces i zbierze rzesze fanów na całym świecie. Wątpię również, aby przez myśl jej przeszło, że zostanie ona zekranizowana. A tak właśnie się stało. W pierwszej połowie sierpnia 2013 „Miasto Kości” pojawiło się na ekranie kin w reżyserii Heralda Zwarta, a w główne role wcielili się Lily Collins (jako Clary Fray) oraz Jamie Campbell Bower (jako Jace Wayland). Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć tego filmu, jednakże mogę Wam powiedzieć, iż z pewnością to nadrobię. Historia opisana w pierwszym tomie cyklu „Dary Anioła” tak bardzo mi się spodobała, że nie mogłabym odmówić sobie obejrzenia jego ekranizacji. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Wydawnictwo MAG wypuściło na nasz rynek pierwszy tom cyklu z filmową okładką. Nie mogę jednak zrozumieć jednego. Dlaczego na początku książki znajduje się informacja, iż jest to pierwszy tom trylogii, choć jak wiadomo tomów w serii jest znacznie więcej? Pozostaje to dla mnie zagadką…

Główną bohaterką „Miasta Kości” jest niespełna szesnastoletnia Clary Fray. Któregoś dnia będąc wraz ze swoim przyjacielem Simonem w klubie o nazwie Pandemonium, dziewczyna zauważa podejrzaną sytuację. Nie wiele myśląc postanawia przyjrzeć się temu bliżej. Tym sposobem w jej życiu pojawia się Jace, Alec oraz Isabelle. Najdziwniejsze jest jednak to, iż tylko Clary potrafi ich dostrzec. Czyżby byli tylko wytworem jej bujnej wyobraźni? Po powrocie do domu dziewczyna nie znajduje swojej matki. Natyka się jednak na coś zupełnie innego… Zostaje zaatakowana przez krwiożercze monstrum. W wyniku starcia traci przytomność, a kiedy udaje jej się ją odzyskać okazuje się, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Na jaw wychodzą tajemnice skrywane przed nią od lat, a ona sama zostaje wciągnięta do świata, w którym Nocni Łowcy toczą odwieczną walkę z demonami. Najgorsze jest jednak to, że z przeszłości wyłania się niebezpieczny człowiek, o którym wszyscy myśleli, że nie żyje. Pragnie on zdobyć legendarny Kielich Anioła. Jeśli mu się to uda, stworzy armię i wywoła wojnę pomiędzy Nocnymi Łowcami a Światem Podziemi. Czym jest ów Kielich? I czy uda się powstrzymać armagedon?

Zastanawiam się, czemu tak długo zwlekałam z sięgnięciem po pierwszy tom „Darów Anioła”. Niestety nie znajduję dla siebie usprawiedliwienia. Jestem jedynie wdzięczna, że w końcu uległam podszeptom i zdecydowałam się sięgnąć po „Miasto Kości”. Rzec Wam mogę jedno po skończonej lekturze. Historia stworzona przez Cassandrę Clare jest niesamowita. Czegoś tak dobrego dawno nie czytałam. Książka liczy sobie nieco ponad 500 stron, jednakże podczas czytania zupełnie się tego nie odczuwa. Wszystko jest tak ciekawie i zgrabnie napisane, że całość pochłania się w ekspresowym wręcz tempie. Sama dziwiłam się, że już dotarłam do końca. A potem z miejsca pojawiła się w mej głowie jedna myśl: chcę więcej! Już wiem, że z przyjemnością sięgnę po kontynuację, aby móc poznać dalsze losy bohaterów powieści.

Świat stworzony przez autorkę jest niesamowity. Okazuje się bowiem, że otaczająca nas rzeczywistość jest zupełnie inna, niżbyśmy się tego spodziewali. Tylko nieliczni, wybrani są w stanie dostrzec, jak nasz świat wygląda na prawdę. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że oprócz nich żyją tu istoty znane im jedynie z legend i baśni opowiadanych przez dziadków na dobranoc. Elfy, wróżki, wampiry, wilkołaki, demony, ifryty, czarownice… to nieliczne ze stworzeń, które pojawiają się na kartach powieści. Największa uwaga skupiona jest wokół Nefilim, czyli potomstwu aniołów i ludzi. To właśnie nimi są Nocni Łowcy i to ich zadaniem jest walka z demonicznymi istotami, które coraz częściej i liczniej nawiedzają nasz świat pragnąc go skalać swym złym jestestwem, a w ostateczności unicestwić. Autorka przedstawia nam ich bardzo dokładnie. Dowiadujemy się m.in o ich sposobach walki oraz zasadom, którym są wierni niezależnie od zaistniałej sytuacji. Ich głównym zadaniem jest ochrona słabszych, żyjących w błogiej nieświadomości ludzi, dla których w razie potrzeby gotowi są na największe poświęcenia, łącznie z postawieniem na szali własnego życia.

Bohaterowie przewijający się przez historię są doskonale wykreowani. Z krwi i kości. Każdy z nich został przedstawiony bardzo dokładnie przez autorkę. Widać, że pani Clare przemyślała każdy szczegół zanim powołała ich do życia na kartach swej powieści. Dzięki temu chociażby podczas lektury jesteśmy świadkami metamorfozy głównych bohaterów, którzy pod wpływem wychodzących na jaw faktów zmuszeni są podjąć wewnętrzną walkę z samymi sobą, aby móc na nowo uporządkować własny świat i priorytety nimi rządzące.

Nie dziwię się, że „Miasto Kości” zbiera tak pozytywne recenzje oraz że postanowiono zekranizować tę historię. Grzechem byłoby tego nie uczynić. Lektura książki była dla mnie czystą przyjemnością. Wartka akcja, ciekawie prowadzone dialogi, tajemniczy i interesujący świat wykreowany przez pisarkę oraz wiele tajemnic do odkrycia to jest to, co sprawia, że książka nie jest zwyczajnym czytadłem jakich wiele, ale jest pozycją godną bliższego poznania i polecania innym jako lektury, którą trzeba przeczytać. Zwłaszcza miłośnicy gatunku nie powinni być zawiedzeni. Wystawiam „Miastu Kości” najwyższą ocenę i nie mogę doczekać się chwili, kiedy w me ręce trafi kontynuacja!

Moja ocena: 6/6

MAG

0Shares