„Matki z Lovely Lane” – Naddine Dorries

Nie tak dawno temu miałam okazję sięgnąć po dzieło Nadine Dorries zatytułowane „Anioły z Lovely Lane” – powieść będącą początkiem bestsellerowej serii cieszącej się za granicą niesłabnącą popularnością, która i mnie zdążyła skraść serce. Przemówiła bowiem do mej wyobraźni i trafiła w czułe nuty, gdyż była to historia o życiu i śmierci, zazdrości i rywalizacji, miłości i trosce, wsparciu oraz prawdziwej przyjaźni; ale też – a może przede wszystkim – opowieść o silnych kobietach żyjących w brutalnym świecie rządzonym przez mężczyzn, które ze wszech miar starały się nieść pomoc wszędzie tam, gdzie była ona potrzebna.

I tak oto rozpoczęła się moja przygoda z serią „Pielęgniarki”, która na naszym rynku ukazuje się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Po „Aniołach z Lovely Lane” były „Dzieci z Lovely Lane”, które zachwyciły mnie równie mocno co pierwsza część serii – o czym zresztą pisałam wam już na moim blogu. Teraz przyszła kolej na dalszy ciąg historii rozgrywającej się w latach 50-tych XX wieku w Liverpoolu, czyli na „Matki z Lovely Lane”, które pod koniec lutego tego roku trafiły na półki księgarń.

Każda z części serii skupia się na czymś innym. W pierwszej z nich mieliśmy okazję bliżej poznać główne bohaterki powieści – młode adeptki szkoły pielęgniarstwa, czyli tytułowe anioły [bo za takie uważają je pacjenci] z Lovely Lane [na tej ulicy mieści się szpital St Angelus]. Drugi tom w głównej mierze skupił się na losach dzieci mieszkających w sąsiedztwie szpitala. Najnowsza część, jak łatwo można się tego domyślić, dotyczy matek – a zwłaszcza sytuacji tych kobiet, które po zakończeniu wojny utraciły swoich mężów czy partnerów, przez co cały obowiązek utrzymania domów oraz dzieci spoczął na ich barkach.

Aby lepiej zrozumieć ciężką sytuację życiową owych mieszkanek Liverpoola, autorka przybliża czytelnikowi losy dwóch z nich – Noleen Delaney oraz pani Ryan, a właściwie jej nastoletniego syna Lorcana.

Pierwsza z nich, odkąd jej mąż powrócił kaleki z wojny, zaharowuje się na śmierć, aby móc zapewnić swoim bliskim dach nad głową i choć jeden ciepły posiłek dziennie. Tymczasem jednemu z jej dzieci, jako pierwszemu w ich dzielnicy, udaje się zdać w szkole egzamin otwierający mu drogę do dalszej nauki w gimnazjum. Tylko skąd wziąć na to pieniądze, skoro ledwo starcza im na codzienne utrzymanie?

Lorcan z kolei przez całe życie zmuszony był zmagać się z niechęcią ludzi, którzy spoglądają na niego z politowaniem bądź odrazą. A wszystko przez to, że jest jednym z Ryan’ów. Wszyscy wiedzą, że każdy chłopak od Ryan’ów to złodziej i chuligan. Jednak Lorcan jest inny. Nie chce podążać śladami braci i łamać prawo, a tym bardziej nie zamierza rozczarować siostry Therese, która jako jedna z niewielu osób jest dla niego dobra. Chłopak pragnie dla siebie lepszej przyszłości. Tylko jak udowodnić, że jest się tego wart?

Na całe szczęście „mafia” St. Angelus, czyli zatrudnione w szpitalu kobiety zamieszkujące jego okolice, nie zamierzają pozostawić potrzebujących w potrzebie. Tylko czy da się pomóc komuś, kto nie widzi już dla siebie miejsca w tym świecie? I czy można walczyć z ludzkimi uprzedzeniami, zwłaszcza że nad dzielnicę ściągają ciemne chmury pod postacią niebezpieczeństwa ze strony bandy miejscowych rzezimieszków?

Powieść ta, podobnie zresztą jak poprzednia jej część, jest utworem wielowątkowym i wielopłaszczyznowym. Autorka umiejętnie prowadzi czytelnika przez koleje losu różnych postaci – pracowników szpitala, kursantek pielęgniarstwa, pacjentów czy też innych bohaterów mających z nimi związek, umiejętnie je przeplatając i łącząc tak, aby powstała z nich jedna, spójna, zapadająca w pamięci całość. A wszystko to na tle zachodzących w kraju zmian polityczno-gospodarczych.

Oczywiście największa uwaga poświęcona została reformom związanym ze służbą zdrowia, dlatego też m.in śledzimy wątek dotyczący walki przełożonej pielęgniarek o to, aby w szpitalu powstał nowy oddział położniczy, który przyniósłby wiele dobrego w kwestii poprawy możliwości objęcia lepszą opieką lekarską kobiet w ciąży, których po wojnie – a więc odkąd powrócili do kraju mężczyźni – jest coraz więcej i które nie zawsze mają szansę trafić w dobre ręce, kiedy już rozpocznie się poród.

Przy tym wszystkim autorka nie zapomina o swoich głównych bohaterkach, a więc o Danie, Victorii, Pammy oraz Beth. W życiu każdej z nich zachodzą zmiany, nie zawsze dobre, a często pociągające za sobą spore konsekwencje. Czytelnik ma możliwość wglądu w ich uczucia, w to, jak sobie radzą w obliczu nowych wyzwań i to zarówno na polu zawodowym, jak też prywatnym. Zwłaszcza los jednej z nich jest dość dramatyczny, do tego stopnia, że stawia na szali całą jej przyszłość. Innej z kolei urywa się w takim momencie, że najchętniej z miejsca zabrałabym się za lekturę kolejnej części, aby móc się dowiedzieć, co będzie z nią dalej – bo przyznam, że na tę chwilę mocno się o nią boję.

Na całe szczęście już niebawem ukaże się „Gwiazdka na Lovely Lane”, czyli czwarty tom serii „Pielęgniarki”. Z niecierpliwością wyglądać będę dnia premiery. Wam tymczasem gorąco polecam całą serię. Jeśli do tej pory nie mieliście okazji się z nią zapoznać, a szukacie czegoś dobrze napisanego, z nietuzinkowymi bohaterami i historiami przemawiającymi do wyobraźni oraz serca, to będzie ona dla was idealnym wyborem. Wierzę, że jej lektura będzie dla was równie przyjemna i satysfakcjonująca jak była dla mnie 🙂

Tytuł oryginalny: Mothers of Lovely Lane
Tłumaczenie: Magda Witkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2020
Seria/Cykl: Pielęgniarki, tom 3
Oprawa: miękka
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-8169-250-2

Dotąd w serii:

„Anioły z Lovely Lane”„Dzieci z Lovely Lane” ♦ „Matki z Lovely Lane”

1Shares